Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To maksymalna możliwa tutaj kara: rok więzienia bez zawieszenia, tyle że z możliwością zamienienia więzienia na areszt domowy. Taki wyrok usłyszał Nicolas Sarkozy. Sąd uznał, że były prezydent Francji (z lat 2007-12) jest winny nielegalnego finansowania kampanii wyborczej w 2012 r. To kolejny cios dla Sarkozy’ego – w marcu tego roku skazano go w innej sprawie z okresu jego prezydentury, tzw. aferze podsłuchowej, na 3 lata więzienia, w tym 2 lata w zawieszeniu. Żaden z tych werdyktów nie jest prawomocny, gdyż skazany zapowiedział apelację.
Wyrok z minionego tygodnia dotyczy tzw. afery Bygmaliona (od nazwy agencji, która organizowała kampanię Sarkozy’ego, gdy walczył o reelekcję). Śledczy udowodnili, że z pomocą fałszywych faktur jego sztab chciał ukryć przekroczenie dozwolonego pułapu finansowania kampanii. Prawo wyznacza ten limit w wyborach prezydenckich na 22,5 mln euro, a obóz Sarkozy’ego wydał niemal dwa razy tyle. Wraz z nim na kary więzienia skazano 13 współpracowników (część się przyznała). On sam twierdzi, że nie wiedział o machinacjach własnego sztabu.
Sarkozy przejdzie do historii jako pierwszy prezydent Francji skazany dwa razy – w pierwszej instancji – na bezwarunkowe więzienie. Jego poprzednik Jacques Chirac usłyszał w 2011 r. prawomocny wyrok 2 lat więzienia za korupcję w paryskim merostwie, ale w zawieszeniu. Tymczasem to nie koniec kłopotów „Sarko” (jak zwą go Francuzi): organy ścigania postawiły mu zarzuty w sprawie domniemanego finansowania jego kampanii – tym razem w 2007 r. – przez libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego. Sprawa jest w toku.
Zapowiada się wieloodcinkowy serial pt. „Sarkozy na ławie oskarżonych”.©