Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sprawę zwiększonej sprzedaży leków zawierających pseudoefedrynę, używanych, poza przeznaczeniem medycznym, także do produkcji narkotyków, jako studencki "dopalacz" przed sesją czy środek wspomagający odchudzanie - opisaliśmy na łamach "TP" tydzień temu. Dzięki informatorowi z branży farmaceutycznej uzyskaliśmy dane o jednej z aptek w Karpaczu, która w ciągu kilku miesięcy zakupiła u hurtownika co najmniej sto kilkadziesiąt tysięcy opakowań leku sudafed - jednego z dwóch na polskim rynku, w którym pseudoefedryna jest jedyną substancją czynną. Przypadek Karpacza nie jest odosobniony: wojewódzkie inspektoraty farmaceutyczne prowadzą w ostatnich miesiącach coraz więcej postępowań sprawdzających, podejrzewając apteki o zabroniony w Polsce proceder hurtowej sprzedaży leków.
Z informacji badającej rynek farmaceutyczny IMS Health wynika, że sprzedaż sudafedu wzrosła w ciągu ostatniego roku o 75 proc., a większość obrotu realizują apteki z województw przy granicy z Czechami (w niektórych miesiącach w samym województwie dolnośląskim sprzedawano do 50 proc. ogólnokrajowej puli!). Według ekspertów IMS, lawinowy wzrost sprzedaży leku nie jest częścią ogólnych tendencji, bo choć sprzedaż innych środków zawierających pseudoefedrynę rośnie zgodnie z dynamiką rynku, to obrót samym sudafedem znacznie ją przekracza.
Kraj metamfetaminą płynący
W jakim stopniu za wzrost sprzedaży odpowiada moda na używanie leku jako środka odurzającego w Polsce, a w jakim proceder przewożenia go do Czech, w których - w odróżnieniu od Polski - od ponad roku obowiązują obostrzenia?
- W Republice Czeskiej mamy 30 tys. uzależnionych od narkotyków - mówi Viktor Mravcik, dyrektor czeskiego Krajowego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii. - Ponad połowa z nich bierze metamfetaminę. Nigdzie indziej nie ma tego problemu na porównywalną skalę. W Czechach głównym prekursorem metamfetaminy jest pseudoefedryna. Pochodzi od niej większość, bo aż 80-90 proc. narkotyku. Skąd Czesi biorą pseudoefedrynę? W stu procentach z leków na infekcje. W ostatnich latach policja czeska odkrywa rocznie kilkaset laboratoriów, które zajmują się właśnie przerabianiem leków z pseudoefedryną na narkotyki.
Jak przypomina Mravcik, od ponad roku obowiązują w Czechach restrykcyjne limity sprzedaży: - Od 1 maja zeszłego roku, po długiej debacie zarówno wśród fachowców, jak i polityków, wprowadzono zakaz sprzedawania więcej niż dwóch opakowań leków z pseudoefedryną miesięcznie na osobę. Zakupy były zapisywane w rejestrze centralnym, a klienci musieli okazywać dowody osobiste. Później sprawą zainteresował się czeski urząd ochrony danych, i musieliśmy znowu przepisy zmienić. Teraz wolno sprzedać jedno opakowanie podczas jednego zakupu. Jeśli ktoś chce więcej, musi okazać receptę.
W Polsce podobne ograniczenia nie istnieją. Zalecenia inspektoratów farmaceutycznych, by sprzedawać do kilku opakowań na osobę, pozostają fikcją: jedni aptekarze się do nich stosują, inni ignorują.
- U nas ograniczenie ma formę twardego zakazu - zaznacza Mravcik. - I działa.
Mamy wspólny problem
Wynika to jasno z czeskich statystyk. Jak mówi Mravcik, sprzedaż leków z pseudoefedryną stanowi dziś 10-20 proc. ilości sprzedawanej przed wprowadzeniem obostrzeń.
- Co z tego, skoro w tym samym czasie celnicy zaczęli odkrywać na granicy nielegalny import - nie kryje rozczarowania Mravcik. - Pochodzi on głównie z Polski. Dziś już wiemy, że spadek sprzedaży leków z pseudoefedryną w Czechach pokrywa się mniej więcej ze wzrostem w Polsce.
Jak dodaje Mravcik, w Czechach słychać coraz częściej głosy, że jedynym efektem wprowadzonych obostrzeń jest fakt, że zbiedniały czeskie apteki, a wzbogaciły się polskie. Tymczasem problem pseudoefedryny i metaamfetaminy pozostał - czeskie statystyki dotyczące spożycia nawet nie drgnęły.
- W czerwcu debatował specjalny rządowy zespół doradczy złożony z polityków, ekspertów i przedstawicieli organizacji pozarządowych - relacjonuje Mravcik. - Rekomendowano rozpoczęcie współpracy i negocjacji na temat ewentualnego ujednolicenia przepisów. Nie będzie to łatwe, bo inne państwa nie odczuwają tak dotkliwie problemów z pseudoefedryną. Z drugiej jednak strony, w Polsce tabletki zwierające tę substancję używane są bezpośrednio jako środek odurzający, więc być może zmiana prawa leży też w waszym interesie. Ujednolicenie prawa nie załatwi problemu narkomanii, ale może być poważnym utrudnieniem dla dilerów.
Jak dodaje Mravcik, na razie polsko-czeskich rozmów w tej sprawie nie było.
Jak powiedział nam tydzień temu rzecznik prasowy ministerstwa zdrowia, Piotr Olechno, resort "monitoruje sytuację", jednak planów zmiany statusu środków z pseudoefedryną wciąż nie ma.