Cechy kandydata na biskupa

Według papieża dobry kandydat na biskupa to człowiek roztropny, „pasterz bliski ludzi” („wielka głowa niech idzie na uniwersytet”). Kandydat ma być „ojcem, bratem, człowiekiem cichym, cierpliwym i miłosiernym”. Nikt z „mentalnością księcia”.

08.07.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

Ma kochać ubóstwo wewnętrzne, jako wolność dla Pana, ale i zewnętrzne: prostotę i surowy styl życia. Nie nadają się ci, którzy o biskupstwo zabiegają. Biskup ma być oblubieńcem jednego Kościoła lokalnego, a nie rozglądać się wciąż za innym (lepszym). Musi być w nieustannym ruchu: „Pasterze mają iść przed stadem, by wskazywać drogę, iść wśród stada, by podtrzymywać jedność, i iść za stadem, by nikt nie został w tyle, a także dlatego, że samo stado ma dostatecznie dobry węch, by znaleźć drogę” (przemówienie do dyplomatów Stolicy Apostolskiej 21 czerwca).


Papież, choć przyznał, że nie mówi niczego nowego (o wędrowaniu bez trzosa, torby, sandałów już było), to jednak tej sprawie poświęcił ponad połowę przemówienia do watykańskich dyplomatów. Sprawa więc nie straciła na aktualności. Oczywiście, wielu biskupów odpowiada franciszkowym – ewangelicznym kryteriom i nie ma „książęcej mentalności”. Spotykałem ich we Francji, Brazylii, w niektórych krajach afrykańskich, nie mówiąc o tajnie konsekrowanych biskupach w Związku Sowieckim czy Czechosłowacji. Ale wiem i o takich, którzy codziennie podają współpracownikom z kurii rękę (przepraszam, pierścień) do ucałowania. A co z zapożyczoną przez Franciszka od Jana Pawła II zasadą volentes nolumus (chcących nie chcemy)? Naprawdę? Uznana za fundamentalną przez papieża Franciszka zasada: si sanctus est oret pro nobis, si doctus est doceat nos, si prudens est regat nos (jeśli jest święty, niech się za nas modli, jeśli uczony, niech nas uczy, jeśli roztropny, niech nami rządzi) – brzmi niemal świętokradzko.

Czyż u nas nie wybierano właśnie spośród uczonych? Może tylko wtedy, gdy doctus okazywał się jednocześnie prudens. Biskupa (polskiego), który na wizytacje (w Polsce) jeździł (jak Bergoglio!) środkami publicznej komunikacji, uważano w kręgach kościelnych za dziwaka...

Cichy? Łagodny? Miłosierny? Nie wiem, nie chcę nawet myśleć, co to u nas będzie, kiedy Franciszkowe kryteria zostaną potraktowane poważnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2013