Chłopaki niech płaczą

18.06.2018

Czyta się kilka minut

Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP /
Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP /

A zatem idzie koniec roku, biało-granatowy strój galowy, róże w celofanie albo piwonie dla pań, wymiana nerwowych maili pomiędzy członkami rad rodziców, co kupić w podzięce za całoroczne poświęcenie, trud i wkład, perspektywa dwumiesięcznej wolności, która właśnie się otwiera szeroko, niosąc ze sobą te obietnice, które można zawrzeć w najwspanialszym na świecie słowie „wakacje”. Ostatnie truskawki wyparte zostaną przez czereśnie i maliny, a to wszystko nim nastaną jeżyny i śliwki, piegi na nosach i ramionach podbiegną mocniej melatoniną.

Ten rok szkolny – rok deformy edukacji, rok przepełnionych szkół i lęku przed kumulacją roczników, rok pseudopatriotycznej propagandy lanej na dziecięce głowy kubłami, był również dla mnie bardzo intensywny. Po raz pierwszy od wielu lat, w związku z wydaniem dwóch książek dla dzieci, wróciłam bowiem do szkoły, by na spotkaniach autorskich spotykać się z moimi nowymi czytelnikami. Jestem więc, stojąc u progu wakacji, ubogacona, jakby rzekł prymas Glemp, tym doświadczeniem spotkania z Innym, jakim do tej pory był dla mnie polski uczeń i uczennica. Dużo tej wiedzy przyszło do mnie razem z tymi spotkaniami, zaś o pewnych jej aspektach dyskutowałam ostatnio w Poznaniu w Centrum Kultury Zamek z Joanną Czeczott, redaktorką naczelną genialnego dwumiesięcznika „Kosmos dla Dziewczynek”.

Spotkanie w dużej mierze poświęciłyśmy rozmowom o byciu dziewczynką, dziewczyną, kobietą i zmianach, jakie zachodzą w owej feministycznej przestrzeni, ostatecznie jednak najgorętszy moment debaty, w którą zaangażowała się także publiczność, dotyczył chłopców. A właściwie tego, czy aby rychtując kosmos dla dam, dziewuch i dziewcząt, nie powinnyśmy pomyśleć o tym, jaki kosmos chcemy dać i pokazać chłopcom. Przypomniałam sobie wówczas jeden z paneli podczas ostatniego Kongresu Kultury, zaproponowany i prowadzony przez Joannę Olech, którego tytuł brzmiał „Dlaczego tracimy chłopców dla kultury”. Bo że ich tracimy – widać gołym okiem. Miejsca takie jak teatry, biblioteki, domy kultury, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, to placówki bardzo mocno sfeminizowane, gdzie i kadra, i odbiorcy to zazwyczaj kobiety. Sama obserwuję to choćby na spotkaniach autorskich – gros publiczności stanowią kobiety w różnym wieku, mężczyźni zaś to niewielki odsetek.

Pytanie z Kongresu należałoby może rozszerzyć o perspektywę historyczną – dlaczego straciliśmy ich już tak wielu i czemu ten trend się nie zatrzymuje? W Poznaniu szukałyśmy przyczyn tego fatalnego dla kultury i dla chłopaków trendu właśnie w owej feminizacji zawodów takich jak bibliotekarki czy animatorki kultury (są to zawody wymagające powołania, a jednocześnie nisko płatne – przypadek? Nie sądzę). Często w szkole podstawowej jedynym facetem w nauczycielskim gronie jest mityczny pan od wuefu, który zagarnia dla siebie męską sferę, miejsce na teatrzyki szkolne i dyskusyjne kluby książki robiąc dziewczynkom i swoim koleżankom po fachu.

Joanna Czeczott przywołała słowa Zofii Staneckiej, autorki popularnej serii książeczek o Basi, która spotykając się ze swoimi małymi czytelnikami, pytała ich, kiedy czują się wolni. Mówiła o tym, że dla dziewczynek owa sfera wolności rozciągała się poprzez rozmaite aktywności – od uprawiania sportu, tańca, zabaw na dworze, spotkań z przyjaciółmi, przez twórczość własną, po szereg innych spraw, po które nie wahają się już sięgać. Dla chłopców – w zasmucająco dużej ilości przypadków – wolnością była nieskrępowana możliwość gry na tablecie albo PlayStation. Czasem ktoś mówił o grze w piłkę nożną, ale z rzadka. Z amerykańskich badań publikowanych przez Instytut Gallupa jasno wynika, że rodzice chcący spędzać czas wolny z dziećmi dużo chętniej spędzą go z dziewczynką, ponieważ spektrum możliwości jest znacznie szersze – dziewczynka dziś może robić wszystko – od baletu po futbol amerykański. Stereotypy na temat tego, czym „wypada” interesować się chłopcom, są dużo silniejsze (moja córka chodzi na zajęcia baletowe, chłopca nie widziano tam od lat).

Tracimy chłopców dla kultury, ale tracimy chłopców z oczu w ogóle. Ogromny wysiłek, który wkładamy w zbudowanie silnych i pełnych wiary w siebie dziewczynek, nieco usunął nam z oczu problemy, jakie w dzisiejszym świecie chwiejącej się tradycyjnej męskości napotyka każdy co wrażliwszy chłopiec. Jak to ujęła jedna z uczestniczek poznańskiej dyskusji: „najmniej akceptowaną jednostką będzie w dzisiejszym świecie wrażliwy chłopiec”, i trudno mi się z tym nie zgodzić. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2018