Afryka bez granic

Nie zniechęcając się kryzysami i sporami, jakie wstrząsają ostatnimi czasy Unię Europejską, Unia Afrykańska, która się na niej wzorowała, zacieśnia kontynentalną integrację.

15.01.2018

Czyta się kilka minut

Konferencja zamykająca piąty szczyt Unia Afrykańska - Unia Europejska, Abidżan, Wybrzeże Kości Słoniowej, 30 listopada 2017 r. / Fot. Lyu Shuai Xinhua / eyevine / EASTNEWS
Konferencja zamykająca piąty szczyt Unia Afrykańska - Unia Europejska, Abidżan, Wybrzeże Kości Słoniowej, 30 listopada 2017 r. / Fot. Lyu Shuai Xinhua / eyevine / EASTNEWS

Rwanda, niewielki, ale ważny wojskowo, politycznie i gospodarczo kraj środkowej Afryki, jako kolejne państwo kontynentu zniosło od Nowego Roku obowiązek ubiegania się o jej wizy wjazdowe. Od Nowego Roku wszyscy, wybierający się do Rwandy nie muszą występować z wyprzedzeniem o wizy i otrzymają je ( na miesiąc) za opłatą na rwandyjskiej granicy. Liberalizacja i uproszczenie przepisów wizowych ma przyciągnąć do Rwandy turystów, inwestorów i przedsiębiorców, napędzić gospodarkę, należącą i tak do najprężniejszych w Afryce.

Do zniesienia obowiązku wizowego dla wszystkich mieszkańców kontynentu namawiała swoich członków jeszcze pod koniec zeszłego stulecia Organizacja Jedności Afrykańskiej, poprzedniczka Unii Afrykańskiej. Swoboda przepływu ludności i towarów miały umożliwić Afryce gospodarczy rozwój i integrację kontynentu, co pozwoliłoby z kolei na szybsze wyzwolenie z postkolonialnego dziedzictwa w postaci choćby sztucznych granic, dzielących jedne ludy lub zmuszających nieprzyjaciół do życia w jednym, wspólnym państwie. Postkolonialny kształt Afryki i ubóstwo jej sieci komunikacyjnej wciąż prowadzi często do takich paradoksów, że podróżując samolotem z jednego kraju kontynentu do drugiego, położonego nawet po sąsiedzku, Afrykanie muszą latać z przesiadkami w Europie, bo dopiero tam mogą znaleźć połączenia lotnicze, a nierzadko także potrzebne wizy wjazdowe.

Wizy i paszporty

Podczas ostatnich narad na szczycie, Unia Afrykańska postawiła sobie za cel, by w 2018 roku  wszystkie kraje Czarnego Lądu przyjęły zasadę przyznawania miesięcznych wiz pobytowych wszystkim obywatelom Afryki, a także, by wiz tych udzielano na przejściach granicznych i nie wymagano – jak dotąd – wcześniejszego składania podań w ambasadach i konsulatach. Przed Rwandą, która wobec Afrykanów zrobiła to już w 2013 roku, a od Nowego Roku dla wszystkich przybyszów, zwyczaj ten wprowadza u siebie coraz więcej państw. Obowiązek wizowy dla obywateli swoich państw członkowskich zniosły już dawno regionalne ugrupowania afrykańskie, takie jak założona w 1975 roku Wspólnota Gospodarcza Państw Zachodniej Afryki (ECOWAS), nieco młodsza Południowoafrykańska Wspólnota Rozwoju (SADC,  zał. w 1992 roku) czy starsza Wspólnota Wschodnioafrykańska (zał. w 1967 roku). W zeszłym roku zrobiła to Środkowoafrykańska Wspólnota Gospodarcza i Monetarna (zał. w 1994 roku).

Na wezwanie do znoszenia wiz dla Afrykanów rzucone w przed półtora roku przez przywódców Unii Afrykańskiej jako pierwsza latem odpowiedziała Ghana. Niepodległa od 1957 roku od początku swego istnienia należała do najzagorzalszych orędowniczek jedności Afryki. Kwame Nkrumah, pierwszy prezydent Ghany (1957-66) był jednym z założycieli Organizacji Jedności Afrykańskiej i przekonywał, by zamiast dzielić się na dziesiątki niezależnych państw, Afryka jak najszybciej przerodziła się w Stany Zjednoczone Afryki. Pod rządami Nkrumaha Ghana gościła u siebie i rozdawała swoje paszporty działaczom afrykańskich ruchów wyzwoleńczych z całego kontynentu. Zwolniła też z obowiązku posiadania wiz wjazdowych obywateli wszystkich sąsiednich państw Afryki zachodniej, a także zaprzyjaźnionych z nią państw takich jak Egipt, Algieria, Tunezja, Mali czy Gwinea. Wszystkie przywileje wizowe zostały zniesione wojskowym puczu z 1966 roku, w wyniku którego odsunięty od rządów został Nkrumah, a władzę w Akrze na ćwierć wieku przejęli wojskowi dyktatorzy. Dopiero ostatni z nich, Jerry J. Rawlings, który dokonał aż dwóch przewrotów w 1979 i 1981 roku przywrócił demokrację i zgodził się na wolne wybory, a następnie wygrał je w uczciwej walce. Cztery lata później zwyciężył ponownie, ale w 2002 r. złożył urząd po upływie drugiej i ostatniej przewidzianej konstytucją kadencji, i nie próbował nawet zmieniać prawa, by móc rządzić dalej. Odtąd Ghana stała się jednym z prymusów demokracji w Afryce, wybory odbywają się regularnie, a w ich wyniku władza przechodzi z rąk obozu rządzącego do opozycji.


STRONA ŚWIATA – więcej analiz i reportaży Wojciecha Jagielskiego w specjalnym serwisie "Tygodnika Powszechnego" >>>


Pod koniec zeszłego roku obowiązek wizy na granicy zaczął wydawać Benin, a prezydent Kenii Uhuru Kenyatta zapowiedział, że jego rząd zacznie to robić już w tym roku. „Wzywam wszystkie państwa Afryki, które jeszcze tego nie zrobiły, aby wzięły wzór z sąsiadów i zniosły obowiązek wizowy” – zaapelował pod koniec zeszłego roku przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej, Czadyjczyk Moussa Faki Mahamat.

Przywódcy Afryki chcą zniesienia wiz dla kontynentalnych podróży obywateli Czarnego Lądu, a dodatkowo chcą ich wyposażyć w jednakie, afrykańskie paszporty, będące zarówno dokumentami podróżnymi, jak i tożsamości. Posiadanie paszportu afrykańskiego zwalniać ma w ogóle z wymogu ubiegania się o jakąkolwiek wizę wjazdową w Afryce. Unia Afrykańska pragnie wprowadzić je do 2020 roku. Zadanie wydaje się zbyt ambitne, bo póki co afrykańskie paszporty, wystawione w językach angielskim, francuskim, arabskim, portugalskim i suahili, rozdano jedynie prezydentom, premierom i ministrom dyplomacji krajów członkowskich, a także ich ambasadorom z unijnej kwatery głównej w etiopskiej Addis Abebie.

Filozofia jedności afrykańskiej

Unia Afrykańska powstała w 2002 roku w miejsce utworzonej jeszcze w 1963 roku Organizacji Jedności Afrykańskiej. Głoszona przez Unię Afrykańską potrzeba ściślejszej integracji kontynentu wiąże się ze zmieniającą się filozofią jedności afrykańskiej. Na początku lat 60., celem OJA było umocnienie suwerenności młodych państw, uszanowanie przywódców ruchów niepodległościowych. Dla Unii Afrykańskiej priorytetem jest rozwój gospodarczy, a także postęp cywilizacyjny i polityczny. W przeciwieństwie do OJA, która nie wtrącała się w sprawy wewnętrzne państw członkowskich, Unia Afrykańska stara się je przekonywać do demokratycznych reform i obyczajów oraz przestrzegania praw człowieka, a tych, którzy je łamią, wywołując wojny lub dokonując zamachów stanu, nie waha się zawieszać w prawach członkowskich i karać sankcjami. Podobnie jak w Brukseli, w Addis Abebie coraz częściej dochodzi do debat, kto ma rządzić Afryką? Prezydenci i premierzy czy unijni komisarze?

Na paradoks zakrawa, że jednym z najzagorzalszych orędowników wzorowanej na europejskiej Unii Afrykańskiej, jako kontynentalnej organizacji, mającej w przyszłości przerodzić się w jedno, panafrykańskiej państwo, był wróg Zachodu, libijski przywódca Muammar Kadafi (1969-2011). Jeszcze pod koniec lat 90., przekonywał, a także przekupywał – rozdając hojnie petrodolary – afrykańskich prezydentów i premierów, żeby przebudować OJA na wzór Unii Europejskiej w kontynentalne superpaństwo, bo tylko jako takie Afryka mogłaby się według niego oprzeć „neoimperialnym zapędom” Ameryki i Europy Zachodniej. Kadafi nie ukrywał też, że sam siebie widział w roli przywódcy panafrykańskiego państwa. „Chcemy, żeby Afryki broniło wspólne afrykańskie wojsko, żebyśmy płacili rachunki jedną, afrykańską walutą i podróżowali mając w kieszeni jeden, afrykański paszport” – powiedział w 2008 roku w Benghazi, do którego na własny koszt zaprosił ponad dwustu afrykańskich królów, plemiennych wodzów i naczelników, żeby przekonać ich do idei jednej Afryki. Ci, w podzięce, okrzyknęli go afrykańskim „królem królów”. Trzy lata później, kiedy przez świat arabski przetoczyły się uliczne rewolucje, a w Libii wybuchła wojna domowa, Kadafi został obalony i zlinczowany przez rodzimych rebeliantów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej