Brama

Na drodze wiary stajemy przed wyzwaniem, jakim dla każdego wchodzącego do kościoła jest otwarta brama świątyni. Przejście przez nią jest symbolem przejścia z życia grzesznego do życia łaski. To nie znaczy, że na zawsze przestajemy grzeszyć, ale że jesteśmy grzesznikami, którzy potrafią przyjąć Boże przebaczenie.

21.03.2004

Czyta się kilka minut

Każdy człowiek niezliczoną ilość razy przechodzi przez jakieś drzwi, ale niekiedy to przejście jest chwilą oszałamiającego odkrycia. Myślę, że tak dzieje się z każdym, kto miał szczęście wejść do świątyni św. Klemensa w Rzymie i zobaczył na własne oczy coś, co dotąd znał ze słyszenia: że Krzyż Chrystusa to Drzewo Życia, które do dzisiaj stoi w biblijnym Raju. Symbol bramy odsyła nas również do wrażenia, jakie pozostawia w każdym człowieku osobiste spotkanie z drugim człowiekiem. Daje poczucie wejścia w obszar intymności i bezpieczeństwa.

Otwarte drzwi świątyni są symbolem dostępu do tajemnicy, do nowej rzeczywistości. W starożytności każde miasto otaczał mur. Brama była tym miejscem, które łączyło je ze światem. Spotykali się tu kupcy, odbywały się posiedzenia sądu, było to miejsce wymiany informacji i myśli; miejsce największej aktywności mieszkańców. Samo wnętrze miasta było przede wszystkim częścią mieszkalną. Bramy miejskie miały też znaczenie religijne. Przypominały, że po wejściu do środka człowiek znajduje się w miejscu strzeżonym. Odnosi się to więc do religijnego pragnienia nieba, w którym - po przejściu przez tajemnicę śmierci: bramę nieba - człowiek pragnie odnaleźć samego siebie w ramionach Boga.

Biblia chętnie sięga po symbolikę bramy. Stary Testament wielokrotnie mówi o bramach Jeruzalem i bramach miasta na wzgórzu Syjonu. W księdze Apokalipsy bramy Świętego Miasta - Kościoła utożsamione są z Apostołami. Ojcowie Kościoła wyjaśniają, że dzięki nauczaniu Apostołów znaleźliśmy się wewnątrz Królestwa Bożego. Określenie “brama Jeruzalem" stosuje się też do Matki Bożej. Przez nią Bóg przyszedł na świat. Jest bramą, która otwarła się na Boga i tylko na Niego. W istocie: tajemnica dziewictwa Maryi wskazuje na niezwykłość Wcielenia. Bramą, przez którą przychodzi Bóg do człowieka, jest też w jakiś specyficzny sposób wspólnota Kościoła. Kościół odnajduje swoją tożsamość w określeniu “dziewica", czasami “grzeszna dziewica", “święta nierządnica", zawsze nawiązując do tego, że jest w jakiś sposób podobny do Maryi, która przynosi światu Boga, ale też zarazem całkowicie od Niej różny, bo grzeszny, jak grzeszny jest każdy człowiek. Brama kościoła - świątyni jest więc drogą dostępu do duchowej wspólnoty tych, którzy wierzą, że tu, na ziemi mogą dotknąć Boga. W dawnym rytuale poświęcenia kościoła była specjalna część dotycząca poświęcenia bram. Kiedy biskup namaszczał drzwi kościoła, modlił się: “Bramo, bądź błogosławiona, poświęcona, opieczętowana, przeznaczona dla Boga; Bramo, bądź wejściem do zbawienia i pokoju; Bramo, bądź wrotami pokoju przez Tego, który sam się nazwał Bramą, przez Jezusa Chrystusa".

***

Wydaje się, że do doświadczenia świętej trwogi w chwili przekraczania bramy odwołuje się Papież w liście “Tertio millennio adveniente", kiedy mówi, że “człowiek ma wolność wyboru, a jednocześnie odwagę, by z czegoś zrezygnować, wiedząc, że zyskuje życie Boże". Stanięcie przed bramą świątyni jest wyzwaniem dla ludzkiej wolności. Wchodząc, coś zostawiamy za sobą, ale mamy dosyć odwagi, żeby taki krok zrobić. Wierzymy, że tym, który - z pewnością wyrażoną przez konkretność znaków - otwiera dostęp do Boga Ojca, jest tylko Jezus - Syn Boży. Kościół przypomina tę prawdę w dokumentach ostatniego soboru i w najnowszych deklaracjach, mówiąc, że jeżeli ktokolwiek na świecie znajdzie Boga, znajdzie Go dzięki dziełu Chrystusa, w którym On pojednał świat ze Sobą. Nawet jeżeli ktoś nazywa Boga inaczej niż my i nie zna Jezusa, jeżeli uczciwie szuka Boga, znajdzie Go dzięki Chrystusowi. “Ja jestem bramą, jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę" (J 10,9).

Wchodząc do świątyni, wchodzimy do miejsca świętego. Wiemy, że świat też jest miejscem świętym, wypełnionym Bogiem, ale potrzebujemy symbolicznego wejścia w obszar sacrum. Wchodząc do świątyni, dowiadujemy się o swoim wybraniu - istniejemy po to, żeby spotkać Boga. To wybranie wiąże się ostatecznie z powołaniem, w którym każdy chrześcijanin sam staje się bramą prowadzącą innych do Boga.

Pytamy jednak o sens tajemnic i symboli. Podobne pytanie w książce “Przekroczyć próg nadziei" Messori zadaje Papieżowi. Po co to przedzieranie się przez trudny teologiczny język? Czy to człowieka nie ogranicza albo nie przytłacza? Papież odpowiada: “Pożytek z wiary nie jest przeliczalny na żadne dobra, choćby nawet natury moralnej. Także ludzie niewierzący mogą być dobrzy moralnie i szlachetni. Nieraz okazują się nawet doskonalsi niż chrześcijanie". Ale wartości naszej wiary nie mierzy się owocami życia moralnego, np. ofiarnością czy wrażliwością na innych. Kiedy spotykamy ludzi niewierzących bardziej od nas ofiarnych i wrażliwych, powinno to być dla nas wyzwaniem i skłaniać do podobnego postępowania. A jednak nie wyłącznie o to chodzi. Papież mówi: “istotny pożytek z wiary leży w samym fakcie uwierzenia i zawierzenia". W tym przejawia się wolność człowieka i zdolność do szukania prawdy. Pożytek i wartość wiary odnajduje się w tajemnicy godności człowieka. Tę godność mierzy się zdolnością do zawierzenia, zaufania. Kościół wierzy, że każdy człowiek szukający prawdy chroni swoją godność. A Papież podkreśla, że szukający prawdy, właśnie chroniąc swoją godność, dotrze do Boga.

Z tego wynika ważna prawda, że nikogo nie można przymusić do wiary. W swoim sumieniu człowiek jest jednak wewnętrznie przynaglany do poszukiwania prawdy. Takie jest przeświadczenie chrześcijan, chociaż są ludzie, którzy ten pogląd kwestionują. Mówi się niekiedy, że współczesny człowiek jest zmęczony i sfrustrowany bezustannym ponaglaniem do szukania czegoś, czego nie można w pełni posiadać. Że na szukaniu prawdy wcale mu nie zależy. Papież podkreśla, że kiedy człowiek znajdzie jakąś część prawdy, ma przy niej trwać i wynika to z obowiązku wierności samemu sobie. W tym obowiązku wierności też można odnaleźć wartość wolności i godności sumienia. Bo człowiek ma tak wielką odpowiedzialność wobec sumienia, że powinien zawsze iść za jego głosem. Św. Tomasz, chyba celowo prowokując, wypowiada nawet tak radykalny pogląd, że gdyby człowiek był jasno przekonany, iż wiara w Chrystusa jest złem, to dokonując wbrew swojemu sumieniu aktu wiary w Chrystusa, zgrzeszyłby. Człowiek ma konsekwentnie iść za swoim sumieniem i tylko na jego miarę odpowiada przed Bogiem. Rozeznanie to nie jest “czucie" czy “intuicja", tylko konsekwentne stawianie sobie pytań i poszukiwanie odpowiedzi. Człowiek poszukujący odpowiedzi na ważne pytanie jakby stał przed bramą, która wprowadzi go do wnętrza tajemnicy, ale przez którą przejść musi osobiście.

Papież mówi, że zmuszanie człowieka do wiary jest nie tylko niemożliwe, ale też niegodne. Jednym z grzechów wspólnoty Kościoła było przekonanie, że do wiary można człowieka przymusić strachem albo po prostu siłą. Pisze: “Chrystus z pewnością pragnie wiary. Pragnie jej od człowieka i pragnie jej dla człowieka, ale zawsze zatrzymuje się na granicy poszanowania ludzkiej godności". Bo gdyby to człowieka miało w jakiś sposób pozbawić godności, ponieważ jest przekonany, że nie powinien wierzyć - ma iść za swoim rozeznaniem. “W szukaniu wiary już ujawnia się pewna forma wiary i spełniony jest konieczny warunek do zbawienia" - mówi Papież.

Każdy z nas niesie w sobie jakąś prawdę. Ten, kto spotyka człowieka, staje więc przed bramą, która może wprowadzić go w tajemnicę ludzkiej godności, wolności i prawdy. Ale chyba sami potrzebujemy wiary, aby odważyć się zaprosić kogoś do poszukiwania prawdy w spotkaniu z nami. A jednak, jeśli jestem zdolny wejść przez bramę świątyni, może też ktoś odważy się zapukać do mnie z pytaniem o siebie. Dla niego ja okażę się tą mistyczną bramą tajemnicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2004