Chrystus dał nam Boga

W swoje osiemdziesiąte urodziny Papież podarował nam prezent. Nie powinno być odwrotnie? A może właśnie powinno być tak - zgodnie z logiką wielokrotnych paradoksów, których pełna jest Ewangelia.

18.04.2007

Czyta się kilka minut

Prezentem jest książka. Niedokończona. Pierwszy tom, wydany od razu, zawierający refleksję najpilniejszą, zagadnienia naj­istotniejsze, z pominięciem i odłożeniem na później - nawet wbrew ładowi chronologicznemu - innych; i bez pewności ciągu dalszego ("ponieważ nie wiem, jak długo jeszcze będą mi dane czas i siły"...). Nie jest to dokument papieski. Nie jest - co Papież podkreśla we wstępie - "żadną miarą" (!) wypowiedź Nauczycielskiego Urzędu Kościoła. Nie jest to nawet papieska katecheza. I nie jest to "czysty" chrystologiczny traktat chrześcijańskiego uczonego, dziś Następcy Piotra. Jest to chyba przede wszystkim zapis wiary Josepha Ratzingera, który został papieżem. Owoc zdobytej wiedzy, ale także zapis modlitewnej medytacji. Może więc stać się pomocą tak w studiach teologicznych, jak i w przeżyciu rekolekcji (wystarczy np. przeczytać fragmenty rozdziału piątego, poświęcone Modlitwie Pańskiej).

Jezus historii i Chrystus wiary

Punkt wyjścia książki (pierwszy akapit "Przedmowy") stanowi stare Bultmannowskie rozróżnienie między "Jezusem historii" a "Chrystusem wiary" - z "Jednym" coraz bardziej oddalającym się od "Drugiego". Mogłoby się więc wydawać, że w następnych akapitach Benedykt zrobi wszystko, aby "Ich" do siebie zbliżyć, dokonując przede wszystkim rekonstrukcji tego "Pierwszego": historycznego Jezusa z Nazaretu - tym bardziej, że uskarża się (ciągle jeszcze w pierwszym akapicie) na tego typu wcześniejsze przedsięwzięcia, stanowiące "fotografię bardziej ich autorów" niż Bohatera. Wiele przy tym mówi o zaletach i obligatoryjnym charakterze historyczno--krytycznej metody czytania Biblii.

A jednak...

A jednak w dalszych fragmentach książki nie otrzymujemy nigdzie tego, co podpowiadałby choćby klasyczny wykład apologetyki: Papież nie zestawia dowodów na "historyczność" Jezusa, nie odwołuje się do cytowanych "od zawsze" przy takich okazjach autorów pogańskich i żydowskich (Swetoniusz, Tacyt, Pliniusz Młodszy, Józef Flawiusz...), nie kłóci się też z "sensacjami" archeologicznymi na temat Jezusa. Właściwie jedynym źródłem papieskich rozważań pozostaje Pismo Święte, a metoda historyczno-krytyczna zostaje w nich szybko zrównoważona (jeśli nie wręcz "przeważona") metodą "egzegezy kanonicznej", tzn. wyjaśnianiem poszczególnych perykop ewangelicznych w kontekście całej Biblii. Tą metodą Papież posługuje się w sposób porywający, wydobywając niezwykłą harmonię z tekstów pozornie od siebie (zbyt) odległych czasowo i tematycznie.

W miarę lektury zdziwienie jednak ustępuje, a papieskie postępowanie staje się zrozumiałe. Dla Benedykta XVI, i chyba dla każdego człowieka współczesnego, historyczność Jezusa nie stanowi dziś problemu. Nikt poważny jej nie kwestionuje: nie słychać pomysłów, by sprowadzać dzieje Jezusa do poziomu np. mitu astralnego. Ostatecznie diagnoza papieska zdaje się być taka: problemem dla dzisiejszego człowieka nie jest "Jezus historii"; przeciwnie, problemem jest dla niego "Chrystus wiary". Historyczno-krytyczna wiedza o Jezusie - przy całej swej powściągliwości - nie jest poddawana w wątpliwość; z wiarą w Chrystusa mają kłopot wszyscy, chrześcijan nie wyłączając! W rozdziale czwartym, analizując dokonany w Wielki Piątek w Jerozolimie wybór między Chrystusem a Barabaszem, Papież stawia serię dramatycznych pytań: "Gdybyśmy dzisiaj mieli dokonać wyboru, czy Jezus z Nazaretu, Syn Maryi, Syn Ojca, miałby jakąś szansę? Czy my w ogóle znamy Jezusa? Czy Go rozumiemy?".

Pokusa wyboru Barabasza (za Orygenesem Papież przypomina, że jego pełne imię brzmiało "Jezus Barabasz", dosł. "Jezus, syn ojca"!) jest pokusą wyboru doraźnie skutecznego mesjanizmu - pojmowania chrześcijaństwa w kategoriach "walki z głodem", zmagań "o pokój i sprawiedliwość" oraz "recepty na postęp i ogólny rozwój", uznany za "właściwy cel wszystkich religii" (s. 48n). W tej optyce Chrystus jest niepotrzebny; owszem, może okazać się powodem podziałów (skoro jest uznawany wyłącznie przez chrześcijan) - podobnie zresztą, jak Kościół, a nawet Bóg (zob. s. 56). Jeśli chcemy "połączyć pozytywne siły ludzkości w budowaniu przyszłości świata", o Chrystusie nie należy mówić za wiele; misjonarze muszą być więc postrzegani w kategoriach destruktorów, a nie promotorów takiej "religii". To religia, w której "znikł Bóg" (s. 57; "sprawa Boga jawi się jakby w stanie agonii - s. 50), płaska idea mesjańska, która nie potrzebuje mesjasza - w każdym razie nie tego, którym jest Jezus Chrystus.

Takiej wizji rozwoju świata, a zwłaszcza pokusie takiego chrześcijaństwa papież Benedykt przeciwstawia swoją medytację nad Pismem Świętym - jakby zapis swojej "długiej wewnętrznej drogi". Główną cechą tego zapisu jest jego chrystocentryczność.

Medytacja pełna pasji

Gdyby szukać jednozdaniowego streszczenia papieskiej książki, trzeba by chyba sięgnąć po zdanie św. Pawła z Listu do Filipian: "Dla mnie bowiem żyć to Chrystus". Bez Chrystusa wszystko jest bez sensu. On jest dla Benedykta kluczem do interpretacji całej Biblii (hermeneutyka chrystologiczna); więcej: On jest zasadą jej jedności. I oczywiście warunkiem wstępnym zastosowania tego "klucza" jest decyzja wiary. Metoda historyczna jest w tym zakresie bezradna.

Stosunek do Niego jest probierzem zrozumienia Kazania na Górze, On jest wcieloną "swoistą Torą Mesjasza" (s. 92nn) - tu rewelacyjny cytat (s. 96n) z książki Jacoba Neusera, który zastanawia się nad relacją nauczania Jezusa do nauczania Tory. Tekst ma formę dialogu autora z rabinem: - "A sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności (Ha 2, 4). »I to chciał powiedzieć Jezus?« Ja: »Niezupełnie, ale coś podobnego«. On: »Coś pominął?«. Ja: »Nic«. On: »Coś dodał?«. Ja: »Siebie samego«".

Bez Niego nie rozumie się błogosławieństw, redukując je wyłącznie do - prawda: wysokiego - ideału moralnego. Tymczasem, one są "jakby zawoalowaną wewnętrzną biografią Jezusa, jakby portretem Jego postaci". "Chrystologiczny charakter Błogosławieństw" oznacza także i to, że można je zrealizować jedynie we wspólnocie z Nim: "Uczeń jest uczestnikiem tajemnicy Chrystusa. Jego życie jest zanurzone we wspólnotę z Chrystusem" (s. 72n). Podobnie ma się rzecz z Jezusową interpretacją przykazań. Dokąd nie odkryjemy w Nim Boga, który naucza "z mocą", dotąd będziemy pojmować Jego wykład jedynie jako bardziej racjonalne, a może po prostu liberalizujące, "zreformowane" ujęcie dawnych przepisów prawnych.

I dalej: On jest zrealizowanym "królestwem" (właściwie: "królowaniem") Boga na ziemi. On jest też warunkiem prawdziwości naszej modlitwy. Tylko w jedności z Nim - a to oznacza także włączenie w Kościół - mamy prawo mówić do Boga: "Ojcze nasz" (s. 125n). On - Ukrzyżowany - jest odpowiedzią na te wszystkie sytuacje, gdy Bóg milczy albo gdy jesteśmy kuszeni, by wymusić na Nim dowód Jego istnienia czy dobroci. On jest twarzą Boga i Jego imieniem, które Mojżeszowi zostało objawione w ognistym krzewie pod Synajem, a nam w "ogniu" krzyża na Golgocie.

On! On! On!, z Nim, dla Niego, o Nim, w Nim!

Medytacja papieska jest pod tym względem pełna pasji, bezkompromisowa i radykalna. "Chodzi o prymat Boga!". Chrześcijaństwo bez komunii z Chrystusem jest teologią antychrysta, ulepszanie świata za cenę nieposłuszeństwa czy negacji Boga kończy się fiaskiem: kiedy nie można kamieni zamienić w chleb, daje się ludziom do ręki kamienie zamiast chleba; zamiast obiecywanej harmonii i dobrobytu - wezwanie do walki i zabijania.

"Co takiego właściwie dał nam Chrystus? - kilkakrotnie pyta Papież - jeśli nie zbudował światowego pokoju, powszechnego dobrobytu, lepszego świata? Co nam przyniósł? Odpowiedź jest prosta: Boga".

Odpowiedzi towarzyszy komentarz: "Jeśli uważamy, że to mało, to tylko z powodu zatwardziałości naszego serca".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2007