Wybory nadzwyczajnie zwyczajne

Ghana uchodzi w Afryce za wzór państwa, w którym demokracja zapuściła korzenie. Tamtejsze elekcje, ich wyniki, a zwłaszcza przebieg wyborów pokazują, jak mają się sprawy na całym kontynencie.
w cyklu STRONA ŚWIATA

08.12.2020

Czyta się kilka minut

Głosowanie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w lokalu wyborczym pod gołym niebem w stolicy Ghany Akrze, 7 grudnia 2020 r. Fot. CRISTINA ALDEHUELA/AFP/East News /
Głosowanie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w lokalu wyborczym pod gołym niebem w stolicy Ghany Akrze, 7 grudnia 2020 r. Fot. CRISTINA ALDEHUELA/AFP/East News /

Ghana, choć w porównaniu z kontynentalnymi kolosami i mocarstwami jak Kongo, Sudan, Etiopia, Tanzania, Południowa Afryka czy Nigeria jest maluchem (ok. 30 milionów mieszkańców, z czego ponad połowa poniżej trzydziestki, powierzchnia równa Rumunii), od początków swego istnienia stawiana jest za wzór.

Dawne brytyjskie Złote Wybrzeże jako jedna z pierwszych posiadłości kolonialnych w Afryce zaczęło domagać się wolności i jako jedna z pierwszych, już w 1957 r., ogłosiło niepodległość, przyjmując imię Ghany, ku czci średniowiecznego imperium, które rozciągało się aż na ziemie dzisiejszych Mauretanii i Mali. Pierwszy prezydent, ojciec-założyciel Kwame Nkrumah był bardziej myślicielem i wizjonerem niż zarządcą. Ghana była dla niego jedynie początkiem wielkiego dzieła, jakim miała być cała Afryka, przemieniona na wzór USA w jedno państwo – Stany Zjednoczone Afryki. W swoich marzeniach Nkrumah – zresztą nie on jeden – widział się w roli prezydenta kontynentalnego państwa.

Ghana była tylko poletkiem doświadczalnym, przewodniczką, pod której kierowniczą rolą miała dokonać się wielka przemiana Afryki z kontynentu zniewolonego przez Europę w nową, światową potęgę. Zaprzątnięty wielkimi ideami Nkrumah nie miał głowy ani serca do spraw tak przyziemnych i błahych jak podatki czy wodociągi, a nieznośny opór, jaki stawiała mu rzeczywistość, sprawiał, że coraz bardziej popadał w rozdrażnienie, z trybuna ludowego przeistaczając się w bezwzględnego tyrana. W rezultacie doprowadził kraj do gospodarczej zapaści, a poddanych do takiej desperacji, że gdy w 1966 r. ogłoszono, że wojskowi obalili Nkrumaha i przejęli władzę w kraju, mieszkańcy Ghany powitali tę wieść westchnieniem ulgi, a z wielu miejsc słychać było nawet wiwaty.

Wzór złego

Z prymusa walki o niepodległość i jedność Afryki Ghana stała się przodownikiem pod względem liczby i częstotliwości wojskowych przewrotów w czasach, które nazwano potem „zmarnowanymi dekadami”. W latach 70. i 80. w większości afrykańskich państw (szczególnie w zachodniej Afryce) władzę, wskutek zbrojnych przewrotów, przejmowali wojskowi, którzy ustanawiali mundurowe dyktatury. Na świecie toczyła się zimna wojna, a afrykańscy dyktatorzy wierzyli, że idąc na służbę Moskwy lub Waszyngtonu, zapewniają sobie ich ochronę, a wraz z nią długie i bezkarne panowanie.

W Ghanie „zmarnowane dekady” zakończyły się wraz z ostatnim zamachem stanu dokonanym ostatniego dnia grudnia 1981 r. przez młodego porucznika lotnictwa Jerry’ego Johna Rawlingsa. Był to już drugi zamach stanu dziarskiego pilota, który pierwszy raz przejął władzę w czerwcu 1979 r., ale szybko zwrócił ją cywilom. Za drugim razem Rawlings władzy nikomu oddawać nie zamierzał, a pod jego rządami Ghana znów stała się dla reszty Afryki wzorem. Z tyranii i zapaści „zmarnowanych dekad” wkroczyła w czasy demokracji, skutecznych rządów i postępowych reform. Ghana Rawlingsa była w tamtym czasie także przykładem, jak afrykańskie kraje, rozczarowane fiaskiem wschodnioeuropejskiego eksperymentu, chcąc nie chcąc także nawracały się na wolnorynkowy kapitalizm.


Czytaj także: Jerry John Rawlings z Ghany wyróżniał się nawet jak na swoje czasy, „zmarnowane dekady” lat 70. i 80. 


 

Ghanie w dodatku wszystko się udawało. Przejście z gospodarki socjalistycznej na wolny rynek było bardzo bolesne, ale zakończyło się sukcesem. Dzięki zagranicznym pożyczkom i podpowiedziom kraj znów stanął na nogi, waluta nabrała wartości, na targowiskach i w sklepach pojawiły się towary, ludzie zaczęli zarabiać, a Rawlings ukrócił samowolę oraz korupcję dygnitarzy i urzędników. A w końcu uznał, że sprawy w państwie Ghany mają się na tyle dobrze, że można pójść krok dalej i urządzić wolne wybory. Obiecał, że odda władzę cywilom, więc zanim ogłosił termin wyborów, zdjął mundur i zamienił go na tunikę (agbadę), stając do elekcji już jako cywil.

Zwyciężył zarówno w pierwszych w historii Ghany wolnych wyborach w 1992 r., jak i następnych, które odbyły się cztery lata później. A kiedy dobiegła końca druga, dozwolona prezydencka kadencja, złożył władzę i przeszedł na polityczną emeryturę, mimo że miał zaledwie 54 lata i jak na polityka wciąż był młokosem.

Wzór dobrego

W pierwszych po ustąpieniu Rawlingsa wyborach rządząca partia straciła władzę. Przejęła ją dotychczasowa opozycja z Nowej Partii Patriotycznej. John Kufuor rządził przez kolejne dwie kadencje (2001-09), po czym władza, wskutek kolejnych wyborów, znów przeszła w ręce opozycji i nowym prezydentem kraju został John Atta-Mills, przywódca założonego jeszcze przez Rawlingsa Narodowego Kongresu Demokratycznego. Nowy prezydent umarł trzy lata później i kadencję dokończył za niego jego zastępca John Mahama, który wygrał też elekcję w 2012 r.

W 2016 r. jako pierwszy urzędujący przywódca państwa przegrał jednak wybory i ustąpił Nanie Akufo-Addo, który po dwóch wyborczych porażkach w 2008 i 2012 r. odniósł w końcu wygraną i jako drugi w rodzinie został prezydentem Ghany. Prezydentem kraju był także jego ojciec, Edward (1970-72), były towarzysz Nkrumaha, jeden z sześciu przywódców ruchu niepodległościowego i patriarcha dynastii wywodzącej się z królewskiego rodu Aszantów.

Wszystkie wyborcze pojedynki zostały uznane za wolne i uczciwe, były bardzo wyrównane, zwycięzca wygrywał niewielką różnicą (decydujące okazują się drobiazgi, błędy, niefortunne wypowiedzi czy zarzucana przez konkurentów pobłażliwość dla korupcji, a nawet przypadkowe sploty niekorzystnych okoliczności), a pokonany godził się z porażką, z ewentualnymi skargami zwracając się do sądu. Niewielkie różnice dzielą też programy obu partii, które zdominowały scenę polityczną. Przyjęło się uważać, że „kongresowcy” Rawlingsa są partią centrolewicową, a rządząca dziś partia „patriotów” ugrupowaniem centroprawicowym (w obu przypadkach z naciskiem na słowo „centro” i konserwatywnym raczej niż prawicowym).

„Patrioci”, którym przewodzi Akufo-Addo, za swoją bazę polityczną uważają Aszantów, którzy przed kolonialnym podbojem władali potężnym królestwem i dziś stanowią trzecią część ludności Ghany. „Kongresowcy” uważani są za reprezentantów ludu Ewe, drugiego najliczniejszego po Aszantach (ok. 15 proc. ludności), ze wschodnich brzegów Białej i Czarnej Wolty i utworzonego z nich sztucznego jeziora Wolta. Matka Rawlingsa wywodziła się z Ewe (ojciec, Szkot, nigdy nie przyznał się do syna z pozamałżeńskiego łoża) i jej rodacy, powodując się solidarnością krwi, zgodnie uznali Rawlingsa za swojego przywódcę i oddawali głosy na założoną przez niego partię, choć sam Rawlings tłumaczył, że kierowanie się narodowościowym kryterium przy podejmowaniu politycznych wyborów jest fatalnym nawykiem i świadczy o zacofaniu. On, założyciel „kongresowców”, w ostatnich wyborach wspierał ich rywali „patriotów” i Nanę Akufo-Addo.

Wzór przywódczy

W ósmych już od nastania demokracji wyborach wzięło udział tuzin pretendentów do prezydentury (m.in. córka Nkrumaha, Samia, oraz Nana Konadu Agyeman-Rawlings, wdowa po zmarłym w połowie listopada eksprezydencie) i tuzin wspierających ich partii, które walczyły o miejsca w parlamencie. Po staremu jednak główne role przypadły „patriotom” i „kongresowcom”, a 76-letni Akufo-Addo i 62-letni Mahama zmierzyli się w wyborczym pojedynku po raz trzeci i ostatni. Zwycięstwo dla każdego z nich (większe szanse dawano jednak Akufo-Addo, który w czas epidemii świetnie sprawdził się jako przywódca, dopłacając do opłat za prąd i zapewniając darmową wodę) oznacza drugą, a więc ostatnią, dozwoloną prawem kadencję.

Obaj, z grubsza biorąc, mówili w kampanii właściwie o tym samym. O gospodarce, która w ostatnich latach rozkwitała jak mało która w Afryce, a teraz została zagrożona przez epidemię (50 tys. zarażonych, około 300 zmarłych) oraz starą zarazę korupcji, która według Transparency International co roku kosztuje Ghanę trzy miliardy dolarów.

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza Ghana na dobre wygrzebała się z biedy, a jej gospodarka oparta po staremu na złocie i kakao oraz wydobywanej od niedawna ropie naftowej rozwijała się w tempie 6-7 proc. rocznie i wyrosła na przodującą w całej Afryce oraz jedną z kilkunastu najszybciej rozwijających się na świecie. Wirus wszystko zepsuł i z planowego na ten rok siedmioprocentowego wzrostu prognozy trzeba było obniżyć do wzrostu zaledwie 1-procentowego, najniższego od ponad ćwierć wieku.

Walcząc o prezydenturę ani Akufo-Addo, ani Mahama nie obiecywali gruszek na wierzbie, a jedynie że nie zejdą z dotychczasowej drogi, nie zrezygnują z oszczędności i finansowej dyscypliny, ale żeby zapewnić ludziom pracę i zarobek, wydadzą pożyczone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy miliardy na roboty publiczne przy wielkich projektach infrastrukturalnych, budowie dróg, mostów, wiaduktów i lotniska. Ubiegający się o posadę Mahama obiecuje dodatkowo darmowe komputery dla wszystkich studentów. Jak zwykle przed wyborami, Akufo-Addo i Mahama przyrzekli sobie dżentelmeński pojedynek, podpisali pakt o pokoju i obiecali składać skargi i dochodzić sprawiedliwości wyłącznie w sądzie, nigdy na ulicy.


STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ →


 

Tegoroczne wybory niezbyt się w Afryce udają, a badacze tamtejszej sceny politycznej wróżą rychły powrót dyktatorów, którzy zastąpią wychodzącą z mody demokrację. Jesienne wybory w Tanzanii okazały się farsą, a tamtejszy prezydent John Magufuli, który zapewnił sobie reelekcję, uchodzi za nieodpowiedzialnego populistę i demagoga, który bez skrupułów nagnie ustalone już reguły gry, byle tylko w niej zwyciężyć.

Nie lepiej poszły wybory u sąsiadów Ghany. W Gwinei i na Wybrzeżu Kości Słoniowej po dwóch dozwolonych prawem kadencjach prezydenci ubiegali się o trzecie, przekonując, że zmienili wcześniej konstytucje, więc kadencje liczą się im od nowa. Przez miedzę, w Togo, panujący od 2005 r. Faure Gnassingbe na początku roku wygrał już czwarte z kolei wybory i kadencjami w ogóle nie zaprząta sobie głowy. Władzę w Lome przejął po ojcu swojego ojca, który zdobył ją w wojskowym przewrocie w 1967 r. i sprawował ją aż do śmierci. W Burkina Faso władzę obronił panujący od 2015 r. Roch Marc Kabore, ale elekcja odbyła się w strzelaninie trwającej od kilku lat wojny domowej prowadzonej przez dżihadystów, którzy zagnieździli się na całym Sahelu. W Mali, uchodzącym jeszcze dziesięć lat temu za kolejnego prymusa demokracji w Afryce, po wiosennych wyborach do parlamentu zirytowani bezradnością i bezczynnością cywilnych władz wojskowi dokonali w sierpniu zamachu stanu.

Wyznawcy teorii, że jako najlepsza i najsprawiedliwsza forma rządów demokracja przyjmie się wszędzie bez względu na pogodę czy szerokość geograficzną trzymali kciuki za Ghanę i liczyli, że tamtejsze wybory zetrą złe wrażenie po nieudanych elekcjach u jej sąsiadów. Bali się też zapeszyć, bo gdyby i w Ghanie miało pójść coś nie tak, byłby to nieomylny znak, że demokracja w Afryce rzeczywiście schodzi na psy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej