Budda nad Wisłą

Dlaczego warto zwrócić uwagę na tę niewielką książkę-esej? Wybitny teolog katolicki Romano Guardini pół wieku temu napisał, że Budda jest ostatnim geniuszem religijnym, z którym chrześcijaństwo będzie musiało się rozmówić. To tak potrzebne rozmówienie miało jednak często formę polemicznej konfrontacji, która wyryła znamię na historii spotkań między buddyzmem a chrześcijaństwem.

11.07.2004

Czyta się kilka minut

Z jednej strony wielu laickich i antyklerykalnych intelektualistów europejskich wykorzystywało buddyzm do walki z - ich zdaniem - archaicznym i skostniałym chrześcijaństwem. Z drugiej teolodzy chrześcijańscy uważali ex officio naukę Buddy za szkodliwą, bo ateistyczną i podszytą nihilizmem oraz nieprzydatną społecznie, bo pesymistyczną, a przeto prowadzącą do ucieczki od rzeczywistości. Pół biedy, gdybyśmy mieli już czasy tych opinii za sobą. Pesymistyczne i kwietystyczne odczytywanie buddyzmu wciąż jednak należy do oficjalnego nurtu teologii katolickiej. Jak należy np. rozumieć wypowiedź kard. Ratzingera, który w rozmowie z francuskim dziennikarzem Michelem Coolem przyrównał praktykę medytacji i fascynację buddyzmem do uprawiania “duchowej masturbacji"? Ani to teologiczne, ani w dobrym guście: wyobraźmy sobie, że chrześcijan nazwie się kanibalami za to, że spożywają w trakcie Eucharystii ciało i krew innego człowieka...

W środowiskach sympatyków buddyzmu, naznaczonych przez antyświadectwa wiary katolickiej, które w definitywny sposób oddaliły ich od Kościoła, dochodzi często do innego “nadużycia": porównywania najlepszych, często wyidealizowanych cech buddyzmu z najgorszymi karykaturami chrześcijaństwa lub, gdy w grę wchodzą ateiści czy agnostycy, przeciwstawiania naukowego obrazu świata propagowanego “wyłącznie" przez buddyzm chrześcijańskiej naiwności i “mitomanii".

Żyjąc w “katolickiej Polsce" przyzwyczajeni jesteśmy myśleć, że inni obok nas to co najwyżej członkowie sąsiedniej parafii, być może chrześcijanie innych obrządków lub wyznań, w “najgorszym wypadku" ateiści - walczący z wiarą i Kościołem. Mało kto zdaje sobie sprawę, że ok. 15 tys. Polaków przyjęło “buddyjski chrzest" - ceremonię schronienia w którymś z dwóch nurtów buddyzmu, jaki dotarł nad Wisłę: tybetańskiego i zen. A pewnie jest jeszcze spora liczba osób, które z buddyzmem “tylko" sympatyzują.

Dane statystyczne to jednak nie wszystko. “Frapuje mnie pytanie - wyznaje Adam Szostkiewicz, którego starszym czytelnikom “TP" nie trzeba przedstawiać - czemu Zachód zainteresował się buddyzmem? Ma przecież tak bogatą i dostojną własną kulturę, owoc przenikania się trzech co najmniej wielkich starożytnych nurtów - helleńsko-rzymskiego, hebrajskiego i chrześcijańskiego. Do tego dochodzą kultury i religie o mniejszym zasięgu, ale też przez wieki żywotne - Celtowie, ludy północy, słowiańszczyzna, katarowie i albigensi na południu, mauretańska Hiszpania, mozaika Śródziemnomorza". Odpowiedzi na to pytanie poświęca znaczną część swojej książki, śledząc to, co do powiedzenia na temat buddyzmu mieli europejscy filozofowie i pisarze: Schopenhauer, Elzenberg, Cioran czy Miłosz. Rozważając przyczyny zachodniej fascynacji buddyzmem i chrześcijańskiej, a może raczej teologicznej, percepcji tego zjawiska, udaje mu się uniknąć polemicznych stereotypów spłycających buddyzm i reklamujących go, głównie w obrębie kultury masowej, jako skuteczną odtrutkę na totalitarne zapędy Kościoła. “Budda jest »cool«, a jeszcze bardziej Dalajlama, od Kościoła trzymajcie się jak najdalej. Takie ustawienie buddyzmu jest manipulacją. Buddyzm nie walczy z chrześcijaństwem ani Kościołem katolickim. Wyrósł z impulsu wspólnego wielkim religiom świata".

Na końcu książki Szostkiewicz wyznaje: “Napisałem ten esej o Przebudzonym, by podzielić się z czytelnikami moją przygodą z buddyzmem. Chciałem, by poczuli, jak ja, że chrześcijaństwo i buddyzm kierują człowieka ku jakiemuś ośrodkowi wieczności. Jak przeczuwał Jaspers, ośrodek ten istnieje, a obie tradycje - Azji i Zachodu - wciąż zmagają się z jego istnieniem". Opowieść o Przebudzonym pozwala poczuć to na własnej skórze i otworzyć się na Ducha dialogu międzyreligijnego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2004