Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Głównym powodem ciągle słabego poparcia dla europejskiej konstytucji są obawy, że trzeba będzie łożyć na kraje członkowskie z Europy Wschodniej, nowych i potencjalnych członków UE (Bułgarię, Rumunię, Turcję, Ukrainę) oraz że tutejszy rynek pracy cierpiący z powodu bezrobocia zaleją przybysze ze Wschodu, a francuskie firmy przeniosą produkcję np. do Polski. Statystyki przeczą tym stereotypom, lecz podsycają je zarówno komuniści (poststalinowska Francuska Partia Komunistyczna i trockistowska Komunistyczna Liga Rewolucyjna), część socjalistów skupionych wokół byłego premiera Laurenta Fabiusa, jak i nacjonaliści Le Pena i hrabiego de Villiers. Najbardziej zwartą grupą polityczną nawołującą do głosowania na "tak" jest dziś prawica Jacquesa Chiraca. Chyba to właśnie jego telewizyjna debata z młodzieżą (choć mało przekonująca) przełamała lody. Już po sondażu Sofresu do kampanii na "tak" włączył się były socjalistyczny premier Lionel Jospin, były przewodniczący Komisji Europejskiej, też socjalista, Jacques Delors i centrystka Simone Veil. Ich kampania powinna zwiększyć liczbę głosów na "tak" zarówno na lewicy, jak i w centrum.
Ale nie tylko gadanina polityków przysparza poparcia nowej konstytucji. Francuzi oglądali przed kilkoma dniami pierwszy próbny lot największego na świecie samolotu - Airbusa A380 - stworzonego we współpracy czterech państw UE. Idę o zakład, że dla kochających konkrety Francuzów iskrą zapalną przełamującą opory wobec nowej konstytucji był właśnie ten sukces Unii... i Francji. Jeśli tak jest rzeczywiście, to strategia przeciwników traktatu nie powinna się powieść. Żonglują oni bowiem jedynie słowami i strachem. Starorzymska zasada "Verba movent, exempla trahunt", czyli "Słowa wzruszają, przykłady pociągają" może i tym razem dowieść swej słuszności.