Chrześcijaństwo w globalnej wiosce

Proces globalizacji wiąże się z przemianami niemal wszystkich przejawów ludzkiego życia: od ekonomii i gospodarki poczynając, na kulturze i religii kończąc. Nie kieruje nim jednak złowrogi demiurg, którego jedynym celem jest zwodzić człowieka. Dlatego trzeba pytać: jaką rolę w czasach globalizacji ma pełnić chrześcijaństwo? Odpowiedzi szukają autorzy kwietniowego „Znaku”.

27.04.2003

Czyta się kilka minut

Poczynając od II Soboru Watykańskiego chrześcijaństwo kładzie mocny akcent na odczytywanie „znaków czasu”. Kościół zdaje sobie sprawę, że - by skutecznie głosie Dobrą Nowinę - musi rozpoznać świadomość i nastroje, jakie charakteryzują nowoczesne społeczeństwa. O mentalności ludzi początku nowego stulecia pisze ks. Tomas Halik. Czeski filozof i teolog przywołuje opinię wybitnego socjologa amerykańskiego, Petera L. Bergera, który twierdzi, że kluczowym słowem określającym przyszłość religii nie będzie sekularyzm, ale pluralizm.

Nie ulega wątpliwości, że różnorodność postaw, wierzeń i przekonań religijnych jest konsekwencją tego, że żyjemy w globalnej wiosce. Dziś w poszukiwaniu przeżyć duchowych nie trzeba przemierzać tysięcy kilometrów, by uczyć się medytacji od
mistrza zen czy benedyktyńskiego mnicha. Wystarczy komputer i łącze internetowe. Jak żyć, co zasługuje na miano prawdy, a co jest tylko jej złudzeniem i mydleniem oczu - w sieci bez żadnych barier czy kryteriów mieszają się poglądy, które, co tu dużo mówić, mogą przyprawić o zawrót głowy.

Pod koniec 2002 roku świat obiegła rewelacja: raelianie - wspólnota religijna, założona przez francuskiego dziennikarza, który utrzymuje, że miał kontakt z istotami pozaziemskimi - ogłosili, że sklonowali człowieka. Mimo zapewnień, że „nowy człowiek” zostanie pokazany milionom ludzi na całym świecie, nic takiego nie miało miejsca, a sekta, tak jak niespodziewanie pojawiła się w świadomości milionów, tak też niespodziewanie zniknęła. Nic nie stoi na przeszkodzie, by z dnia na dzień stać się guru: jeden z biskupów katolickich, którego Watykan pozbawił funkcji, powołał do życia dynamiczną, internetową „diecezję wirtualną”. Te i wiele innych przykładów pokazuje, że - jak pisze Halik -„człowiek duchowo niespokojny czy socjolog religii znaleźli się na targowisku, gdzie oferuje się różnego rodzaju religie i gdzie nie ma nikogo, kto doradziłby im, z czego mogą zrezygnować”. Oto paradoks:zamiast braku możliwości i ofert, także w zakresie wierzeń religijnych i duchowości, mamy radykalny nadmiar. Czy chrześcijaństwo, ta „stara” religia o zasięgu światowym, gotowa jest stawić czoło narastającym wyzwaniom? Czy chrześcijanie gotowi są skutecznie pokazywać wyjątkowość swojej wiary?

Tak, o czym przekonuje esej ks. Tomasza Węcławskiego („Chrześcijańska odpowiedzialność w dobie globalizacji”). Wobec globalizacji - czytamy - trzeba zachować umiar: ani nie demonizować, ani też gloryfikować. Chrześcijański realizm podpowiada, by skoncentrować się na głoszeniu tego, co jest sednem naszej wiary: śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Bo to wydarzenie, tak wyjątkowe i charakterystyczne tylko dla chrześcijaństwa, stanowi o jego nieustannej witalności, także w erze globalizacji. To natomiast, co się kończy - pisze ks. Halik - „to współczesna forma chrześcijaństwa jako »światopoglądu« wśród innych światopoglądów - podobnie jak kiedyś skończyła się średniowieczna forma chrześcijaństwa, jako christianitas, »chrześcijańskiego imperium^’.

Innymi słowy: głosząc prawdę Chrystusowego przesłania nie można jej ideologizować, sugerować, że jest to jedna z wielu współczesnych ideologii, którą współczesny człowiek może sobie wybrać, i z którą może się utożsamić. Nowa misja chrześcijaństwa polega na umożliwieniu komunikacji dwóm światom, które w dobie globalizacji zaczynają się przenikać: z jednej strony zlaicyzowana cywilizacja Zachodu, z drugiej tradycyjne religie, w tym także islam. Co ważne, taki proces zdaje się już mieć miejsce: pokazują to choćby dwukrotnie już zwoływane przez Papieża między-religijne spotkania w Asyżu (1996 i 2001), wspólne - przywódców politycznych i religijnych - apele o pokój i solidarność z tymi, którzy cierpią głód i ubóstwo (pisze m.in. o tym prof. Aniela Dylus). Jeśli chrześcijanom, kończy swój esej Halik, udałoby się zmusić do dialogu obie strony i stać się czymś w rodzaju łącznika między nimi, oznaczałoby to istotny wkład w kulturę porozumienia we współczesnym świecie i, być może, przemianę procesu globalizacji w proces komunikacji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2003