Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przy okazji sąd ujawnił jednak coś bardzo istotnego: dokument z 1984 r., pozwalający docenić zakres i skuteczność ówczesnych “starań" resortu spraw wewnętrznych w tej mierze: przyznanie nagród generałowi i dwunastu oficerom MO “za włożony wysiłek, pełne zaangażowanie, wykazanie wysokiej odpowiedzialności, inicjatywę i osiągnięte efekty". Dokument zaczyna się od zdania: “Resort spraw wewnętrznych, nie poczuwając się w najmniejszym stopniu do jakiegokolwiek zawinienia śmierci G. Przemyka, nie mógł pozostać obojętnym wobec jawnej prowokacji i kampanii oszczerstw skierowanej na nasz aparat". Rozkaz podpisał szef resortu i zarazem zwierzchnik MO i SB, generał Czesław Kiszczak.
To wszystko już nawet nie dziwi. Poza jednym: że autor tamtego rozkazu zdecydował się dziś dać komentarz do prasy, w którym jak gdyby nigdy nic stwierdza: “Wyrok z 1984 r. uważam za sprawiedliwy". Przypomnijmy: wyrok, w którym za śmierć Przemyka skazano niewinnych ludzi (sanitariuszy i lekarkę pogotowia), a sprawcy - podwładni Kiszczaka - wyszli bez szwanku, zgodnym staraniem wszystkich sił uchronieni tak, że do dziś dnia sprawiedliwość nie może ich dosięgnąć.
Czy więc przynajmniej, w takim razie, dekretowanych kiedykolwiek pod niewłaściwymi adresami świadectw moralności, wystawianych z godnym współczucia zaangażowaniem, nie trzeba teraz jednoznacznie anulować?