Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie mam problemu z faktem, że będzie Euro 2012. Większy problem mam z nagim faktem, że będzie u nas – ale trudno, niech sobie będzie. Największym problemem dla mnie pozostaje przebóstwienie imprezy dość pokątnej organizacji UEFA. Uszczypnijmy się może jeszcze przed meczem otwarcia (bo półtorej godziny później będzie już pozamiatane), i powiedzmy sobie, że Chrzest Polski to to jednak nie jest. W naszym doświadczonym przez historię i głupotę kraju piłka nożna jest miłym sposobem na spędzenie nadmiaru wolnego czasu przez mężczyzn po obu stronach ekranu. „Smuda” pięknie rymuje się z „uda”, a orzełki będą pięknie biegać po murawie, jak to orzełki. Sport jak sport, tyle że przereklamowany. W dzisiejszych czasach to się liczy, jednak do testu Turinga na cywilizacyjny awans daleko. Żaden paraerudycyjny cytat z Camusa czy innego bramkarza nie pomoże.
Nie mam szczególnego problemu z faktem, że „Człowiek, który zatrzymał Anglię” nie będzie kibicował polskiej reprezentacji, tylko sobie. Nie będę miał problemu z faktem, że prędzej czy później nikt nie będzie kibicował polskiej reprezentacji. Reprezentacja się wyżywi.
Lubię żmudnie wytrenowaną piłkę klubową, a nie bieganiny zbieraniny, bo wtedy element losowy bezwzględnie wysuwa się na plan pierwszy, na którym pozostaje minut z górą dziewięćdziesiąt, a następnie jest bacznie analizowany w celu odnalezienia głębszego sensu lub głębszego dna (w wypadku polskiej reprezentacji). No, ale duch w narodzie wzmóc trzeba jakoś od czasu do czasu, a w konkursie Eurowizji raczej nie błyszczymy, więc jak tu czas zabić nie na smutno? W strefie kibica czas jakoś zleci.
Nie mam problemu z faktem, że autostrady nie grają. To może nawet lepiej. Mam problem,że naobiecywano autostrad. Mam nadzieję, że Grecja wyjdzie z euro, ale nie z najsłabszej grupy na Euro. Z grupy wyjdzie Czech i Rus. Tak zapowiedział Nostradamus.
Z badań wyszło, że nas źle postrzegają. Koko? Że niby Polaków. Że pokutują stereotypy. „ojro 2012” ma to zmienić? Akurat.