Złoci, nieścigani

Jest nas ponad 200 osób. Wszyscy w złotych kostiumach i okularach. Idziemy o świcie ulicami Mińska. Prowadzi nas Paweł Althamer.

21.05.2012

Czyta się kilka minut

Mińsk, 18 maja 2012 r. / fot. Tomek Kaczor
Mińsk, 18 maja 2012 r. / fot. Tomek Kaczor

Kurator tegorocznej edycji Berlińskiego Biennale Sztuki Współczesnej, Artur Żmijewski, postanowił zapytać artystów o ich postawę polityczną. Wśród wybranych prac znalazła się kontynuacja „Wspólnej sprawy”, projektu Pawła Althamera z 2009 r. Tym razem rzeźbiarz postanowił wysłać złotych ludzi w miejsca konfliktu, postulując, by zamiast aktu totalnego zniszczenia, odbywał się akt totalnego tworzenia. 17 maja 40-osobowa grupa Polaków wyjechała do Miasta Słońca, by po całonocnym koncercie wspólnie z bawiącymi się z nimi młodymi Białorusinami przywitać słońce pod budynkiem ozdobionym mozaiką ze złotymi postaciami – komunistycznymi „świętymi”.

Ideę marszu przez mińską Aleję Niepodległości o 4 nad ranem tłumaczy uczestniczka akcji, Katarzyna Jarosz z Warszawy: – To ważna sprawa, by człowiek miał wolność wyboru (przede wszystkim wewnętrzną), która na Białorusi może być stłamszona. Nie chodzi o to, by walczyć, ale o to, by spokojnie realizować to, co się zamierza.

– Pojechaliśmy tam, by słuchać muzyki, a nie bać się czy konfrontować. To był akt nieposłuszeństwa obywatelskiego, doświadczenia wolności – dodaje Artur Żmijewski, który podróżował z polską ekipą.

– Czułem się wolny, idąc w stronę słońca z ludźmi, dla których nie było to aż tak oczywiste i tak łatwe, jakby się wydawało. Nie chcemy atakować starego systemu, tylko stworzyć nowy, polegający na tym, że ludzie sobie ufają, robią coś razem, pomimo ryzyka – mówi Paweł Althamer.

Witold Nazarkiewicz, rzeźbiarz i asystent Althamera, podkreśla znaczenie złotych kostiumów, w które po koncercie przebrali się wszyscy uczestnicy marszu: – Te stroje dają poczucie odrealnienia, wrażenie, że jest się kimś innym. Zapewniają poczucie bezpieczeństwa, wspólnoty, wyjścia ze świata, w którym jest się na co dzień. W miejscach zniewolenia ma to szczególne znaczenie.

Koordynatorki akcji „Promień słońca” z fundacji Open Art Projects postawiły sobie za zadanie przygotowanie legalnego koncertu w Mińsku, którego uczestnicy mogliby przebrać się w złote kostiumy i wspólnie przejść o świcie głównymi ulicami miasta. Jak podkreślają, to miała być akcja artystyczna, a nie polityczna, która narażałaby na niebezpieczeństwo uczestników. Milicja w żaden sposób nie zareagowała na tłum w złotych kostiumach. Chociaż posiadała informację, że po koncercie z klubu „będą wychodzić ludzie” (taki zapis pojawił się w oficjalnym zgłoszeniu), złotych obserwował tylko pojawiający się dwukrotnie radiowóz. Nie udało się jednak dojść do celu, czyli do budynku ze złotymi mozaikami: marsz został przerwany ze względu na informację, że kilkaset metrów dalej czeka odział milicji.

– Najtrudniejsze zadanie miał nasz białoruski producent Piotr Kłujev. On też najwięcej ryzykował. KGB przeszukiwało jego mieszkanie trzy razy, a niepokój pozostanie jeszcze długo. Co prawda wszystko odbyło się zgodnie z prawem, spokojnie, i w normalnym kraju każdy prawnik by go wybronił, ale, jak powtarza sam Piotr, nie mamy do czynienia z normalnym krajem. Za jakiś czas mogą mu to wyciągnąć – mówi Maryna Czaplińska, jedna z koordynatorek.

Akcję zapowiedział w marcu teledysk N.R.M. do piosenki „Promień” (można go obejrzeć na YouTube), której tekst nawiązuje do wersu z białoruskiego hymnu: „Promień nada siłę narodowi”. W tym okresie rozpoczęły się też przygotowania na Białorusi. Zgodę na koncert wydał sam wiceminister kultury, prawdopodobnie dlatego, że urzędnicy nie rozpoznali zapisanej cyrylicą nazwy zakazanego w Mińsku zespołu N.R.M., którą z reguły zapisuje się literami łacińskimi. Ale dzień przed koncertem Kłujev musiał szukać nowego lokalu na koncert, bo władze nie wyraziły zgody na dotychczasową lokalizację. W nowym miejscu na scenę przed N.R.M. wyszli Polacy z zespołu Paprika Korps oraz Białorusini z Amarocka.

Dla Ariny, początkującej niezależnej dziennikarki z Mińska, dystans przechodniów wobec akcji takich jak „Promień słońca” nie jest zaskoczeniem: – Ci ludzie myślą, że to pewnie jakiś żart, dlatego nie reagują. Moim zdaniem te kostiumy są zabawne, ale też dają nadzieję, bo możemy wyjść razem śmiesznie ubrani i miło spędzić czas. Nikt nas nie zatrzymał, nie straszył. Z chęcią zrobię to jeszcze raz.

Matusz Luft, prezes Inicjatywy Wolna Białoruś, przekonuje, że akcja zakończyła się pełnym sukcesem i może zmienić mentalność Białorusinów: – Udało nam się pozdrowić mieszkańców Mińska i wrócić z tego cało. Bałem się przed wyjazdem i ten strach był ważnym elementem tego przeżycia, bo białoruski świat jest nieprzewidywalny: za rogiem mogą czaić się milicjanci bijący pałkami w tarczę albo pilnujący, by nic nam się nie stało. Miejscowi pewnie bali się jeszcze bardziej, a to, że nic się nie stało, daje im nadzieję.

– Polski MSZ odradzał nam ten wyjazd, dlatego szanse, że białoruska milicja zatrzyma nas na 48 godzin i eskortuje do granicy, były spore. Na szczęście nic się nie stało, co jest szczególnie ważne dla tych uczestników marszu, którzy tam zostali – dodaje Czaplińska.

Kiedy ruszamy z białoruskiej granicy na stronę polską, w autobusie słychać głosy: „Dobrze, że się skończyło, jak się skończyło, bo Białorusini zobaczyli, że się dało”. Po chwili następny: „Wolność docenia się dopiero wtedy, gdy zmierzy się z jej brakiem”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2012