Bóg bliski w wielkim i małym

Abp Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary: Konieczne jest, aby również świeccy czuli się odpowiedzialni za życie parafii i całego Kościoła, ponieważ nie są jego klientami, ale pełnoprawnymi członkami.

14.10.2013

Czyta się kilka minut

BARTŁOMIEJ WAROWNY: Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła?

ABP GERHARD LUDWIG MÜLLER: Może się to wiązać z tym, że niektórzy stracili wiarę lub są poirytowani z powodu błędów i grzechów dostrzeganych także w Kościele, który jest wszakże wspólnotą złożoną z ludzi grzesznych. Mogą być również zdezorientowani, ponieważ uważają, że wiara należy do przeszłości, a my potrzebujemy nowych ideologii. Miało to miejsce już w przeszłości, np. w przypadku nazizmu, komunizmu czy innych postaci materializmu. Mam nadzieję, że wielu ochrzczonych odkryje, jak wielki dar łaski otrzymali od Jezusa Chrystusa. To On ma słowa życia wiecznego (por. J 6, 68) i dlatego nie powinniśmy Go opuszczać, ani Jego Kościoła. Kościół jest przecież Ciałem Chrystusa. Nie może być Kościoła bez Chrystusa ani Chrystusa bez Kościoła, podobnie jak ciało nie może być pozbawione głowy ani głowa – ciała.
Jak w codziennym życiu możemy pokazywać bliźnim, że w chrześcijaństwie najważniejszy jest Chrystus, a nie ideologia, co często podkreślał Benedykt XVI?
Chrześcijaństwo nie jest zbiorem reguł stanowiących narzędzie przymusu ani zasad takich, jak choćby te dotyczące ruchu drogowego, lecz jest drogą naśladowania Chrystusa. Jezus mówi: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6). Ważne jest, aby odkryć, że Chrystus nie zagarnia nas przymusem, ale że nas obdarowuje. Niektórzy ludzie mogą doświadczać kryzysu wiary, przy czym może on przyjmować dwa kierunki – człowiek z jego powodu może upaść, lub dzięki niemu dojrzewa i wzrasta.
Ktoś na przykład może powiedzieć: „Nie mogę wierzyć, że Chrystus powstał z martwych. To jest przecież wymysł z dawnych czasów, kiedy nie znano jeszcze praw rządzących naturą” – i tak popada w zwątpienie. To naturalna postawa. Przecież także uczniowie, jak to opisuje Ewangelia, wątpili (por. Mt 28, 17). Takie pytania mogą jednak prowadzić do pogłębienia wiary, oparcia jej na lepszym fundamencie, jeśli rozpoznamy, że Bóg pragnie życia człowieka i że w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, dał nam zmartwychwstanie i życie wieczne. I nie jest to wbrew rozsądkowi, lecz właśnie ma najgłębszy sens, bo jeśli Bóg stworzył człowieka, to również go zbawi.

Sprawy duchowe są często przesłaniane przez sprawy doczesne: walkę o władzę, o lepsze stanowisko w pracy, troskę o wyższy standard życia. Jak wśród ludzi tym zaprzątniętych prowadzić działalność duszpasterską?
Nie mówimy, że pragnienie dóbr materialnych jest złe i fałszywe, a podążanie za dobrami duchowymi – godne pochwały. Człowiek jest jednością duszy i ciała, osobą wewnętrznie złożoną, która żyje na ziemi, ale dąży do nieba i pragnie chwały wiecznej. Sposób połączenia tych płaszczyzn okazuje się jednak sprawą niełatwą. Jest rzeczą właściwą, że ludzie podejmują pracę, aby móc wyżywić rodzinę. Słuszne jest też zaangażowanie człowieka w politykę, bynajmniej nie w celu posiadania władzy, ale żeby służyć dobru wspólnemu.

W wielkim mieście, takim jak Warszawa, ale także w wielu innych miastach świata, ludzie żyją w pośpiechu, każdy z czymś się zmaga, o coś zabiega, pracuje – i wszystkich nas dopada stres. Zestresowani jesteśmy również my, księża i biskupi, bezpośrednio zaangażowani w Kościele. Nie powinno to jednak zabierać nam sprzed oczu perspektywy, że Bóg jest nam bliski także w sprawach życia codziennego. Jezus powiedział przecież: „Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać” (Łk 12, 22). I jeszcze: „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Mt 10, 30). Bóg jest nam bliski zarówno w naszych wielkich przedsięwzięciach, jak i w małych troskach dnia codziennego.

Nie lada wyzwaniem staje się budowanie więzi wspólnotowych w obrębie parafii działającej w świecie, w którym dominują anonimowość, egocentryzm i programowy wręcz indywidualizm. Jak sobie z tym radzić?

Parafia, kościół parafialny, plebania muszą działać na ludzi zachęcająco, tak by przychodzili i spędzali tu czas, aby w kościele powierzali swoje troski Bogu. Ważne jest również, aby księża i osoby udzielające się w duszpasterstwie wychodzili do ludzi: troszczyli się o dzieci w przedszkolu, rozmawiali z młodymi, odwiedzali chorych i starszych. Tak właśnie rodzi się poczucie wspólnoty. W wielkim mieście nie jesteśmy sami dla siebie, odizolowani. Utrzymujemy przecież różne relacje, przyjaźnie. Także w parafii możemy tworzyć więzi jak w rodzinie.

W dużym mieście ludzie są mobilni, przyjeżdża dużo turystów. Oni również mają potrzeby duszpasterskie.

W mieście tak wielkim jak Warszawa potrzebne jest centrum, w którym także turyści mogliby otrzymać duchowe wsparcie, w różnych językach, w tym oczywiście po polsku. W Ratyzbonie – mieście, z którego pochodzę – działa na przykład coś na kształt duszpasterstwa wew­nątrzmiejskiego. Parafie powołały wspólnie biuro duszpasterskie troszczące się o potrzeby duchowe turystów obcojęzycznych, którzy mogą skorzystać z sakramentu spowiedzi czy odbyć rozmowę na tematy wiary. Potrzeba jednak do tego ludzi znających języki. W Warszawie byłyby to na przykład niemiecki, angielski, rosyjski, ukraiński.

Jak na nowo zainteresować chrześcijaństwem i wzbudzić wrażliwość religijną?

To trafne pytanie. Dotyczy nowej ewangelizacji. W Europie jest wielu ochrzczonych – katolików, protestantów, prawosławnych – którzy nie żyją wiarą. To oni muszą zostać pobudzeni, musi nastąpić renesans wiary. Nie może to być jednak tylko zabieg propagandowy. Trzeba położyć nacisk na duszpasterstwo indywidualne.

Na czym mogłoby polegać wzmocnienie pozycji rady duszpasterskiej we współpracy z księdzem jako pasterzem lokalnej wspólnoty? Jak w seminarium można się przygotować do współpracy ze świeckimi?

Konieczne jest, aby również świeccy czuli się odpowiedzialni za życie parafii i całego Kościoła, ponieważ nie są jego klientami, ale pełnoprawnymi członkami przez chrzest, bierzmowanie, przez udział w życiu sakramentalnym i dziełach charytatywnych. Dlatego też – jak stwierdzono już na Soborze Watykańskim II – dobrze jest, jeśli ksiądz współpracuje z parafianami, którzy wspierają go w działaniach duszpasterskich. Mogą oni na przykład odwiedzać ludzi w domach, organizować wydarzenia we wspólnocie, współtworzyć święta parafialne, pomagać w katechezie przygotowującej do bierzmowania. Ważne byłoby również przyciąganie osób nowo przybyłych do parafii, choćby przez odwiedziny – ksiądz nie jest przecież w stanie spotkać się ze wszystkimi. Do tego dochodzi pomoc w szkole – ksiądz powinien utrzymywać kontakt z nauczycielami religii. Ci mogą służyć nowymi pomysłami i pomagać w przezwyciężaniu problemów.
W seminarium trzeba się przygotować na to, że nie jesteśmy przedstawicielami władzy, którzy wydają ludziom polecenia, ale że wszyscy jesteśmy powołani do budowania Kościoła na wierze chrześcijańskiej. To oczywiście winno się dokonywać pod przewodnictwem lokalnego pasterza, księdza, który przez sakrament święceń jest posłany – jak to polecił sam Chrystus – aby głosić ludowi Słowo, sprawować sakramenty, aby po pastersku kierować wspólnotą i prowadzić ją do Chrystusa.

Czy Ekscelencja mógłby wymienić najważniejsze rzeczy, na które współcześni klerycy powinni zwrócić uwagę?

Każdy seminarzysta musi najpierw na poziomie ludzkiej natury być przekonanym o swojej godności jako osoby – że jest stworzeniem i dzieckiem Boga. Powinien też być świadom, że służba kapłańska jest wielkim powołaniem, które jednak nie usuwa ludzkich słabości ani nie wyzwala z egoizmu. Wszyscy jesteśmy ludźmi, toteż osiągnięcie wewnętrznej równowagi wymaga czasu, ale także odwagi i zaufania – skoro Jezus nas powołał, to przecież nie zostawi nas samych. Kolejna kwestia dotyczy wymiaru intelektualnego, a więc studiowania teologii. To również wielkie zadanie. Następnie – wymiar pastoralny, czyli praca duszpasterska na rzecz ludzi zaangażowanych w politykę, gospodarkę czy kulturę. We wszystkich tych sferach musimy być obecni i na wszystkich powinniśmy się choć trochę znać. Istotna jest ponadto głęboka duchowość, wewnętrzna wspólnota życia z Jezusem Chrystusem w przekonaniu, że to On nas powołał, jest przy nas i nam pomaga. Temu są poświęcone: dekret Soboru Watykańskiego II „Presbyterorum ordinis”, adhortacja Jana Pawła II „Pastores dabo vobis”, a także wielkie dzieła z przeszłości. Polecam zwłaszcza lekturę wspaniałych pism Jana Chryzostoma o kapłaństwie. Dzięki temu powinniśmy z ufnością spoglądać w przyszłość, bo jest nią Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, który we wspólnocie z Bogiem Ojcem stworzył i odkupił wszystko.

Uświadamiamy sobie dzisiaj potrzebę nowego wizerunku Kościoła. Zakłada to również rewizję struktur pełniących rolę służebną wobec przepowiadania wiary. Te wciąż obowiązujące zostały przystosowane do „christianitas” – religii państwowej. Wiele z działających instytucji odwołuje się do modelu trydenckiego. Funkcjonują one jeszcze dość dobrze. Wyczuwamy jednak, że dostają zadyszki, ponieważ były tworzone dla Kościoła o charakterze większościowym, który uległ zmianie. Co dokładnie należy zmienić?

Sobór trydencki odegrał istotną rolę w stabilizacji Kościoła, w tym również kapłaństwa. W katechizmie trydenckim w centrum umieszczono obraz pasterza. Była to wielka reforma. Oto biskup przestał być niczym książę, a kapłan – niczym magnat; mieli się oni stać dobrymi pasterzami, który żyją z ludźmi i są do nich posłani. Chrystus też przyszedł przecież, aby służyć, a nie, aby Jemu służono (por. Mt 20, 28). Choć był Synem Boga, umył uczniom nogi. Był Mistrzem, który usługiwał jak niewolnik. Ten właśnie przykład sługi powinien naśladować ksiądz. Jest to przede wszystkim kwestia mentalności, wewnętrznego nastawienia – przeciwko takiemu rozumieniu posługi kapłańskiej buntuje się wszakże nasza ludzka natura, skażona grzechem pierworodnym. Cały czas uaktywniają się egoizm, pycha, pragnienie władzy, które my, księża, musimy w sobie nieustannie przezwyciężać. Tak jak proboszcz z Ars, którego wewnętrznym nastawieniem była służba ludziom, pomoc w dochodzeniu do tego, co najważniejsze – chwały wiecznej. Ludzie gospodarki potrafią troszczyć się o dobrobyt materialny i społeczny – i robią to dobrze. Naszym zadaniem jako kapłanów jest natomiast prowadzenie ludzi do życia wiecznego. A kto to zrobi za nas, jeśli w centrum postawimy samych siebie i przez to zasłonimy ludziom drogę do nieba?

Jakie Ksiądz Arcybiskup widzi mankamenty w postawie Kościoła instytucjonalnego, zwłaszcza na poziomie parafii?

Wskazałbym może aroganckie niekiedy postępowanie duchownych. Z drugiej strony jednak wierzący powinni pamiętać, że wszyscy – nie tylko świeccy, lecz także księża i biskupi – jesteśmy istotami cielesnymi i grzesznikami. Dlatego katolik musi zawsze oddzielać urząd, który został dany przez Chrystusa, od człowieka i jego słabości. Kiedy widzimy księdza, który w pewnych obszarach zachowuje się niewłaściwie albo nie spełnia wymogów urzędu, to nie możemy powiedzieć, że z tego powodu odcinamy się od Kościoła czy nawet występujemy z niego. Kościół jest darem Boga dla nas, wspólnotą, która nas łączy z Jezusem Chrystusem. Kiedy dostrzeżemy grzech naszego brata, co powinniśmy zrobić? Postarajmy się wspólnie z nim, w ramach tzw. correctio fraterna, ten błąd naprawić, pamiętając o tym, że sami nie zawsze jesteśmy doskonali. Ważny jest duch pokory, świadomość, że wszyscy jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy przebaczenia Boga. Dajemy temu wyraz na początku każdej Mszy świętej.  

Abp GERHARD LUDWIG MÜLLER (ur. 1947), były biskup Ratyzbony, od 2012 r. prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Wcześniej jako teolog zajmował się m.in. dialogiem ekumenicznym. Jego najważniejsze dzieło, 900-stronicowa katolicka teologia dogmatyczna, zostało przetłumaczone na wiele języków. Na przełomie maja i czerwca przebywał w Warszawie i Radomiu. W stolicy wygłosił wykład pt. „Europa XXI wieku – pomiędzy wspólnotą wartości i sferą wolnego rynku” w ramach cyklu „Warszawskie Spotkania u Andrzeja Apostoła”.

Powyższa rozmowa została przeprowadzona przez kleryka warszawskiego wyższego seminarium duchownego. Był to jedyny (oprócz rozmowy z KAI) wywiad, na który zgodził się abp Müller.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2013