Na progu dorosłości

17 grudnia ostatnia, trzecia, ostatnia grupa biskupów z Polski zakończyła tradycyjną, powtarzaną co pięć lat wizytę ad limina Apostolorum (do progów Apostolskich). Biskupi odwiedzili watykańskie urzędy, gdzie przedstawiali problemy Kościoła w Polsce, zadawali pytania w kwestiach niejasnych i kontrowersyjnych. Spotykali się również z Papieżem: osobiście na krótką rozmowę oraz na grupowych audiencjach. Podczas tych ostatnich Benedykt XVI wygłosił trzy przemówienia (26 listopada, 3 i 17 grudnia). Ocenił w nich działania Kościoła w Polsce, wskazał mocne i słabe strony oraz określił priorytety. O komentarz do fragmentów papieskich wystąpień poprosiliśmy biskupa Wiesława Meringa z Włocławka.

01.01.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Polska w Europie: “Polska otrzymała od poprzednich pokoleń bogate dziedzictwo kulturowe oparte na wartościach chrześcijańskich. Z takim dziedzictwem weszła do Unii Europejskiej. Wobec nasilającego się procesu sekularyzacji i odwrotu od wartości chrześcijańskich nie może tego dziedzictwa utracić".

To były mocne, prawdziwe słowa. Na początku 2005 r. zadzwonił do mnie ksiądz z Tulonu. Prosił, żeby posłać mu duszpasterza, ponieważ cierpią tam na dotkliwy brak kapłanów. W pewnym momencie powiedział coś, czego nie zapomnę: “Bo wie Ksiądz Biskup, nam trzeba pomóc. My tu umieramy". Te słowa świetnie ilustrują położenie Europy, gdzie obumierają tradycyjne wartości chrześcijańskie. Skoro Benedykt XVI powiedział, że Europie potrzeba naszego świadectwa, nie można tych słów zlekceważyć jako truizmu czy sloganu.

Ewangelizacja kultury: “Negatywne postawy i zagrożenia dla kultury chrześcijańskiej, które są widoczne także w Polsce, są dla Kościoła wezwaniem do wysiłku na rzecz stałej ewangelizacji kultury. Chodzi o to, aby treścią i wartościami Ewangelii zostały przepojone kategorie myślenia, kryteria ocen i normy ludzkiego działania tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym".

Nasza religijność zbyt często idzie w parze z bezmyślnością. To wiara niepogłębiona. Wystarczy popatrzeć na wielu Polaków: gdy kończą katechezę na poziomie szkół średnich, nagle rozsypuje się ich życie religijne. Dlatego bierzmowanie nazywa się czasem ironicznie sakramentem pożegnania z Kościołem. Zresztą sam Papież pytał mnie o to podczas wizyty ad limina: jak wygląda przygotowanie do bierzmowania; czy obejmuje także katechezę sakramentalną - w ramach parafii, poza szkołą; w jakim wieku przystępuje się do sakramentu dojrzałości.

O zrywaniu z wiarą na progu dorosłości mówią duszpasterze nie tylko z Polski. Słyszałem o tych kłopotach w Berlinie, Paryżu, Londynie. To wynik, powiedziałbym, rozumienia istoty Boga na modłę starożytnych Greków. Bóg był władcą w konkretnych wioskach, miastach czy regionach, ale np. już poza murami miasta jego władza przestawała obowiązywać. Podobnie jest dziś w Europie: wielu tkwi w przekonaniu, że Jezus może być Bogiem, ale tylko na pewnym etapie ich życia, gdy są jeszcze dziećmi, a rodzice prowadzą ich do parafialnego kościoła. Potem pojawia się bóg swobody i niezależności. To największy kłopot: żeby Europejczycy zrozumieli, że chrześcijaństwo nie odbiera człowiekowi ani krztyny wolności. Przecież Dekalog zaczyna się od słów: “Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli".

Młodzież: “Nie chodzi tu tylko o dydaktykę, o doskonalenie metod przekazywania wiedzy, ale o edukację, która opiera się na bezpośrednim i osobowym spotkaniu z człowiekiem, na świadectwie - autentycznym przekazie wiary, nadziei i miłości oraz wypływających z nich wartości bezpośrednio od osoby do osoby. Chodzi zatem o autentyczne spotkanie z drugą osobą, którą trzeba najpierw wysłuchać i zrozumieć".

Benedykt XVI dotknął sedna problemu współczesnego wychowania. Powtórzył myśl Pawła VI, że potrzeba świadków, nie nauczycieli. Łatwo pracować na uniwersytecie, gdy po wykładzie zamyka się podręcznik albo skrypt i wychodzi z sali. A przecież prawdziwa edukacja polega na tym, że mistrz zaraża ucznia pasją i wiedzą. Doskonale pamiętam profesorów, którzy wywarli na mnie wpływ: Stefana Swieżawskiego czy Janusza Pasierba. Zawsze mieli dla uczniów czas, nosili w sobie autentyczny ogień. Przekazywali nie tylko wiedzę, ale i system wartości, dobre obyczaje, kulturę intelektualną, wizję spotkania człowieka z człowiekiem i Boga z człowiekiem. Teraz brak mistrzów wśród nauczycieli, katechetów, duszpasterzy. Bo jak zapalić młodych, skoro sami nie mamy w sobie ognia?

“Istnieje też autentyczne zainteresowanie sprawami wiary i religii, potrzeba bycia razem w zorganizowanych i nieformalnych grupach oraz chęć doświadczania Boga".

Często słyszymy coś przeciwnego: młodzież nie interesuje się sprawami wiary, religii, Kościoła. To prawda, że tak się dzieje. Ale tylko wtedy, gdy zapominamy, że wiara to nie tylko nauczanie; to przede wszystkim obecność. Nią karmi się każda międzyosobowa relacja. Przecież nawet Bóg wybrał obecność jako dowód miłości do człowieka i pozostał z nami w znakach sakramentalnych. Być z młodzieżą - tak Benedykt XVI sformułował jedno z najważniejszych zadań dla biskupów i księży w Polsce. Generalnie rzecz biorąc, z uznaniem wypowiadał się o polskim Kościele, ale wskazał przy tym na realne słabości. Jedną z nich jest to, że wciąż zbyt daleko jesteśmy od młodzieży.

Katecheza dorosłych: “Szczególną pomocą w katechezie dorosłych może być obfite nauczanie mojego czcigodnego Poprzednika Jana Pawła II. Podczas swoich licznych pielgrzymek do Polski pozostawił bogate dziedzictwo mądrości płynącej z wiary, które - jak się wydaje - jak dotąd nie do końca zostało przyswojone".

Po kolejnych wizytach Jana Pawła II biskupi zawsze zastanawiali się, jak ocalić i zakorzenić pozostawione przez Papieża dziedzictwo. Sam Jan Paweł II potrafił nazwać rzeczy po imieniu: nasze chrześcijaństwo jest w większym stopniu emocjonalne i tradycyjne niż intelektualne i duchowe. Niestety, dlatego też nie obserwujemy wielkiego zainteresowania katechezą dorosłych i poziom wiedzy o sprawach wiary bywa w tej grupie mizerny.

Parafie: “Ważny jest jednak również aktywny udział ludzi świeckich w tworzeniu tej wspólnoty. Myślę tu przede wszystkim o Radach Duszpasterskich i Radach do Spraw Ekonomicznych (por. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 537). Chociaż mają one jedynie charakter doradczy, a nie decyzyjny, mogą jednak skutecznie pomagać odpowiedzialnym duszpasterzom w rozeznaniu potrzeb wspólnoty i w określeniu właściwych sposobów wychodzenia im naprzeciw".

Znam opinię, że w polskich parafiach rady duszpasterskie mają charakter fasadowy, a rady ekonomiczne należą do rzadkości. Powiem szczerze: jeżeli to prawda, w takim razie jest fatalnie. Przecież zorganizowanie rad to obowiązek wynikający wprost z prawa kanonicznego. Dlaczegóż rada duszpasterska czy ekonomiczna miałaby stanowić dla proboszcza zagrożenie? Tu pokutują stare nawyki z lat komunistycznych, gdy trzeba było chować przed władzą każdą złotówkę.

Są różne parafie. Również takie, w których proboszcz uważa się za alfę i omegę. Trudno go do czegokolwiek przekonać, nawet biskup bywa bezradny. Mogę przyjechać i porozmawiać, ale przecież nie da się kontrolować parafii przez całą dobę i wizytować wszystkich spotkań rad parafialnych i duszpasterskich. Wierzę jednak, że dla młodszych pokoleń księży współpraca ze świeckimi będzie już czymś powszednim.

Klerycy: “W 1991 roku, podczas Synodu, biskupi postulowali, aby w seminariach była większa liczba ojców duchownych i by byli oni dobrze przygotowani do spełniania wymagającego zadania kształtowania ducha i weryfikowania uczuciowej gotowości seminarzystów do podjęcia zadań kapłańskich".

To bardzo konkretna wskazówka. Mam osiemdziesięciu pięciu alumnów, przy tym dwóch ojców duchownych oraz kilku stałych spowiedników. Myślę, że to wystarczy. Ważne, że seminarzyści mogą wybierać między jednym bądź drugim opiekunem. Prawdę mówiąc, biskupowi trudno znaleźć dla seminarium idealnego rektora czy ojców duchownych. Wiem coś o tym, bo sam byłem rektorem. Często w Polsce popełniamy błąd sądząc, że wystarczy wysłać księdza na studia, a gdy tylko obroni doktorat albo przeprowadzi habilitację - już wyznaczyć go do opieki nad seminarium. Tymczasem tu, może nawet w większym stopniu niż wiedza, liczy się osobowość, autorytet, umiejętność kontaktu. I wola do pracy. Bo przecież mogę mianować rektorem kogo zechcę. Ale jeżeli nie znajdę entuzjasty, który potraktuje urząd jak misję - seminarium będzie kuleć.

Homoseksualiści i kapłaństwo: “Niedawno ukazał się dokument Kongregacji do spraw Wychowania Katolickiego na temat dopuszczania do święceń kandydatów. Proszę Was, drodzy Bracia, o zastosowanie tego, co zostało w nim wskazane".

Chodzi o szeroko komentowaną “Instrukcję", zajmującą się głównie orientacją homoseksualną kandydatów do seminarium. Od siebie powiedziałbym: dotychczasowa tradycja i nauczanie Watykanu wskazują, że najważniejsza jest jednostkowa odpowiedzialność. Jeżeli kandydat do kapłaństwa potrafi nad sobą panować; jeżeli zna swą słabość, ale umie sobie z nią poradzić - wówczas nie liczy się, jaką ma orientację seksualną. Rozstrzygająca jest wiara w sens swojego powołania i gotowość, aby wypełnić wszelkie zobowiązania życia kapłańskiego. Nie mam zamiaru ani ochoty oceniać kandydatów do seminarium wyłącznie pod kątem ich seksualności. Muszę jednak jasno powiedzieć, że akurat wspomniana kategoria mężczyzn często nie potrafi być szczęśliwa w kapłaństwie. Jeżeli nie są w stanie zmierzyć się z tym problemem, w takim razie albo będą gorszyć i psuć innych, albo wyniszczać się nieustanną wewnętrzną walką.

Kryzysy powołania: “W przypadku kryzysów powołania, jakie mogą przeżywać kapłani, biskup powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, aby ich wesprzeć i przywrócić im pierwotny zapał i miłość do Chrystusa i do Kościoła. Nawet wtedy, gdy konieczne jest napomnienie, niech nie zabraknie tej ojcowskiej miłości".

Po pierwsze, biskup musi pamiętać, że każdy przypadek należy traktować indywidualnie. Tu nie ma schematów, szablonów. Po drugie, liczy się styl odchodzenia. Są księża, którzy nawet nie porozmawiają z biskupem, tylko pakują walizki i bez słowa opuszczają parafię. Są i tacy, którzy przychodzą ze łzami, prosząc o błogosławieństwo. Bo wiedzą, że zamykają sobie - nieraz tylko na jakiś czas - wiele dróg życia religijnego.

Jak im pomagać? Jeżeli sprawy zaszły już tak daleko, że człowiek powołał na świat nowe życie, wtedy nie radzę mu, aby pozostał w szeregach kapłańskich. Uważam, że odtąd jest odpowiedzialny za dziecko, które potrzebuje ojca. Natomiast jeżeli chodzi o jakiś incydent bez konsekwencji, ksiądz zaś przychodzi skruszony i szuka ratunku, nie wyobrażam sobie, żeby biskup odmówił pomocy. Wspieramy poza tym tych, którzy wystąpili i znaleźli się w trudnym położeniu. Pomagamy znaleźć pracę, mieszkanie. Czasem, w przypadkach spełniających wymogi prawa kanonicznego, proszę Watykan o zgodę na sakramentalne małżeństwo.

Powołania do zakonów: “Niestety w ostatnich latach notuje się spadek powołań zakonnych, zwłaszcza żeńskich. Trzeba zatem wspólnie z odpowiedzialnymi przełożonymi zakonnymi podjąć refleksję nad powodami tego stanu rzeczy i zastanowić się, w jaki sposób budzić i wspierać nowe powołania do zakonów żeńskich".

Głośno mówią o tym ostatnio same siostry. Kryzys dotknął również zakony kontemplacyjne. A dotychczas głoszono tezę, że wprawdzie do zgromadzeń czynnych zgłasza się mniejsza liczba kandydatek, ale za ścisłą klauzurą nie brak powołań. Jakie są przyczyny? Współczesna kultura przedstawia dziewczętom tak wiele możliwości spełnienia się, że życie oparte na czystości, ubóstwie i posłuszeństwie nie wydaje się dość atrakcyjne. Z kolei rozbicie rodziny sprawia, że wiara wynoszona z domu nie jest dostatecznie silna. To samo dotyczy również zakonów męskich i seminariów diecezjalnych. W ostatnich latach wyświęcam co roku sześciu, siedmiu kapłanów. To niedużo. Rocznie w diecezji umiera tyle samo księży.

Zakony i biskupi: “Wspólnoty zakonne i poszczególni zakonnicy, choć z prawa podlegają swoim przełożonym, »w sprawach, które dotyczą duszpasterstwa, publicznego wykonywania kultu Bożego oraz innych dzieł apostolskich (...) podlegają władzy biskupów« - jak stanowi Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 678 § 1). Ponadto Kodeks zachęca biskupów diecezjalnych i przełożonych zakonnych, aby »w zakresie zlecania dzieł apostolskich zakonnikom« działali »we wzajemnym porozumieniu« (kan. 678 § 3)".

To naturalne, że na styku Kościoła diecezjalnego i zakonów dochodzi do spięć. Benedykt XVI, widocznie świadomy tych problemów, zareagował jednoznacznym stwierdzeniem, które biskupi przyjęli z satysfakcją. Takie napięcia zdarzają się czasem np. w wielkich sanktuariach, które nie utrzymują więzi z diecezją, chociaż przecież Kościół to sieć parafii zorganizowanych w diecezjach.

Katolickie rozgłośnie radiowe i telewizyjne: “Niech głoszą Bożą prawdę, uwrażliwiając współczesny świat na dziedzictwo wartości chrześcijańskich, niech ich głównym celem będzie zbliżanie wiernych do Chrystusa, budowanie wspólnoty Kościoła w duchu poszukiwania prawdy, miłości, sprawiedliwości i pokoju oraz zachowania autonomii sfery politycznej".

Co to znaczy polityka? W innym przemówieniu Benedykt XVI zachęcał katolików w Polsce, aby angażowali się w życie publiczne i polityczne. Jednak pod warunkiem, że politykę rozumieją jako troskę o dobro ogółu, bo wówczas każdego zaangażowanego w sprawy publiczne postrzega się jako sprzymierzeńca. Jeżeli natomiast w polityce dostrzegamy wyłącznie rywalizację o władzę, wpływy i pieniądze, wtedy każdego uważa się za wroga.

Prasa zinterpretowała zacytowany fragment jako adresowany do Radia Maryja i Telewizji Trwam. Osobiście uważam, że w szerokim spektrum środków masowego przekazu jest miejsce dla rozgłośni o. Tadeusza Rydzyka. Ludzie mają prawo szukać wiarygodnych dla nich źródeł informacji. Znaleźć medium, które jest z nimi, rozmawia, jednoczy ich. Z tego samego prawa korzystają ci, co sięgają po tytuły lewicowe, a nawet ci, co czytają szmatławce. Jeżeli katolik chce słuchać Radia Maryja, trudno mi uwierzyć, aby w jego życiu toruńska rozgłośnia siała szczególną nienawiść, nieporozumienia czy chaos. Jednocześnie - przyznam - na antenie pojawiały się treści, które budziły zaniepokojenie. Ale przecież Episkopat próbował, i nadal będzie próbował interweniować w tych przypadkach, unikając metod nachalnych czy kogokolwiek upokarzających.

Świeccy i polityka: “Kościół nie utożsamia się z żadną partią, wspólnotą polityczną ani z systemem politycznym, natomiast przypomina zawsze, aby świeccy zaangażowani w życiu publicznym dawali odważne i czytelne świadectwo wartościom chrześcijańskim. Mają je głosić i bronić ich, gdy zostaną zagrożone. Będą to czynić na forum publicznym, zarówno w debatach gremiów politycznych, jak i w mediach".

Zapytano mnie, czy to dobrze, że rząd tak wiele czasu spędza w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. Odpowiadam: a czy dobrze byłoby, gdyby ministrowie przesiadywali w “Gazecie Wyborczej"? Też znaleźliby się krytycy. Musimy pogodzić się z tym, co na ogół wyznajemy tylko czysto teoretycznie: pluralizm poglądów jest rzeczywistością, trzeba go uszanować. Natomiast nie mam wątpliwości, że sam Kościół musi być ponad orientacjami politycznymi. Tu pada pytanie: czy Kościół jest ponad polityką, skoro “katolicki głos w Twoim domu" popiera jedną partię, a zwalcza inną? Odpowiadam: ów głos często zmienia sympatie, raz popiera jednych, potem innych. A przy tym pierwsze tygodnie pracy gabinetu Kazimierza Marcinkiewicza wcale nie okazały się złe. Gdy formował się rząd, byłem we Francji i czytałem w prasie wstrząsające komentarze. Zmianę władzy w Polsce przedstawiano jako zamach stanu, powrót do dzikich obyczajów, katastrofę dla Europy. Proszę mi powiedzieć, jakież wydarzyły się nieszczęścia?

Chrześcijańscy politycy: “Nie mogą być pozostawieni przez Kościół bez pomocy. Chodzi tu szczególnie o pomoc w uświadamianiu ich własnej chrześcijańskiej tożsamości i powszechnych wartości moralnych zakorzenionych w ludzkiej naturze, tak aby starali się, kierując się prawym sumieniem, wprowadzać je do prawodawstwa cywilnego, mając na względzie takie współistnienie, które respektowałoby człowieka w każdym wymiarze".

Papieżowi nie chodziło o to, żebyśmy podpowiadali konkretne rozwiązania prawne czy polityczne. Powinniśmy natomiast wskazywać źródła inspiracji. Motywować troskę, która przekracza partykularną wyobraźnię partii. Przypominać o problemach tych, którzy znaleźli się na społecznym marginesie, a ich głos nie dociera do rządzących. Pogłębiona formacja polegałaby przede wszystkim na przybliżaniu politykom katolickiego nauczania społecznego. Wielką pomocą byłoby niedawno opublikowane “Kompendium nauki społecznej Kościoła".

Wolontariat: “W hospicjach, schroniskach dla bezdomnych, dla uzależnionych, dla samotnych matek i ofiar przemocy działają ludzie gotowi poświęcić swój czas dla służby innym. Niosą też pomoc chorym, samotnym, rodzinom wielodzietnym i cierpiącym biedę, osobom upośledzonym fizycznie lub umysłowo. Organizowane są ośrodki interwencji kryzysowej i instytucje służące pomocą osobom przeżywającym różnorakie trudności życiowe. Nie można nie doceniać dzieła tych, którzy wzorują się na przykładzie ewangelicznego Samarytanina".

Benedykt XVI wiele razy wspominał o wolontariacie. I znów powracamy do świadectwa. Wolontariusz, czyli człowiek, który zaświadcza, czym są autentyczna bezinteresowność, zaangażowanie, miłosierdzie. Nie ma na tym świecie nic piękniejszego.

Notował MZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2006