Człowiek jest drogą Kościoła

Jeszcze raz pierwsza encyklika Jana Pawła II - Redemptor hominis. Przed tygodniem zatrzymaliśmy się przy zadziwiających słowach, że Ewangelia to zdumienie człowieka nad sobą jako odkupionym przez Chrystusa. Dzisiaj inne słowa z tej encykliki: Wszystkie drogi Kościoła prowadzą do człowieka. Człowiek jest drogą Kościoła.

08.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Powiedzmy jasno: te słowa są rewolucją. Teologowie często prezentowali problem od innej strony. Mówili: “Kościół jest drogą człowieka"...

W kazaniu, które wygłosił Benedykt XVI podczas Mszy inauguracyjnej, uderzyło mnie twórcze nawiązanie do słów Jana Pawła II. Wezwanie “Nie lękajcie się", “otwórzcie drzwi Chrystusowi" miało przed 26 laty charakter społeczny, może nawet polityczny. Teraz Benedykt XVI dał akcent inny, powiedziałbym: bardziej egzystencjalny. Skierował te słowa do każdego z nas z osobna.

“Nie bój się otworzyć drzwi Chrystusowi" - bo przecież boimy się, sądząc, że gdy Chrystus wejdzie w nasze życie, zabierze nam coś, co bardzo kochamy, do czego jesteśmy przywiązani. Boję się otwarcia drzwi Chrystusowi, gdyż podejrzewam, że wtopienie się w Niego będzie oznaczało bolesną utratę czegoś cennego. A przecież gdy faktycznie otworzysz swoje życie na Chrystusa, przekonasz się, że nic nie tracisz. Staniesz się o wiele bogatszy, nawet w tym, co utraciłeś.

***

Zatrzymuje nas to zdanie: “Wszystkie drogi Kościoła prowadzą do człowieka; człowiek jest drogą Kościoła". Każe wrócić do słów “Nie lękajcie się" - tym razem chodzi nie o Chrystusa, a o Kościół. “Nie lękajcie się Kościoła" - dla wielu to znacznie trudniejsze i podejrzewam, że Papież zdawał sobie z tego sprawę.

W katechezie z 24 lipca 1991 r., w której szukałem bliższego wyjaśnienia tego wątku z encykliki, znalazłem słowa wyraźnie pokazujące, że Jan Paweł II miał świadomość konieczności zdobycia przez Kościół nowej wiarygodności. Mówi, że dość często spotyka się z takim powiedzeniem: “Chrystus - tak, Kościół - nie". Rzeczywiście, jakiż konflikt dla wielu: oto odkrywam niezwykłość etycznego przesłania Kazania na górze, łagodność Zbawiciela, ale okazuje się, że... mam pójść do proboszcza, żeby mi dał karteczkę do spowiedzi. Przeżywam coś bardzo wzniosłego, a tu staje przede mną paraliżująca “instytucja".

Odpowiedź Papieża jest przemyślana: “Chrystus - tak, a Kościół dlatego tak, że - Chrystus". Spróbujmy to zgłębić. Jaka jest relacja pomiędzy Chrystusem a Kościołem? Kluczem jest tajemnica Wcielenia: Kościół jest kontynuacją Wcielenia, dlatego w Kościele, we wspólnocie, Słowo zamieszkało (“Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami") i dalej zamieszkuje. Ważne jest słówko “między". Dostęp do Słowa mamy nie w przestrzeni geometrycznej, lecz międzyludzkiej (“między nami"), w przestrzeni duchowej Wcielonego Słowa, w której cud Wcielenia nadal trwa. Nasi bracia w monoteizmie, jak muzułmanie, wierzą, że słowo stało się Księgą. My, chrześcijanie, nie jesteśmy ludem najwspanialszej nawet Księgi, jesteśmy ludem Słowa, które stało się ciałem, żywym ciałem.

Kościół istniał, kiedy jeszcze nie istniała ani jedna stronica Ewangelii. Ewangelia zaś to nie jest litera zapisana na papierze czy papirusie. Ewangelia to Duch Święty, który został dany ludziom i przenika ich serca, budując Ciało Chrystusa, sprawiając Jego obecność między nami “po wszystkie dni aż do skończenia świata" (por. Mt 28, 20). Dlatego Chrystus jest między nami jako Pokarm pod postacią chleba i wina, dlatego gdy polewamy głowę dziecka, to Chrystus chrzci. To jest właśnie trwanie tajemnicy Wcielenia i dlatego istnieje Kościół.

Jan Paweł II to doświadczony Duszpasterz, który na pewno wiele razy z ludźmi rozmawiał i spotykał się z ich trudnościami. Moje małe doświadczenie też to potwierdza. Gdy ktoś z moich rozmówców ma trudności z Kościołem, zawsze naprowadzam rozmowę na temat Chrystusa i okazuje się, że nie bardzo sobie ten człowiek potrafi dać radę z Wcieleniem, z Chrystusem. A przecież Chrystus stanowi klucz do zrozumienia Kościoła, Kościół to mistyczne Ciało Chrystusa, choć nie jest Chrystusem! Obecność Boska przenika ludzi - zarówno nasze serca, jak i przestrzeń relacji pomiędzy nami - ale my pozostajemy nadal (niestety!) ludźmi grzesznymi, dalej poddanymi wszelkiej ułomności człowieczej.

Kocham mój Kościół, rzymski Kościół katolicki, za to, że gdy w III wieku pojawił się spór o to, jak postąpić z ochrzczonymi, którzy następnie złożyli ofiary cezarowi (czyli faktycznie zdradzili Chrystusa), zadecydował, że po odbyciu pokuty mogą oni do Kościoła wrócić. Wtedy narodziła się świadomość, czym jest Kościół w przeciwieństwie do sekt. W sekcie wszyscy jej członkowie są przekonani o swej świętości i doskonałości. Poczytajcie w internecie, co wypisują o głupich “katolach", którzy zrobili sobie Boga z Papieża, o księżach, którzy mają tyle forsy. Oni sami za to są święci! A my - dzięki Bogu - jesteśmy po prostu grzesznikami. On jest drogą, po której możemy iść; święci - mam nadzieję - będziemy w niebie, a tutaj jesteśmy w drodze.

Ale zarazem powiedzmy z całą mocą, że Kościół - ponieważ jest ludzki i ponieważ jest w nim grzech - musi wciąż uwiarygodniać siebie wobec świata i wobec siebie samego. Czyli: musi trwać w stanie nawrócenia. Jeżeli mówiłem, że w tych wielkich, ciemnych, ale i jasnych dniach odchodzenia Jana Pawła II dokonało się w Polsce jakieś wielkie poruszenie duchowe, to wspominałem, że to poruszenie musimy przemienić w stan permanentnego nawrócenia. Stanem właściwym Kościoła jest stan reformy - Ecclesia semper reformanda, Kościół wciąż powraca do źródeł, aby tam, u Chrystusa uczyć się i czerpać moc do tego, aby być naprawdę drogą. Chrystus jest drogą do domu Ojca i Kościół ma za zadanie pomagać ludziom odkrywać tę drogę, a gdy Jezus nas na nią wprowadzi - prowadzić do Ojca.

***

Tak, Jezus Chrystus jest drogą do każdego człowieka. Jak mocno podkreśla to tekst “Redemptor hominis", niewątpliwie ręką własną Jana Pawła pisany: “Nie chodzi o człowieka »abstrakcyjnego«, ale rzeczywistego, o człowieka »konkretnego«, »historycznego«. Chodzi o człowieka »każdego«".

Chrześcijańska wizja świata - katolicka, wspólnotowa, powszechna - jest jednocześnie (nie boję się użyć tego słowa) skrajnie indywidualistyczna, bowiem każdego Ojciec wzywa jego własnym imieniem i każdy ma swoją jedyną i niepowtarzalną drogę. “Człowiek każdy, każdy z osobna (gdyż jest właśnie »osobą«) [tu się odzywa poeta Karol Wojtyła - gra słowna: “osobna" i “osoba" - JAK] - ma swoją własną historię życia, a nade wszystko swoje własne »dzieje duszy«". Każdy ma swoją drogę. I właśnie ten człowiek jest pierwszą, podstawową drogą Kościoła; nie tłum, nie masa, ten, który ma własną historię życia, ma swoje własne “dzieje duszy".

Rozumiem to jako zdanie powinnościowe, a nie opisowe: nie, że tak jest, ale tak ma być! Kościół w swej posłudze, cały Kościół - ci, którzy pełnią w nim funkcje duszpasterskie, biskupie, ale też i my nawzajem dla siebie - mamy sobie uświadamiać, że drugi jest dla mnie pierwszą drogą do Boga, podstawową drogą Kościoła. I to jest zadanie, które daje nam w tej encyklice Papież. Będziemy miastem na górze, przyświecającym tym wszystkim, których ogarnęła beznadzieja i rozpacz, będziemy świadkami, jeżeli znajdziemy drogę do każdego, aby pokornie, ale wyraźnie i jasno dać świadectwo, że jest prawda, że jest Chrystus.

Służebność Kościoła jako instytucji i jako każdej wspólnoty kościelnej wobec człowieka i to właśnie tego jednego, który ma “swoją historię", swoje “dzieje duszy"... To wielkie zadanie, które postawił Jan Paweł II Kościołowi - uwierzytelnienie się w posłudze człowiekowi. Nie chodzi o przypodobanie się człowiekowi; posługa oznacza (jak pisze Papież w innym miejscu tej encykliki) czasami konieczność walki o człowieka z człowiekiem. Każdy, kto ma do czynienia z wychowaniem, wie, że proces wychowawczy wymaga czasem podjęcia walki! Musisz walczyć o swoje dziecko, musisz walczyć o wychowanka, ale to nie jest walka z człowiekiem, tylko o niego.

Kościół, ponieważ idzie za Chrystusem, musi być “znakiem sprzeciwu" - to też jedno z wielkich zawołań Papieża Wojtyły. “Znak sprzeciwu" - nie wobec człowieka, tylko wobec zła, które człowieka niszczy.

Kościół w wypełnianiu swego posłannictwa wie, że człowiek jest pierwszą i podstawową Jego drogą. Myślę, że wszyscy - od nowego Papieża aż do najmniejszych członków naszej wspólnoty - musimy przemyśleć, co to dla nas znaczy teraz. W tym nowo zaczętym tysiącleciu, w czasie postmodernistycznego zamętu. W jaki sposób każdy z nas ma odpowiedzieć sobie na pytanie: co to dla mnie znaczy, że człowiek jest drogą Kościoła?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2005