Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Skręcamy ze Stawek w ulicę Dubois. Na rogu z Miłą, po prawej stronie, otoczone drzewami, niewielkie wzniesienie. To nie kopiec pamiątkowy. To najprawdziwszy grób. Tu leżą powstańcy z getta. Kilkadziesiąt osób, w tym dowódca powstania Mordechaj Anielewicz.
Bunkier znajdował się w piwnicy domu pod adresem Miła 18. Teraz taki sam adres ma blok oddalony ok. 700 metrów na zachód od bunkra, gdzie często mylnie zapędzają się turyści idący śladem powieści Leona Urisa. Tamten budynek dawno nie istnieje. Trzypiętrowa czynszówka, której druga oficyna wychodziła na ulicę Muranowską, spłonęła już podczas oblężenia Warszawy przez Niemców we wrześniu 1939 r. Mieściły się w niej m.in. sklep z pieczywem, zakład naprawy parasoli, owocarnia.
Bunkier pod domem zbudowali ludzie z żydowskiego półświatka. Ciągnął się głęboko pod trzema zrujnowanymi budynkami. Przecinał go wąski korytarz, po którego stronach wydzielono wiele pokoi. Miał kuchnię, pomieszczenia do spania, a nawet pokój do spotkań. Był zaopatrzony w wodę i prąd. Mieszkali tam przywódcy szajek złodziejskich, na czele z głównym hersztem: Szmulem Aszerem.
Gdy wybuchły walki, udostępnił on część komórek powstańcom z Żydowskiej Organizacji Bojowej. Obliczony na kilkadziesiąt osób, mieścił w krótkim czasie trzysta, stłoczonych we wszystkich pokojach i po wszystkich kątach, w tym 120 powstańców – czytamy we wspomnieniach Cywii Lubetkin.
8 maja 1943 r., w południe, Niemcy odkryli bunkier. Gdy powstańcy nie odpowiedzieli na wezwanie do wyjścia, wpuścili do środka gaz. Część się udusiła, część popełniła samobójstwo. Nielicznym rannym udało wydostać się jedynym wyjściem, przy którym nie było Niemców.
Jeszcze w latach 60. XX wieku pamiątkowy kamień, umieszczony tuż po wojnie na szczycie kopca usypanego z gruzów, nie był nawet zabezpieczony. Dzieci z sąsiedniej szkoły, noszącej wówczas imię działacza komunistycznego Józefa Wieczorka, zjeżdżały z niej na sankach. Silniejszym chłopakom udawało się czasem zepchnąć i głaz. Dopiero w 2006 r. skwer wokół uporządkowano i ustawiono u jego podnóża niewielki obelisk, zaprojektowany przez Hannę Szmalenberg. Dziś na Muranowie też jest najwięcej bunkrów, tyle że przeciwatomowych, pozostałości po latach 50. ubiegłego wieku, gdy obawiano się wybuchu trzeciej wojny światowej. Z tamtymi nie mają nic wspólnego.