Co wybrać?

Otrzymywane przez nas informacje uzależnione są w znacznej mierze od intencji i poglądów osób, które nam te informacje przekazują. Ocean wątpliwości zagotował się pod rozmaitymi danymi, które do mnie dochodzą.

25.12.2005

Czyta się kilka minut

W "Wyborczej" trafiłem najpierw na sprawozdanie z wykładu Adama Michnika, w którym zwracał się on do zgromadzonych w auli Uniwersytetu Warszawskiego o odpuszczenie i wybaczenie win i grzechów z czasów Peerelu, a stronę dalej na wypowiedź prezydenta elekta Lecha Kaczyńskiego, który zapewnia, że pomści wszystkie brzydkie czyny z tamtych lat. Równocześnie przeczytałem w "Zeszytach Historycznych" dramatyczny materiał na temat inwigilowania i dręczenia Herberta.

Pod raportami i notatkami, które publikują "Zeszyty", podpisały się imieniem i nazwiskiem rozmaite osoby z odnośnych departamentów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wszyscy oni, jeśli dotąd nie umarli, gdzieś się przyczaili jak ślimaki w skorupach. Pomyślałem, że z jednej strony Michnik ma generalną i chrześcijańską słuszność, z drugiej jednak to nieprzyjemne, że tacy paskudnicy spokojnie sobie żyją. Należałoby więc być i za Michnikiem, który głosi odpust powszechny, i trochę za Kaczyńskim, który zapowiada, że będzie zło bezlitośnie karczował. Na szczęście nie mam żadnej mocy decyzyjnej ani wykonawczej i te dylematy ograniczają się do mojego sumienia.

Podobna sprzeczność nie dotyczy tylko spraw polskich. Prezydent Bush utrzymuje, że ma gwarantowany plan zwycięstwa w Iraku, jednak rozmaici politycy i komentatorzy twierdzą, że jest zupełnie inaczej, i przypominają, że podczas konfliktu zginęło już przeszło 30 tysięcy Irakijczyków i prawie 3 tysiące Amerykanów. Komu zawierzyć? Przechylam się raczej na stronę sceptyków.

Amerykanie aresztowali obywatela niemieckiego pochodzenia arabskiego. Zrobili to sekretnie, rękami CIA. W Niemczech panuje ogromne oburzenie, debata na ten temat sięgnęła Bundestagu. Były minister spraw zagranicznych Joschka Fischer indagowany przez prasę odpowiada, że nic o zatrzymaniu nie wiedział. A co z rzekomymi więzieniami CIA w Polsce? W Szymanach, gdzie mieli lądować Amerykanie, okoliczni mieszkańcy mówią, że owszem, ktoś przyleciał i coś się działo, ale nie wiadomo kto i nie wiadomo co. Nie wiem, co o tym sądzić, zwłaszcza że prezydent Kwaśniewski kategorycznie wszystkiemu zaprzecza.

Ogólna kontrowersyjność przekazów mocno się nasiliła, co narusza moje przekonanie, że można się o świecie dowiedzieć czegokolwiek bezwzględnie wiarygodnego. W serii przewodników dołączonej do "Wyborczej" ukazała się książka o Australii. Zachwyciła mnie, mówię do żony: szkoda, żeśmy się w Australii nie urodzili, na to ona: nie oglądałeś dzisiaj telewizji? W Sydney trwają walki z arabskimi imigrantami, krew się leje...

Sądziłem, że wiem przynajmniej, co w Niemczech się dzieje - ale skąd! Joanna Mieszko-Wiórkiewicz, niewiasta rozsądna, opublikowała w grudniowej "Odrze" artykuł, w którym kreśli czarne perspektywy czarno-czerwonej koalicji. Pani Merkel szła do wyborów z programem radykalnych reform, ale elektorat niemiecki przeląkł się tego radykalizmu, nacisnął równocześnie gaz i hamulec, i rezultatem jest koalicja ognia z wodą. Obcina się rozmaite elementy tak zwanego sozialu, sytuacja ludzi się pogarsza, ale nie powstają nowe miejsca pracy, co najwyżej spowalnia się wzrost deficytu budżetowego.

Potem się dowiedziałem, że ekskanclerz Schröder wylądował na szczycie firmy, która ma zarządzać budową rurociągu na dnie Bałtyku. Ruszyłem więc znów do telewizora: interpelacje, specjalne komisje, że to skandal, że haniebne, że niemoralne. Zaraz jednak na ekranie pojawił się pan nazwiskiem Miedwiediew, przedstawiciel rządu rosyjskiego, i oświadczył, że wszystko odbyło się przecież legalnie - poprosiliśmy go i przyjął naszą propozycję - więc o co chodzi? Słychać, że Schröder dostanie milion euro rocznie, on sam oświadczył, że o pieniądzach w ogóle się nie mówiło; sądzę, że coś mu tam jednak kapnie...

Nie poddaję wszystkiego w wątpliwość, dostrzegam po prostu elementarny stan rzeczy: jesteśmy bombardowani sprzecznymi informacjami. Coś mi podpowiada, że to, co słyszę o ludziach wstrętnego i paskudnego, okaże się zapewne prawdą, a to, co mówią o ich szlachetności i prawości, jest już prawdą w mniejszym stopniu. Ale pewności nie ma żadnej, nie wiemy, jak ustalić wytyczną co do użyczania czci i wiary bądź odsądzania od nich. Choć owszem, postępek Schrödera jest na pewno brzydki, bowiem to on sam był orędownikiem rosyjsko-niemieckiej umowy o bałtyckiej rurze, a ponure prognozy pani Wiórkiewicz wydają się prawdopodobne.

Jedni twierdzą, że bracia Kaczyńscy są zgubą narodu, inni - że to wybór całkiem niezły. Wojciech Sitek, socjolog, napisał w grudniowej "Odrze", że wschodnia część Polski pragnie socjalizmu bez partii, czyli komuny bez komuny: żeby był porządek i silna autorytarna władza, ale bez czerwonych. Napisał też, że tylko z pozoru elektorat w Polsce jest płynny i przelewa się ze strony na stronę; naprawdę szuka podobnych treści, tyle że w kolejnych wyborach mają one rozmaite polityczne opakowania.

W 2004 roku Wydawnictwo Literackie opublikowało tom fantastycznych opowieści rozmaitych autorów. W moim tekście prorokowałem, że kolejnym prezydentem będzie Lepper. Tak się dotąd nie stało, ale Lepper ma wyraźnie nadzieję, że burzliwe polityczne fluktuacje wyniosą go jeszcze bardziej w górę, stąd pewnie dziwna zmienność jego sądów. Jednego dnia oświadczył nieoczekiwanie, że Balcerowicz musi zostać, następnego już go chciał posłać do kamieniołomów. Któremu Lepperowi dać wiarę?

Przyrównuje się go czasem do Haidera, ale pozycja Haidera w Austrii jest dziś znacznie słabsza! A historia najnowsza Austrii też przynosi przykłady dziwnej ambiwalencji. Kraj ten dostarczył szczególnie wielu esesmanów i współpracowników gestapo, ale potem Austriacy obwołali się pierwszą ofiarą Hitlera i wojenna przeszłość spłynęła po nich jak woda po gęsi (nie mogę powiedzieć "woda po kaczce", bo ktoś dopatrzy się w tym aluzji).

Przyszłość jest nieodgadniona i tylko ex post się dowiadujemy, jak się sprawy miały. A i wtedy oceny mogą być diametralnie sprzeczne, jak na przykład ocena powstania warszawskiego w ujęciu znanego autora angielskiego i niektórych polskich historyków. On mówi: wspaniały zryw, oni - katastrofa.

Mamy Adwent, wkrótce Boże Narodzenie, powinienem mówić o czymś radosnym i podnoszącym na duchu - ale skąd wziąć takie tematy? Jedno wiem na pewno - mam wspaniałą książkę o Australii. Ale i tu drąży mnie wątpliwość: czym jest Australia? Jedni piszą o niej: największa wyspa, inni: najmniejszy kontynent. Co wybrać?!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2005