Reklama

Ładowanie...

Barroso i jego drużyna

Barroso i jego drużyna

14.11.2004
Czyta się kilka minut
Marek Orzechowski kończy komentarz “Bruksela i Strasburg: próba sił" (“TP" nr 45/04) słowami: “Dziś struktury europejskie cierpią na niedomiar demokracji, np. posłowie mogą jedynie Komisję w całości przyjąć albo odrzucić. Sprawa ta pokazuje, że obecny sposób powoływania komisarzy jest archaiczny i wymaga zmiany". Co do drugiego, autor ma na pewno rację. Nie wiem jednak, czy podana w pierwszym zdania regulacja jest dobrym przykładem. Akurat przepis, że parlament czy inne zgromadzenia stanowiące prawo (np. rada powiatu) wybierają rząd/organ wykonawczy jednym aktem i nie głosują nad poszczególnymi ministrami/członkami zarządu, jest uzasadniony. Ma zapewnić spójność ekipy i jej gotowość do lojalnej pracy pod premierem/starostą. Nie sądzę też, aby funkcji integracyjnej Komisji służyło, gdyby kandydaci na komisarzy, pochodzący z różnych krajów, byli wybierani pojedynczo. Głosowanie nad poszczególnymi komisarzami można byłoby wówczas potraktować jako głosowanie nad ich państwami.
P

Problem raczej polega na tym, że desygnowany przewodniczący Komisji prawie nie ma wpływu na skład drużyny, którą ma poddać pod głosowanie Parlamentu jako swoją. Miał to zmienić Traktat Konstytucyjny. Konwent proponował w swoim projekcie, aby każde państwo proponowało przyszłemu przewodniczącemu nie jednego, ale trzech kandydatów (por. art. 26 ust. 2 projektu z 18 lipca 2003 r.). Kiedy rządy walczyły potem głośno o “przejrzysty i demokratyczny system podwójnej większości", bądź “silną pozycję naszego kraju zapewnioną w Nicei", zgodnie i nie spotykając się z krytyką ze strony mediów przywróciły obecny system (por. art. I-27 ust. 2 Traktatu Konstytucyjnego), który minimalizuje szansę przewodniczącego na budowę w miarę autorskiego (bądź uzgodnionego z Parlamentem) składu Komisji (ma ją jednak każdy premier czy burmistrz). Zgodnie zrezygnowano też, ze względu na naciski ministerstw resortowych, z utworzenia Rady Legislacyjnej, która przez stały udział tych samych ministrów-przedstawicieli państw miała zapewnić lepszą koordynację różnych polityk Unii (por. art. 23 ust. 1 akapit 3 projektu Konwentu i art. I-24 Traktatu).

ULRICH ERNST (Kraków)

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]