Bamidbar

Księga Liczb 1, 1 - 4, 20

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Czwarta księga Tory nazywana jest po hebrajsku Bamidbar, co oznacza pustynię. W drugim roku od wyjścia z Egiptu "przemówił Pan do Mojżesza na pustyni Synaj w Namiocie Spotkań", nakazując obliczenie zgromadzonych mężczyzn powyżej dwudziestego roku życia do sześćdziesiątego, według szczepów i rodów. Czyli wszystkich zdolnych do noszenia broni. Bóg szykował swój naród do trudów drogi, wojen z Amalekitami i innymi pustynnymi plemionami. Minął wtedy miesiąc od wzniesienia Świątnicy. Ustawiona została na środku obozowiska, a wokół niej, zgodnie z wyznaczonym porządkiem, pomieściły się poszczególne plemiona. Każde pod swoim sztandarem i godłem. Znalazły się na takich samych miejscach, jak synowie Jakuba stojąc przy jego łożu śmierci. Wedle takiego samego porządku synowie nieśli doczesne szczątki ojca do jaskini Machpela.

Spisano wszystkich poza lewitami. Z obliczeń wyszło, że zgromadziło się 603 550 osób gotowych do boju. Żydów mogło być dwa, trzy miliony. Z ziemi kananejskiej wyszło siedemdziesięciu członków plemienia Jakuba i przez dwieście dziesięć lat pobytu na wygnaniu w Egipcie lud wielce się namnożył. Bóg spełniał swoją obietnicę: Izrael stał się liczny niczym gwiazdy na niebie. Prorok Ozeasz widzi w tej eksplozji demograficznej dzieło Boga: "Liczba synów Izraela będzie jak piasek nadmorski, którego nie można zmierzyć i nie można zliczyć" (Oz 2, 1). Bóg zdaje się nagradzać wierność swoich sług liczbą potomków.

Od spisu sprzed roku liczba Żydów się nie zmieniła. Ubyło członków jednych plemion, przybyło innych. Możemy podej­rzewać, że zmniejszyła się liczba ludzi w tych plemionach, które miały największy udział w sporządzaniu złotego cielca. Mojżesz ze swoimi zastępami ludzi z całą bezwględnością ich utłukł.

O spisie mężczyzn zadecydował przede wszystkim wzgląd militarny. Fakt ten podsuwa pewną niepokojącą i mało ortodoksyjną myśl, że nie należy za bardzo polegać tylko na cudach i na za­ufaniu do pana Boga. Cuda mogły zdarzyć się na pustyni raz, drugi, na morzu trzcin, na górze Synaj, cudem jest manna spadająca z nieba... Przede wszystkim należy jednak liczyć na własne siły, w tym na wojskowe umiejętności. Nakazane jest, żeby modlić się o boską łaskawość i wspomożenie z Niebios, ale zarazem trzeba polegać na sobie. Prostodusznie pojmowana zasada sprawie­dliwości - jako kara za grzechy, nagroda za dobre uczynki - zo­staje w tych okolicznościach złagodzona. To, co się stanie z narodem, nie zależy tylko od jego prawości i przestrzegania prawa, ale w dużej mierze od przezorności i politycznej wyobraźni liderów.

Przypomina mi się skromny i rzadko pewnie cytowany "List o astrologii" napisany przez największego z kodyfikatorów Talmudu, Mojżesza Majmonidesa. Dowiadujemy się z niego, że utraciliśmy królestwo - starożytny Izrael - nie dlatego że nasi przodkowie grzeszyli, oddawali się idolatrii, ale dlatego że za­niedbali sztukę wojny i dyplomacji. Błędem było nie tylko i nie tyle sprzeniewierzenie się nauce proroków, ale zwykła polityczna niedojrzałość. Wynika z tego, że los Żydów XII-wieczny filozof uzależniał nie od nadzwyczajnych zdarzeń, cudownej interwencji Boga w historii, ale od politycznej wiedzy i sztuki wojennej.

Możemy mówić, że ta nauka Majmonidesa stoi w sprzeczności z nauczaniem religijnym. Ba, stała w sprzeczności z jego wielkim dziełem. Ale dodać również wypada: Bóg wezwał Mojżesza do spisania wszystkich mężczyzn gotowych do walki po to, by sami się do wojny przygotowali i polegali na życiowej zaradności.

Współcześni Żydzi zwykle nie znają imion plemion, z których się wywodzą, poza kohenami i lewitami. Koheni to kapłani, strażnicy świątyni mający szczególne obowiązki. Ich potomkowie do dzisiaj w święto Pojednania (Jom Kipur) z bimy w synagogach błogosławią zgromadzonych wiernych. Lewici też pamiętają o swoim wybraniu. Potwierdza to biblijny tekst. Bóg nie pozwala ich wliczyć między pozostałe plemiona i nakazuje, by dbali o Przybytek Świadectwa, służyli mu i wokół niego rozbili swoje namioty. Nazywani są w Torze "darem dla Boga". Mieli dbać o sprzęty świątynne, pilnować porządku po dro­dze i na kolejnych obozowiskach. Jeśli koheni byli oddani sacrum, świętości, to lewici pełnili jakby rolę pośredników, stali między kapłanami i ludem. Zszywają te dwa światy duchowe reprezentowane przez dwie podstawowe warstwy Izraela.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2009