Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Za sześć lat w Polsce może niemal zniknąć bezrobocie, spadając do pułapu tzw. bezrobocia naturalnego (zatrudnienia nie podejmują tylko ci, którzy nie mogą albo nie chcą). Powodem zmiany mają być zwiększające się zatrudnienie oraz starzejące się społeczeństwo.
Na pozór optymistyczna prognoza daleka jest od jednoznaczności. Nie tylko dlatego, że wywołujące ją czynniki (głównie demograficzne) trudno uznać za pocieszające. Mniej rąk do pracy może oznaczać niedobory w niektórych sektorach rynku. Choćby – znowu demografia! – w usługach opiekuńczych, które dziś pozostają na barkach rodzin osób niesamodzielnych. Kto się zaopiekuje rosnącą armią niepełnosprawnych? Kto podejmie zatrudnienie w sektorach, w których pojawią się braki? Pierwsza narzucająca się odpowiedź to imigranci. Polska, która pozostaje – przynajmniej na tle Zachodu – imigracyjną „zieloną wyspą”, nie będzie nią wiecznie. Pytania o demografię, imigrantów i brakujące ręce do pracy wkrótce będą musiały zyskać status najpoważniejszych, lądując na czołówkach gazet i portali. Tak jak dziś są na nich „umowy śmieciowe” i bezrobocie.