Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kobieta unikała zapłacenia kary świadomie, narażając w ten sposób swoje dzieci (po zatrzymaniu późnym wieczorem – pora i sposób interwencji najbardziej zbulwersowały opinię publiczną – dzieci zostały odwiezione do rodziny zastępczej).
Co nie stoi w sprzeczności z rozważaniami na temat funkcjonowania instytucji państwowych. Wiemy z analizy wizytatorów Ministerstwa Sprawiedliwości, że w działaniu opolskiego sądu doszło do uchybień, które jednak – jak zaznaczają urzędnicy – nie miały wpływu na okoliczności zatrzymania Joanny W. Zgodnie z prawem działali policjanci, którzy późnym wieczorem przyszli zatrzymać kobietę, by wykonać postanowienie sądu.
Zgodnie z prawem działali też – piszemy o tym na dalszych stronach – policjanci w Pucku. Po drugim przypadku śmierci dziecka w rodzinie Cz. przyjechali wraz z prokuratorem do mieszkania (wtedy jeszcze obowiązywała wersja o wypadkach), dokonali swoich ustaleń, a następnie wsiedli w samochody i odjechali, zostawiając resztę dzieci bez opieki (dzieci, które przeżyły w ciągu dwóch miesięcy śmierć dwójki rodzeństwa!). Również najpewniej zgodnie z prawem nie przekazali informacji do powiatu, który mógł w sprawie zadziałać.
Bezmyślność ludzka, brak empatii i wyobraźni nie mają swojego paragrafu w kodeksie karnym (gdyby miały, w wielu miastach – np. w Pucku czy Opolu – policja miałaby braki kadrowe). Jednak ograniczanie oceny funkcjonariuszy publicznych do kategorii prawa jest nonsensem. To za jego m.in. sprawą dobrze ma się w Polsce pogląd, że prawo nie jest dla ludzi, a słabe w ważnych momentach państwo pręży muskuły wtedy, gdy ma do czynienia z mandatem karnym.