Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ubiegłym tygodniu wspominano także o Partii Demokratycznej. Jarosław Gowin, zapytany o propozycję rozmów złożoną przez Bronisława Geremka, odpowiedział lekceważąco: "Przecież Partia Demokratyczna w rzeczywistości nie istnieje. Możemy ewentualnie rozmawiać z konkretnymi osobami, ale na rozmowy z bytem wirtualnym szkoda czasu" ("Polska jest krajem bez przywództwa", "Wprost" nr 13/2008). Być może powinienem ominąć te słowa albo zgodzić się z posłem PO - ale coś mi przeszkadza i nie pozwala tego zrobić.
W sobotę, 29 marca, szef SLD ogłosił rozpad programowej koalicji Lewicy i Demokratów. Decyzję Wojciecha Olejniczaka łatwo zracjonalizować: walcząca o przetrwanie lewica nie potrzebuje słabego sojusznika.
To, co rzeczywiste, znaczy w polityce więcej niż to, co wirtualne. To, co słabe, jest politycznie nieprzydatne. Zaiste, nie ma z kim i o czym rozmawiać. Nie wszyscy jednak są politykami. Nie jestem politykiem, mogę sobie pozwolić na sympatię dla Partii Demokratycznej.
"Na rozmowy z bytem wirtualnym szkoda czasu" - powiada ważny polityk rządzącej partii. Jako czytelnik poetów i filozofów nigdy się z tym zdaniem nie zgodzę.