Abbas po Arafacie

Mahmud Abbas, pseudonim bojowy Abu Mazen - tak będzie się nazywać nowy przewodniczący (jak mówią Izraelczycy) czy też prezydent (jak chcą Palestyńczycy) Autonomii Palestyńskiej, który wybrany zostanie 9 stycznia.

09.01.2005

Czyta się kilka minut

Skąd taka pewność? Bo choć wybory następcy Jasera Arafata będą wolne i powszechne, to palestyńskim wyborcom nie pozostawiono poza Abbasem właściwie żadnego wyboru: najważniejsi aktorzy konfliktu - zarówno główne siły polityczne wśród Palestyńczyków (Fatah i Organizacja Wyzwolenia Palestyny, której szefem jest Abbas), jak Izraelczycy i Amerykanie - uczynili wiele już na etapie palestyńskich “prawyborów", by nowym prezydentem został Mahmud Abbas.

Dlaczego właśnie on? Przecież występując w minionych tygodniach na licznych wiecach wyborczych - które odbywały się w miastach i obozach uchodźców w Gazie i na Zachodnim Brzegu nie tylko bez przeszkód, ale nawet przy pewnej pomocy ze strony Izraela - Abbas uderzał w radykalne tony, a nawet pojawiał się w towarzystwie terrorystów. W Gazie, gdzie siłą jest terrorystyczny Hamas (mający licznych przedstawicieli w wyłonionych niedawno w wolnym głosowaniu władzach lokalnych), demonstracyjnie wołał, że “nie spoczniemy, póki nasi walczący i ścigani przez Izrael bracia nie będą mogli żyć w wolności i godności". Powtarzał, że będzie realizować dzieło Arafata i nie zrezygnuje z tradycyjnych żądań (jak powrót uchodźców czy wschodnia Jerozolima jako stolica). I wyciągał rękę do grup terrorystycznych, deklarując, że wielu radykałów jest gotowych wyjść z podziemia i przejść do działalności politycznej, o ile tylko będą mieć gwarancję bezpieczeństwa ze strony Izraela. Abbas, wyczuwając nastroje, w kampanii wyborczej prezentował się jako stanowczy i twardy.

Dlaczego więc on? Bo rok 2005 może być przełomowy w konflikcie izraelsko-palestyńskim, a Abbas uważany jest za tego palestyńskiego polityka, który najprędzej doprowadzi do ugody z Izraelem, gdy tylko takowa stanie się możliwa. W istocie ma naturę nie bojownika, lecz polityka. Był pierwszym premierem Autonomii (rząd upadł po sporze z Arafatem, który nie chciał oddać mu kontroli nad siłami bezpieczeństwa), ma poglądy umiarkowane: choć stawia sobie takie same cele jak Arafat, to jest zwolennikiem metod politycznych, nie militarnych. Dawno doszedł do wniosku, że trwająca od 2000 r. Intifada, czyli zbrojne powstanie, była błędem. Jesienią ub.r. mówił w wywiadzie dla jordańskiego dziennika “Al-Rai", że Intifada nie przybliżyła celów politycznych, przeciwnie, zaszkodziła tylko Palestyńczykom, z Ariela Szarona uczyniła jednego z najpopularniejszych polityków w historii Izraela, osłabiła pozycję tych państw Europy, które wspierają sprawę palestyńską i pozbawiła Palestynę resztek poparcia USA. Analiza ta była również krytyką Arafata, który wierzył, że ta tzw. druga Intifada skłoni Izrael do ustępstw podobnie jak pierwsza, z lat 80. (pod jej wpływem Izrael zaczął negocjacje z OWP i podpisał porozumienie, po którym powstała Autonomia).

Utorowanie dziś Abbasowi drogi do przywództwa było o tyle proste, że jedynym, który mógł mu zagrozić w tych wyborach, był Marwan Barghuti - charyzmatyczny rywal Abbasa w OWP, wielbiony przez młodych polityków palestyńskich , a przez izraelski sąd uznany za jednego z dowódców Intifady i skazany na dożywocie. Gdyby kandydował (fakt przebywania w więzieniu formalnie w niczym nie przeszkadzał), mógłby wygrać. Ale choć zgłosił z celi swą kandydaturę, to wycofał ją po kilku tygodniach. Podobno naciskali na niego zgodnie Izraelczycy, Amerykanie i Palestyńczycy. Musiał mieć w celi wielu gości...

Czy Abbas doprowadzi do ugody z Izraelem? Na pewno można powiedzieć jedno: że po jego wyborze - oraz po powstaniu w Izraelu rządu jedności narodowej, czyli wielkiej koalicji z udziałem Partii Pracy (co się właśnie dokonuje) - punkt wyjścia do takiej ugody będzie najlepszy od lat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2005