Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwsza płyta to po prostu - i aż - piękne piosenki. Króluje w nich fortepian, ale jest też miejsce na instrumenty renesansowe, organy Hammonda czy didżeridu. Proste melodie folkowej lub popowej proweniencji ubrane zostają w klasyczne czy wręcz awangardowe orkiestrowe aranżacje (jedna z ostatnich prac Michaela Kamena), gdy brzmienie sekcji rytmicznej oscyluje pomiędzy jazzem (znakomity Eberhard Weber na kontrabasie) a estetyką lat 80. Utwory brzmią kameralnie, melancholijnie i bardzo intymnie. Jesiennie.
Po dwunastu latach od ostatniego albumu, “The Red Shoes", głos Kate Bush niemal się nie zmienił - jest wciąż jedyny w swoim rodzaju (mimo licznych nieudolnych naśladowczyń), hipnotyzujący, o zadziwiającej barwie. Zmienił się natomiast typ ekspresji - w nowych utworach nie ma śladu owej histeryczności, która zrażała do wokalistki część słuchaczy; wyczuwa się za to ogromnie dużo ciepła, spokoju i nieznanej wcześniej łagodności.
Druga płyta, “A Sky of Honey", to już nie monolog Molly, lecz synestezyjna poezja impresjonistów. Rodzaj concept albumu, zainspirowanego śpiewem ptaków. Pogański zachwyt nad bujnością natury, życiodajnymi procesami biologicznymi i artystyczną kreacją. Muzyczna podróż od poranka przez noc aż do następnego świtu. Ale muzyczna opowieść nie ma w sobie nic z linearności: płyta - przy pewnym podobieństwie do znakomitych “The Dreaming" i “Hounds of Love" - ma być może najbardziej eksperymentalny charakter w całym dorobku Kate Bush. Jest tu miejsce na południowe rytmy i rockowe gitary, na brzmienia kojarzące się z ostatnimi dokonaniami Petera Gabriela i na muzykę taneczną nieco w stylu Goldfrapp (“Aerial"), w końcu na niemal musicalowy duet z Rolfem Harrisem (“The Painter’s Link") i dowcipne “ptasie" wokalizy godne Björk (“Aerial Tal").
Eklektyzm płyty nie szkodzi w niczym jej spójności. Przeciwnie - poszczególne elementy łączą się ze sobą, jak w naturze łączą się przeciwstawne żywioły - woda i ogień, ziemia i powietrze. Najpiękniejsze piosenki na albumie (“p", “Sunset", “King of the Mountain") brzmią tak, jakby narodziły się w jednym błysku inspiracji - jak niegdyś “Wuthering Heights". Perfekcja całości to efekt wieloletniej pracy. Godzenie artystycznego szaleństwa z doskonałą formą przychodzi Kate Bush w muzyce równie naturalnie jak ukochanym przez nią prerafaelitom w malarstwie.