Życie po wecie

Blokując rozpoczęcie negocjacji nad nowym porozumieniem o współpracy z Rosją, Polska ponownie wprawia w zakłopotanie całą Unię. Ponownie, ponieważ obecny spór jest w swej istocie przedłużeniem tego sprzed dwóch lat, kiedy ważyły się losy Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie.

01.12.2006

Czyta się kilka minut

Tak jak wówczas, tak i teraz przyczyną zakłopotania naszych partnerów jest konieczność zmierzenia się z problemem Rosji i jej polityki wobec swych zachodnich sąsiadów, pełnej neoimperialnego zadęcia i konsekwentnie odmawiającej uznania faktu rozszerzenia Unii.

Mając w pamięci nie tylko Pomarańczową Rewolucję, ale także ukraińsko-rosyjski spór o gaz z początku 2006 r., plagę "awarii", która spotkała rafinerię Możejki, gdy tylko Orlen wygrał przetarg na jej kupno, dalej furię, z jaką Kreml postanowił rozprawić się z Gruzją - nie dziwią obawy formułowane w Polsce, że rosyjskie embargo jest jedynie pretekstem do politycznego nacisku na Warszawę [patrz tekst Bartosza Cichockiego obok - red.]. Dziwi natomiast zdziwienie tych wszystkich, którzy w polskim wecie upatrują osłabiania Unii i podkopywania własnej w niej pozycji.

Zaufanie w polityce jest zjawiskiem rzadkim, ale niezbędnym. Jego brak był główną przyczyną odrzucenia przez Polskę kompromisowej propozycji przewodniczącej Unii Finlandii. Polskie "tak" dla rozmów z Rosją zmniejszyłoby, a nie zwiększyłoby szanse na zniesienie embarga. Brak presji jedynie usztywniłby stanowisko Moskwy oraz osłabił zaangażowanie Brukseli. Oczywiście podtrzymanie weta wcale nie musi przynieść kompromisu. Równie prawdopodobny jest pełzający i pogłębiający się kryzys, który przyniesie zmęczenie i oskarżenia pod adresem Warszawy. W kolejce za "mięsem" stoi bowiem problem "energii", a od 1 stycznia 2007 r. na czele Unii staną Niemcy, których wiarygodność jako "uczciwego pośrednika" dbającego o interesy całej wspólnoty jest akurat w tym obszarze mocno nadszarpnięta.

Najbliższe miesiące wymagają zatem od rządu dużej sprawności i zapobiegliwości. Z tym do tej pory nie było dobrze i rację mają ci, którzy wskazują, że można było lepiej przygotować sobie grunt pod ostatnie decyzje, być bardziej aktywnym w budowaniu koalicji państw popierających Polskę, nie mówiąc już o wcześniejszym mianowaniu ambasadora przy przedstawicielstwie Polski w Unii.

Oceniając działania obecnego rządu, trzeba mieć jednak przede wszystkim świadomość celu. Otóż nie chodzi tylko o możliwość eksportu żywności, choć jest to kwestia setek milionów euro, które tracą polscy producenci. Celem dalekosiężnym jest zmiana tożsamości politycznej Unii, dla której Wschód, a zwłaszcza Rosja, jest nadal problemem niechcianym, niemającym wpływu na samodefiniowanie się Unii; problemem, którym trzeba zarządzać, ale którego nie ma potrzeby rozwiązać. W tym sensie rozszerzenie Unii jest takim samym wyzwaniem dla jej "starych" członków, jak i dla Rosji.

Czy polskie cele są podzielane przez innych? Wbrew pozorom wydaje się, że tak - choć niestety nie w pełni przekłada się to na politykę. Przede wszystkim, po raz pierwszy w historii obecnego rządu jego stanowisko znajduje poparcie części prasy zachodniej. Z reguły nieprzyjazny Polsce (np. w sporach o politykę historyczną) czołowy dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" tym razem napisał, że Polska odważyła się zażądać solidarności od innych członków Unii i że działanie to może wyjść Unii tylko na dobre. Równie wpływowy dziennik "Die Welt" zauważył z kolei, że w realistycznej ocenie zagrożeń wynikających dla Europy z mocarstwowej polityki Putina "nasz wschodni sąsiad jest bardziej zaawansowany". Oczywiście nie brak też głupich komentarzy, jak ten z "Liberation", według którego polskie działanie podyktowane było... drugą turą wyborów samorządowych.

Sojusznikiem Polski, choć mocno spóźnionym, okazała się także Komisja Europejska. Zwlekanie Komisji było powodem największego rozczarowania i zmartwień na przyszłość. Jako strażnik traktatów nie może ona bać się swej roli i ulegać myśleniu politycznemu, czekając, aż któryś kraj zmusi ją do podjęcia działań. Zwłaszcza że nowe państwa członkowskie, a wśród nich Polska, są prawdziwymi sprzymierzeńcami Komisji, zainteresowanymi tym, aby jej pozycja w unijnych strukturach była silna.

Najbardziej paradoksalna jest natomiast sytuacja z poparciem partnerów unijnych. Otóż w przeważającej większości zdają się oni podzielać polską (i nie tylko polską) perspektywę oceny kierunku ewolucji Rosji oraz faktycznych powodów, dla których Kreml nałożył embargo na polskie mięso. Po pozbawieniu Shella dostępu do bogatego w gaz i ropę złoża Stockmana, po odcięciu Możejek od dostaw ropy rurociągu "Przyjaźń", po zabójstwie Anny Politkowskiej i tajemniczej śmierci Aleksandra Litwinenki [patrz komentarz obok - red.] wiarygodność Rosji jest niezwykle słaba. Niestety wciąż dominuje strach przed uświadomieniem sobie politycznych konsekwencji tych wydarzeń, pomieszany z cynicznym liczeniem zysków z ewentualnych kontraktów.

Dlatego warto być konsekwentnym i pomału, kawałek po kawałku, rozbijać wygodne iluzje istniejące w polityce Unii wobec Rosji. Ważne jest także, by w tej sprawie politycy polscy mówili jednym głosem, co na szczęście ma miejsce. Bowiem, wbrew pozorom, stracić możemy jedynie to, czego do tej pory nie posiadamy: zrozumienia, że w zetknięciu z takim partnerem jak Rosja polityka szybkich ustępstw i papierowych sukcesów prowadzi donikąd.

To nie Polska dzieli Unię, to Unia daje się dzielić Rosji. Tak jak kilka lat temu dała się podzielić USA.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006