Cecilia Bartoli: "The Salieri Album"

“The Salieri Album" dopełnia dwa poprzednie krążki Cecilii Bartoli wydane przez wytwórnię Decca: “The Vivaldi Album" oraz “Gluck Italian Arias", przypominające zapomniane utwory znanych kompozytorów. Z Antonio Salierim jest inaczej: w świadomości żyje jedynie mit tej postaci, jego muzyka niemal w ogóle nie jest wykonywana (większość arii została nagrana po raz pierwszy!). A przecież to jeden z najbardziej wpływowych włoskich kompozytorów przełomu XVIII i XIX w. Żył i pracował głównie w Wiedniu, w latach 1750-1825. Napisał 39 oper, był świetnym pedagogiem (jego uczniami byli Beethoven, Schubert, Hummel, Liszt).

16.11.2003

Czyta się kilka minut

Nie lubię płyt, których tytuł-temat brzmi “highlights" albo “arie". To tylko wyrwane z kontekstu fragmenty. Nie ma historii, opowieści, tylko pojedyncze arie: wycinki uczuć i emocji. Ale w tej płycie jest coś niesłychanie pociągającego. Po pierwsze piękno i siła mezzosopranowego głosu Cecili Bartoli, które dokładają do nut coś jeszcze: rodzaj prawdy i szczerości, wypływające z głębokiego przeżycia i zaangażowania. Po drugie, 13 niby oddzielnych fragmentów z 9 oper buduje jednak wspólną historię. Powstaje całość o swoistym układzie, strukturze napięć, rozłożonych intensyfikacji.

Początek jest burzliwy i ostry: Renoppia (z opery “La secchia rapita", 1772 r.) jest jak tonąca, pozbawiona kompasu i kontroli łódź rybacka; orkiestra maluje burzę uczuć, rozpięta linia wokalna skacze po interwałach. Hrabina (“La scuola de’ gelosi", 1783 r.) lamentuje z powodu zdrady męża; recytatyw wprowadza temat, aria rozpoczyna się spokojnie, ale w miarę upływu czasu muzyka rośnie, by dopełnić się w zapalczywym krzyku “torna torna..." i zmysłowej kadencji. Palmira cierpi, opuszczona i samotna, pozbawiona nadziei i czekająca jedynie na śmierć; śpiew jest delikatny i liryczny, niemal pozbawiony dramatyzmu. Nie dziwią słowa Goethego do Schillera: “w tak zimny wieczór... »Palmira« jest najbardziej pożądanym gościem". Ale Bartoli pokazuje także komiczną twarz Salieriego, pełną ironii, sarkastycznych i zuchwałych zabaw.

Płytę kończy prawie dziesięciominutowy lament Rinalda z opery “Armida" (1771 r.). Pokój wypełnił się ciszą, włączyłem telewizor. Oto telewizyjna Dwójka przypomniała sztukę “Amadeusz" Petera Shaffera w reżyserii Macieja Wojtyszki. Właśnie Zbigniew Zapasiewicz (Salieri) rozpoczynał swoją spowiedź, za moment Zbigniew Zamachowski (Mozart) zaczął pisać “Requiem". Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy to właśnie Salieri uśmiercił Mozarta. Może nigdy się dowiemy, jak było naprawdę, może nie jest nam to do niczego potrzebne. Z dołączonej do płyty książeczki (pięknie wydanej, ze zdjęciami rzeźb Antonio Canovy) spogląda człowiek poczciwy. Chociaż...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2003