Cisza Zmartwychwstania

Opowieści wielkanocne rozpoczynają się już po rezurekcji. W nas też Chrystus zmartwychwstaje, gdy nic o tym nie wiemy.

20.03.2016

Czyta się kilka minut

Zmartwychwstały Chrystus w otoczeniu św. Jana, Abla oraz Sprawiedliwych podnosi z grobów Adama i Ewę. Fresk w kościele św. Zbawiciela na Chorze, Stambuł, Turcja. / Fot. DE AGOSTINI / G. DAGLI ORTI
Zmartwychwstały Chrystus w otoczeniu św. Jana, Abla oraz Sprawiedliwych podnosi z grobów Adama i Ewę. Fresk w kościele św. Zbawiciela na Chorze, Stambuł, Turcja. / Fot. DE AGOSTINI / G. DAGLI ORTI

Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań.

Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę

Wielki Czwartek – podniosła symboliczna uwertura. Ostatnia Wieczerza – oto chleb zmienia się w ciało, wino w krew; oto Jezusowy gest niewolnika: „jeśli ci nóg nie umyję, nie będziesz miał udziału ze mną” – jako przykład do naśladowania: „i wy wzajemnie powinniście...”. Uroczysta liturgia z dodatkowym obrzędem obmycia nóg, z komunią – wyjątkowo! – pod dwiema postaciami. Potem początek boleści: modlitwa w Ogrójcu, krwawy pot, pojmanie. A więc procesja do ciemnicy. Nocna adoracja wśród zapachu kwiatów i dymu z parafinowych świec.

Wielki Piątek – emocjonalnie rozdzierająca kulminacja. Proces i biczowanie. „Oto człowiek” – „na krzyż z nim!”. Droga Krzyżowa, płacz kobiet, „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił...”. Śmierć. Przebity bok, złożenie do grobu... Ileż tu treści dla wyobraźni i rozmyślań! Śpiewanych na rzewną melodię w trakcie Gorzkich Żali: „uderz, Jezu, bez odwłoki w twarde serc naszych opoki!”; rozważanych w trakcie Drogi Krzyżowej: od stacji do stacji, od wizerunku do wizerunku, coraz bardziej poruszającego serce. Liturgia wielkopiątkowa – z dramatyczną pasją, czytaną na role, stopniowo odsłanianym Drzewem Krzyża, na którym zawisło Zbawienie Świata, z pocałunkiem złożonym na stopach Umarłego.

O Wielkiej Sobocie nie ma w Ewangeliach opowiadających historię paschalną ani słowa. Nic. Jezus umarł wczoraj, ciało w grobie, grób przywalony kamieniem. Dramat skończony. Pustka. I cisza. Kościół nie sprawuje w tym dniu Eucharystii, nie posiada też żadnej przeznaczonej na ten dzień liturgicznej celebracji.

A przecież – jak pokazuje starożytna tradycja Kościoła, wyrażona plastycznie przez wschodnią ikonę Zmartwychwstania, Anastasis – to właśnie w ciszy Wielkiej Soboty dokonuje się Zmartwychwstanie. Zgodnie ze słowami starożytnej homilii, gdy na ziemi grób przywalony na głucho kamieniem, otoczony ciszą i pustką, Chrystus, zasnąwszy w ludzkim ciele, w innym, duchowym wymiarze idzie poruszyć Otchłań, wyprowadzić z niej Adama: „Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba”.

Motyw ten nie jest apokryficzną legendą – ma podstawę w Nowym Testamencie. Oto w Pierwszym Liście św. Piotra czytamy: „Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie ciałem, ale ożywiony Duchem, w którym poszedł ogłosić [zbawienie] i duchom zamkniętym w więzieniu” (1 P 3, 18-19). Niepodzielne utożsamienie Zmartwychwstałego z człowiekiem zapisane jest w Ewangelii św. Jana, w obrazie winnego krzewu i latorośli (por. J 15), w słowach Jezusa: „Ja jestem w Ojcu moim, wy we mnie i Ja w was” (J 14, 20); głosił je także św. Paweł: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20), „nie ma już Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich – Chrystus” (Kol 3, 11)

W okowach

Warto jednak rozpoznać istotną tu zależność: poruszenie Otchłani dzieje się w czasie ciszy na ziemi. A może związek jest jeszcze mocniejszy: dopiero cisza na ziemi porusza Otchłań. I nie chodzi tu wcale o świat mityczny albo odległą przeszłość. Chodzi o nas samych. O nas bowiem opowiada Pismo – także milcząc na temat tamtego Szabatu. Nas dotyczy świętowanie Triduum Paschalnego – także w bezgłosie Wielkiej Soboty. Nie można bowiem zapomnieć, że imię Adam znaczy „człowiek”. Jak pisze św. Paweł: „jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1 Kor 15, 22). Adam to każdy i każda z nas – w opisie stworzenia świata odnosi się do człowieczeństwa przed podziałem na płcie: mężczyzna to po hebrajsku isz, a kobieta iszsza. Dlatego starożytna homilia wkłada w usta Jezusa słowa skierowane do wszystkich: „moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!”.

Otchłań jest bowiem w nas i my sami cały czas jeszcze w niej tkwimy. Jedni bardziej, całkowicie martwi i pochłonięci, inni – powoli zaczynający wychodzić. Struktura Paschalnego Triduum odwzorowuje ów proces przejścia – ze śmierci do życia, z ciemności w światło, z otchłani na świat.

Na tej duchowej drodze nasza pobożność karmi się symbolami, rytuałami, obrazami. Pozwalają one orientować się w świecie, nadają sens zdarzeniom, które nas spotykają, wzbudzają uczucia, dzięki którym wiara łączy się z przeżyciem. Tu tkwią korzenie mocy liturgicznych celebracji i afektywnej skuteczności osobistej modlitwy, połączonej z wyobrażaniem sobie scen biblijnych czy rozważaniem na nasz sposób pojętych Bożych przymiotów: sprawiedliwości, dobroci, miłosierdzia...

Religijny zgiełk

W życiu duchowym przychodzi jednak czas, gdy to wszystko, cała bogata religijna symbolika, rytuały i doktryny, a także wzbudzane przez nie religijne przeżycia – muszą zostać za nami. Czasami „odpadają” od nas same. Symbole przestają poruszać i przemawiać, doktrynalne twierdzenia ukazują się jako banalnie fałszywe lub całkowicie niezrozumiałe, modlitewne formuły zmieniają się w śmieszne, puste słowa, jakiekolwiek użycie wyobraźni w modlitwie rodzi poczucie zapadania się w dziwaczne złudzenia. Nastaje religijna cisza i pustka. Religijny sens konkretnych wydarzeń przestaje być dostrzegalny. Budzi się ostra świadomość niemoty Boga, a nawet beztreściowości tego imienia.

Często jednak ów „religijny zgiełk” sam się nie oddala. Nie pozwalamy na to. Kurczowo trzymamy się rytuałów, obrazów czy doktryn, nawet jeśli gdzieś pod spodem czujemy, że są one już jakby od środka wydrążone, że moc i sens jeszcze niedostrzegalnie, ale powoli i nieodwracalnie z nich wyciekają. Boimy się je puścić, gdyż za ich pomocą oswajamy siebie i świat, przestrzeń i czas, rzeczywistość, która jest, ale przemija.

Strach taki jest zrozumiały, w istocie swojej jednak nieuzasadniony – żaden symbol, żadna doktryna ani żaden rytuał nie jest tym, o co w wierze chodzi. Wiara dotyczy bowiem, jak przypominał św. Tomasz z Akwinu, Ostatecznej Rzeczywistości, a nie tego, co służy nam do ukierunkowania na tę Rzeczywistość uwagi, a przez to i całego życia. Wierze musi chodzić więc zawsze o coś więcej niż wszelkie takie drogowskazy – w innym przypadku staje się wiarą bałwochwalczą, oddawaniem czci cielcowi o imieniu Boga. Ba, nawet samo imię Boga jest tylko drogowskazem. Jak wyraziła to z przenikliwością Simone Weil: „Jestem zupełnie pewna, że jest Bóg, w tym sensie: jestem zupełnie pewna, że moja miłość nie jest złudzeniem. Jestem zupełnie pewna, że nie ma Boga, w tym sensie: jestem zupełnie pewna, że nic rzeczywistego nie odpowiada temu, co mogę pomyśleć wypowiadając to imię”.

Rozczarowanie, które wyzwala

Na szczęście, gdy boimy się ruszyć w drogę zostawiając każdy drogowskaz za sobą, przychodzi nam z pomocą sama struktura symboli i rytuałów, wyraźnie obecna także w następstwie poszczególnych dni Paschy. Najwyższym punktem chrześcijańskiego uniwersum symbolicznego jest bowiem krzyż – miejsce i moment śmierci Boga. Warto uświadomić sobie, że dla uczniów Jezusa jego śmierć na krzyżu była nie tylko bolesnym i przerażającym rozstaniem z ukochanym Mistrzem. W tamtym systemie znaczeń taka właśnie śmierć była znakiem, że ukrzyżowany został przez Jahwe przeklęty i odrzucony. A oni mu całymi sobą uwierzyli. Z chwilą, gdy Jezus skonał na krzyżu, bez żadnej widocznej interwencji Ojca – zawalił im się cały religijny świat; wszystko, z czym wiązali ostateczne nadzieje.

Być może tu właśnie leży ukryty najsilniejszy motyw kurczowego trzymania się wiary wyrażanej w symbolach: jest ona dla nas źródłem ostatecznej pociechy – wierzymy, bo wiara nam coś daje. W takim razie jednak sens Paschalnej Soboty doskonale oddają inne słowa Simone Weil: „Religia jako źródło pociechy jest przeszkodą do prawdziwej wiary: w tym sensie ateizm jest oczyszczeniem”. Wielka cisza i pustka, która spowija w tym dniu ziemię, oczyszcza wiarę z religii jako źródła pociechy – myśmy się spodziewali, a On umarł.

Cisza Wielkiej Soboty pochłania bowiem wszelką interesowność naszej wiary. Zarówno tę, która próbuje ubić z Bogiem interesy doczesne – zapewnić zdrowie, pomyślność, obronić konkretną tożsamość, nadać poczucie własnej wartości (zwłaszcza w odniesieniu do gorszego, niewierzącego świata) – jak i nadprzyrodzone. Próby tych pierwszych legły w gruzach właściwie już w Wielki Piątek. Milczenie Soboty niweczy interesy bardziej subtelne – anuluje transakcję zbawienia.

Trwać razem bez słowa

Jakże to, można spytać, czy nie chodzi tu właśnie o Zmartwychwstanie, pokonanie śmierci, o wieczne życie? Czy sama treść Pisma, starożytnej homilii, widok ikony Anastasis – nie pokazują tego, co zyskujemy dzięki wierze? Owszem, ale tak naprawdę Zmartwychwstanie – Chrystusa i nasze – dzieje się, gdy jeszcze nic o nim nie wiadomo; gdy jeszcze nie zabłysło w ciemnej świątyni światło paschału, nie słychać ani śpiewu „alleluja”, ani dźwięku dzwonów.

Zmartwychwstanie może się w nas urzeczywistnić tylko w ciemności, pustce i ciszy. Wszystkie symbole i obrazy, jakkolwiek pobudzają sferę duchową, przychodzą do nas z zewnątrz. Raczej przysypują naszą otchłań, niż ją poruszają. A wtedy Adam, który w niej utkwił, nie może powstać. Dlatego właśnie tak ważna jest cisza „na ziemi” – ograniczenie działania, mówienia, poszukiwania informacji, hałaśliwych bodźców, dyskursywnej pracy umysłu, wyobraźni. Tylko wówczas możliwe jest poruszenie i zmartwychwstanie otchłani.

Życie ma jednak swoje prawa, nie może być całkiem ciche. Uważne trwanie w całkowitym milczeniu może zdarzać się tylko od czasu do czasu. W pewnym sensie – od święta. Najgłębsza celebracja Wielkiej Soboty – niezakłócona żadnym innym rytuałem, pobożnym zwyczajem – to zatem być przytomnym w ciszy. Bez jakiejkolwiek myśli o Bogu, Jezusie i Zmartwychwstaniu – Chrystus bowiem, który w nas zmartwychwstaje nieoddzielny od nas, nie może być przedmiotem naszego myślenia. A więc zamienić się w słuch; czuć ciężar ciała, bicie swego serca, pulsowanie krwi, szmer oddechu. Pozwolić płynąć myślom i uczuciom – niech pojawiają się i odchodzą. Być świadomym prostych rzeczy – zimnego wiatru we włosach, ciepła słońca na policzku, śpiewu ptaków, bębnienia deszczu o parapet. Jeśli popłyną łzy od tarcia chrzanu – niech to będą po prostu łzy i niech tylko płyną. Jeśli ruch miotłą – niech ten moment będzie całym czasem świata. Być niekoniecznie samotnie, ale wówczas po prostu trwać razem, bez słowa. Istnieć cicho i doświadczać życia, które w każdej chwili mija i powstaje. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2016