Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed oddziałami birmańskich banków znów stoją długie kolejki chętnych do wycofania pieniędzy z lokat. W bankomatach wprowadzono limity wypłat do równowartości ok. 1,2 tys. dolarów tygodniowo. Bank centralny apeluje o spokój, ale na próżno: dla Birmańczyków wycofywanie pieniędzy z banków staje się aktem oporu wobec junty. Generałowie utrzymują się przy władzy, sowicie opłacając znienawidzone przez społeczeństwo wojsko i pozostałe resorty siłowe. Narastają też obawy, że władze nie będą w stanie drukować nowych banknotów. Niemiecka firma Giesecke & Devrient, dostawca technologii zabezpieczającej birmańskie kyaty, zerwała właśnie współpracę z tamtejszym reżimem.
Pierwszy run na krajowe banki nastąpił tuż po przewrocie, gdy pojawiły się pogłoski o możliwej nacjonalizacji części depozytów. Większość banków zamknęła wówczas placówki i przez krótki czas wspierała protestujących przeciwko juncie. Na początku marca do internetu wyciekły jednak dokumenty, z których wynikało, że junta zmusiła banki do posłuszeństwa. Tym, które nie wznowią działalności, zagrożono konfiskatą części kapitału. Rząd nakazał też zwolnienie pracowników, którzy nie stawiają się do pracy. ©℗