Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PiS odłożył do przyszłego tygodnia posiedzenie Sejmu, próbując uciułać większość dla złożonego przez prezydenta projektu przywracającego część unieważnionej przez TK przesłanki legalności aborcji. Projekt mówi o „wysokim prawdopodobieństwie, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne” – i nawet takie sformułowanie budzi sprzeciw kilkudziesięciu posłów Zjednoczonej Prawicy i hierarchów Kościoła.
A tym razem, w przeciwieństwie do „piątki dla zwierząt” z września, nie ma co liczyć na wsparcie choć części opozycji. Mimo że zawężające podejście do aborcji jest bliskie konserwatywnemu skrzydłu Platformy (która niekiedy lubi powoływać się na swoją chadeckość), to dziś w jej interesie jest przyglądanie się z założonymi rękoma PiS-owi w tarapatach.
W środowisku, które mianowało się koordynatorem protestów i próbuje przełożyć jego chaotyczny przekaz na spójny komunikat polityczny, także nastał czas przegrupowań. Energia działań ulicznych w sposób naturalny się wyczerpuje (zwłaszcza że trwa pandemia i zimny listopad). Ogłoszona zaś przez powołaną w tym celu radę lista postulatów okazała się na razie nieudolną przymiarką do nowego lewicowego populizmu – co widać choćby po ostrym języku i rygorze natychmiastowej wykonalności. Strajk Kobiet zadowoliłyby tylko przyspieszone wybory, chociaż to ostatnie, czego nam trzeba w sytuacji pandemii jeszcze gorszej niż wiosną. Trudno zresztą dociec, skąd w razie szybkich wyborów miałoby się znaleźć w elektoracie silne poparcie dla jego agendy, właściwie tożsamej z tym, co od dawna głosi parlamentarna lewica (a jej poparcie w sondażach bynajmniej nie wzrosło).
STRAJK KOBIET – CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>
Jedyny gracz, który nieco się wzmocnił – zarówno w sondażach, jak i pod względem skali i jakości interakcji w mediach społecznościowych – to ruch Szymona Hołowni. Co dowodzi, że w kwestii szeroko pojętej świeckości państwa jest spore poparcie dla mozolnego budowania nowego kompromisu. Ale na razie strach głośno wypowiadać to słowo. ©℗