Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od lat 60. ubiegłego wieku spożycie i światowa produkcja wołowiny wzrosły dwukrotnie, co negatywnie odbija się na środowisku. Dlatego coraz więcej wysiłku wkłada się w zaprojektowanie substancji, które przypominałyby mięso, ale nie wymagały hodowli zwierząt. Z analizy opublikowanej w „Nature” przez Floriana Humpenödera i współpracowników wynika, że szczególnie korzystne mogłoby być zastąpienie części mięsa wołowego białkiem wytwarzanym przez hodowane w bioreaktorach grzyby.
Proces wytworzenia białek przez grzyby wciąż wymaga znacznych obszarów pól uprawnych ze względu na wykorzystanie w produkcji roślin cukrowych, ale ogranicza ilość pastwisk, zużycie wody i emisję gazów cieplarnianych. Jeżeli do 2050 r. białko z grzybów zastąpiłoby 20 proc. spożycia mięsa wołowego na osobę, to na pastwiska przekształcono by o połowę mniej terenów leśnych. W konsekwencji dwukrotnie zmniejszyłby się wskaźnik emisji dwutlenku węgla.
Co ciekawe, wzrost udziału białek mikrobiologicznych w diecie do 50 lub 80 proc. przyniósłby dalszy, ale nie tak radykalny spadek tych wskaźników – na pewnym etapie produkcja rolna osiągnęłaby maksymalną wydajność i konieczne byłoby zajęcie większego obszaru. ©℗