Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od kilku lat trwały eksperymenty nad kształtem telewizyjnego „Pegaza”. Wraz z nastaniem w nim Kazimiery Szczuki wydawało się, że etap poszukiwań zakończył się znalezieniem telewizyjnej osobowości. Okazało się jednak, że osobowość jak na warunki polskie jest zbyt wyrazista. Wątpliwości narastały, aż do ostatniego prowadzonego przez Szczukę programu, w którym rozmawiała z Manuelą Gretkowską o jej powieści. Panie przywoływały słowa użyte w powieści, a uważane za wulgarne. I już, skończyło się. Pomysłodawca nowego „Pegaza” Robert Kowalski posady w TVP nie stracił, ale władzę nad programem - tak. Nowym wydawcą będzie sprawdzony człowiek telewizji, Andrzej Matynia.
W miniony czwartek zobaczyliśmy „Pegaza” hybrydycznego; coś było zrobione przez poprzednią ekipę, a coś przez nową. Najważniejszą postacią okazała Małgorzata Daniszewska, wydawca pisma „Art & Bussines” (żona Jerzego Urbana, wydawca nieistniejącego już pisma „Zły”), organizująca konkurs na obraz roku. Zaraz się zresztą okazało, że pierwszą nagrodę odebrano, bo obraz zwycięski nie spełnił obowiązkowego kryterium (nie powstał w minionym roku). Dalej było o filmie „Godziny”, którego główną bohaterką jest Virginia Woolf, patronka XX-wiecznej literatury kobiecej. Ponieważ jednak kobiety w „Pegazie” już były, tym razem z nich zrezygnowano. Dla podniesienia lotów „Pegaza” pojawił się natomiast materiał o ornitologicznym przeboju kinowym, „Makrokosmosie”. Najważniejszy zaś materiał, czyli relację z wielkiej retrospektywy Jerzego Nowosielskiego w Zachęcie, umieszczono na końcu.
Może i mogłoby tak być. Kiedy jednak dodać, że Andrzej Matynia jest felietonistą w „Art & Business”, i kiedy przypomnieć sobie, z jakim zapałem opowiadał o sztuce w telewizji lat 80., robi się mdło. Koło się zamyka.
Bogusław Deptuła