Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wstępna sinfonia rozpędza się sama. Pierwszy akt otwiera delikatny jak piórko duet Figara i Zuzanny (“Cinque... dieci... venti"); Lorenzo Regazzo ma poważny głos, ale potrafi się nim bawić, Patrizia Ciofi jest subtelna i czarująca. Druga odsłona należy głównie do Hrabiny i Hrabiego; głos Véronique Gens charakteryzuje odcień uwodzącego smutku, Simon Keenlyside chce straszyć, co przynosi komiczne efekty. Trzeci akt Jacobs zaczyna w ciszy, jakby na coś nas przygotowywał; centrum stanowi aria Hrabiny “E Susanna non vien!". Ostatni rozpoczyna Mozart krótką cavatiną Barbariny (Nuria Rial) “L’ho perduta... me meschina!" - jakże rozkosznie; pierwszą kulminacją jest śpiew Figara (recytatyw i aria “Tutto e disposto") i Zuzanny (“Giunse alfin il momento"), drugą - rozwiązująco barwne Finale.
Jacobs dba przede wszystkim o szczegóły. Dlatego na pierwszym miejscu stawiam recytatywy - ciągle zmienne, wydobywające komplikację zdarzeń, genialność scenicznego zmysłu Mozarta. Także ansamble - w ich wykonaniu znajdziemy wielką szkołę budowania muzyki na kilku zawsze wyrazistych planach. Jacobs opalizuje, używa głównie pasteli. Nawet gdy fragmenty są mocno dramatyczne, gdy dochodzi do spięć, muzyka ma w sobie jasność i wdzięk. Rozkład napięć podpowiada też, że nagranie powstawało w studiu, nie na scenie.
Wydaje się, że zbyt podobne są barwy kobiecych głosów. Wystarczy posłuchać recytatywów drugiej sceny drugiego aktu (numery 3, 5 i 7): początkowo nie sposób rozróżnić śpiewu Hrabiny (Gens), Zuzanny (Ciofi) oraz Cherubina (Angelika Kirchschlager). Pojawia się jednak myśl, że dyrygent wybrał je świadomie - przecież dominującym motywem Mozartowskiego “Wesela" są przebieranki. W pojedynczych numerach, w ariach, głosy stają się bardziej indywidualne. Poza wszystkim wyróżnia się równorzędne ich zestawianie.
W “Le Nozze di Figaro" moim ulubieńcem był zawsze Cherubin. Angelika Kirchschlager to poczucie potwierdza i wzmaga; jej mezzosopranowy głos cudnie przeradza się w niewinny śpiew chłopca. To największy atut tej interpretacji.