Bajka na początek roku

Śnieg to bajeczka, albo raczej długa i rozległa opowieść o spełnionych obowiązkach i spokojnym śnie zmęczonego świata.

18.01.2021

Czyta się kilka minut

Świat na zewnątrz zasypany jest śniegiem, a wewnątrz – kocią sierścią. To zestawienie trochę na wyrost, bo o ile śnieg, nawet obfity, kiedyś stopnieje, o tyle sierści nie zabraknie przez cały rok. Kot Leon upycha jej zapasy po wszystkich kątach, filcuje w szparach pod drzwiami i nawet uparte wymiatanie i odkurzanie niewiele pomagają. Kocia sierść jest na swetrach, spodniach i w bieliźnie, układa się na schodach, unosi w powietrzu. Wynosimy ją do samochodu, oddychamy nią w maseczkach, połykamy w jedzeniu. Gdybym miał krótko przedstawić, jak wygląda nasze mieszkanie, napisałbym: mieszkamy w gnieździe z kociej sierści.

Lecz teraz kot Leon śpi, skręcony na swoim tronie w posapujący zawijas. A ja staję w oknie jego królestwa, zgasiwszy uprzednio światło, żeby łatwiej było zaprosić do środka to, co znajduje się po drugiej stronie. Wczoraj wieczorem spadł śnieg, padał również w nocy i trochę w ciągu dnia, więc późnym popołudniem parking wygląda jak blacha z pączkami hojnie posypanymi pudrem. Drzewa zrobiły się większe, a ludzie mniejsi. Światła latarń wydają się bardziej pomarańczowe, a nadciągająca ciemność mniej straszna, bo mająca moc nad nami tylko do połowy. Śnieg to bajeczka, albo raczej długa i rozległa opowieść o spełnionych obowiązkach i spokojnym śnie zmęczonego świata. O tym, że nocami przychodzą święci lub zwierzęta – te ostatnie podchodzą pod okna i zaglądają, a sierść mają jasną, jakby zstępując między ludzi, otarły się o księżyc. To także dalekie głosy kolędników, których już w mieście nie ma, ale za rogatkami ciągle jeszcze śpiewają dobrą nowinę o Bogu narodzonym wśród śniegów i o tym, że najmilsi są Mu ci, którzy porzucili swoje stada, byle tylko zobaczyć, jakie ma włosy i do kogo jest podobny.

Dlatego tak łakomie patrzę na śnieg. Dlatego piszę o nim prywatne wypracowania, których nie będę nikomu pokazywał, no, może ten jeden, jedyny raz, skoro już zacząłem. Śnieg porównywano chętnie do czystej kartki papieru, wojska, które nadciągnęło na białych koniach, albo gromady staruszków pochylających siwe głowy nad szachownicami. Ale dla mnie śnieg to raczej zdanie oznajmujące, a niebo, ta wielka maszyna do jego produkcji, jest metaforą miłosierdzia. Kiedy płatki są grube, za oknem tworzą się firanki, a na ziemi jej odlew, którego jednak nigdy nie damy rady podnieść.

Lecz najważniejsze jest co innego: śnieg, gdy spadnie, znosi wszelkie granice. Ogień i powódź robią to także, ale zbyt gwałtownie, niszcząc to, co mogłyby połączyć. Kiedy spadnie śnieg, świat na chwilę staje się jednym miejscem. I póki go nie rozjeździmy i nie rozdepczemy, jest jednością, pierzyną wielkiego łóżka, w którym wszyscy śpimy.

Tak, świat w śniegu robi się swojski, choć naturalnie tylko dlatego, że oglądamy go z ciepłego wnętrza, a nie z samego serca mrozu. Śnieg jest przyjacielem dzieci, ale nie tych, które wygnano. Kiedy uczniowie wrócą wreszcie do szkół, będą musieli opisać, jak wygląda ich codzienna droga do domu. Może któryś z nich zacznie tak: do mojego domu nie można się teraz dostać. Nie można też z niego wyjechać. Nie wiadomo, jak długo to potrwa. Na razie wokół nie ma żadnych znaków orientacyjnych, bo wszystkie zasypał śnieg. Jedyny znak, jaki mam, to światełko w moim telefonie. Ono wskazuje mi drogę, ale zupełnie gdzie indziej.

Leon budzi się i przeciąga. Z oparcia tronu spada na podłogę kłębuszek jego sierści. Nie schylam się, żeby go podnieść. Muszę poczekać, czego król będzie ode mnie chciał. Leon jest niewymagającym władcą. Właściwie nie lubi tylko jednego: kiedy w pustym mieszkaniu nie może się nikogo dowołać. To wtedy prawdopodobnie zrzuca najwięcej sierści i umiejętnie ją ukrywa. Kiedy wracamy, strzepując z butów śnieg w przedpokoju, sierść jest już w schowkach. Jest w ścianach, podłogach i wszędzie. Przechodzimy z puchu do puchu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2021