Ciężary drugich noście

Mało mnie obchodzi, czy protest rodziców dzieci niepełnosprawnych jest „kapitalną okazją do zrobienia kampanii wyborczej”.

31.03.2014

Czyta się kilka minut

 /
/

Nawet nie bardzo mnie porusza głos rzecznika praw dziecka przeciw sprowadzeniu tych dzieci na manifestację. Ich obecność porusza uczucia, uruchamia promowaną przez Jana Pawła II „wyobraźnię miłosierdzia”. Dzięki tej manifestacji zderzyliśmy się z problemem ważniejszym niż to, czy podwyższenie świadczeń nastąpi teraz, czy dopiero za kilka lat osiągnie poziom płacy minimalnej (w 2014 r. wynosi ona 1680 zł brutto, czyli 1237 zł netto). Proponowany przez rząd kompromis (od maja podwyżka do 1000 zł, od 2015 r. do 1200 zł, a od 2016 r. do 1300 zł netto) wynika z możliwości państwa. Jak mawiał Gomułka: „z pustego i Salomon nie naleje”.

Bardziej obchodzą mnie głosy, które się pojawiają w tej sprawie w sieci. Pomijam przerażające wypowiedzi, których autorzy oburzają się, że „z naszych podatków mamy utrzymywać ludzi, którzy nigdy nie będą produkcyjni”, czy obwiniają matki, które rodząc takie dzieci, nie zastanawiają się, jak potem dadzą sobie radę. Mój problem dotyczy nie tylko opieki nad niepełnosprawnymi dziećmi, bo w podobnej sytuacji często znajdują się dorosłe dzieci niedołężnych rodziców, np. cierpiących na chorobę ­Alzheimera. Chodzi mi o miejsce w naszym społeczeństwie ludzi najsłabszych, całkowicie zdanych na opiekę otoczenia.

Problem jest ogromny. Rozwój medycyny polega m.in. na tym, że ratuje ona i przedłuża życie tym, którzy kilkadziesiąt lat temu dawno by umarli. Niestety, rozwojowi medycyny nie towarzyszy proporcjonalny rozwój społeczny. Czy jeszcze pamiętamy przywołane przez Jana Pawła II w Gdańsku słowa św. Pawła: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2)? Ukazują one istotę solidarności, tej samej, która otworzyła nam drogę do wolności. „Słowa te – mówił Papież – mają wielką nośność. »Jeden... drugiego«. Człowiek nie jest sam, żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. Cała ludzka egzystencja ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy – i wymiar społeczny. Ten wymiar nie może oznaczać redukcji osoby ludzkiej, jej talentów, jej możliwości, jej zadań”.

Sytuacja najsłabszych jest miarą kultury każdego społeczeństwa, a także miarą jego chrześcijaństwa. Kto miał okazję zetknąć się z domami opieki społecznej w PRL, dobrze zrozumie, co mam na myśli. Wpis o sytuacji rodziców niepełnosprawnych dzieci: „Kto z tym się nie zetknął, to nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. A jednak dają sobie radę i cieszą się każdym nowym dniem. Możemy dużo się od nich nauczyć, ale trzeba chcieć. Bo nie wiesz, co ciebie w życiu spotka”. [O rodzicach blogujących o chorobach dzieci czytaj w reportażu Natalii Szostak w tym numerze „TP”].

Wyobraźnia może także inspirować podejrzliwość. Ktoś inny napisał: „problem polega na tym, że te kobiety chcą zarabiać na upośledzeniu swego dziecka, pełny etat, ubezpieczenie i emeryturka, jeżeli tak się stanie, to niektóre wyrodne matki będą celowo upośledzać swoje dzieci, zdarzają się takie przypadki…”.

Nie mam praktycznych rad, nie wiem, czy trafnym argumentem jest porównywanie przyznanych rodzicom sum do kosztów korwety Gawron. Wiem, że solidarność nie może być standaryzowana (każdemu dać po 300 zł i spokój), wiem, że każdy przypadek wymaga rozeznania, w czym pomóc mogą organizacje pozarządowe. Wiem też, że jeśli na liście priorytetów państwa nie ma śladu solidarności z najsłabszymi, znaczy to, że kultura jest tam w stanie zapaści, nie mówiąc o stanie wartości chrześcijańskich.

Wspieramy najsilniejszych. Funduje się stypendia dla najzdolniejszych – wspaniale. Inwestuje się w obiecujących sportowców – zrozumiałe. Nagradza się najlepszych, bo niby kogo? Protest w Sejmie, niezależnie od kontekstu kampanii wyborczych, stawia pytanie o najsłabszych. Pytanie o solidarność.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2014