Zbrodniczy stróże granic Europy

Po libijskich watażkach i handlarzach żywym towarem, którzy opłacani przez UE zobowiązali się na Saharze tropić i łowić imigrantów, po pieniądze do Brukseli zgłosili się oskarżani o wojenne zbrodnie komendanci z sudańskiego Darfuru.

18.04.2018

Czyta się kilka minut

"Bezpieczeństwo to nasza wspólna odpowiedzialność" - bilboard w stolicy Darfuru, El Fasher, wrzesień 2016 r. / Fot. ASHRAF SHAZLY / AFP PHOTO /  EAST NEWS
"Bezpieczeństwo to nasza wspólna odpowiedzialność" - bilboard w stolicy Darfuru, El Fasher, wrzesień 2016 r. / Fot. ASHRAF SHAZLY / AFP PHOTO / EAST NEWS

Weterani krwawej pacyfikacji Darfuru twierdzą, że pieniądze od Europy po prostu się im należą. „Zasłużyliśmy na to ciężką, niewdzięczną i niebezpieczną służbą – oznajmił w zeszłym tygodniu Mohammed „Hametti” Hamdan Degalo, dowódca sudańskich Sił Szybkiego Reagowania. – Straciliśmy wielu ludzi i ponieśliśmy wielkie koszty. Jeśli Europa nam nie zapłaci, nie będziemy więcej jej wyręczać i pilnować granicy z Libią”.

Odkąd podczas Arabskiej Wiosny z 2011 r. libijscy rebelianci, przy wsparciu Zachodu, obalili i zgładzili tamtejszego dyktatora Muammara Kadafiego, pogrążona w wojennym chaosie Libia stała się głównym szlakiem, którym z Afryki, ale także z Bliskiego Wschodu i Azji, ruszyła do Europy nowa wędrówka ludów, wielomilionowa rzesza uchodźców, szukających bezpieczeństwa, nadziei i chleba.

Nie radząc sobie z imigranckim potopem, zalewającym Bałkany, Grecję i Włochy, w 2016 r. Europa zapłaciła miliardy dolarów Turcji, by uszczelniła granice z Irakiem i Syrią. Bałkański szlak uchodźczy został zamknięty. W zeszłym zaś roku UE, aby zepchnąć imigrantów ze śródziemnomorskich wybrzeży, postanowiła dobić targu z libijskimi watażkami i przemytnikami, by wystawili zasieki i posterunki już na Saharze i nie przepuszczali przez pustynię wędrowców do Europy, a przynajmniej czynili im tę podróż trudniejszą i kosztowniejszą. W rezultacie gwałtownie spadła również liczba nielegalnych przybyszów, przebijających się przez Morze Śródziemne.


Czytaj także: Wojciech Jagielski: Europa za zamkniętymi drzwiami


Aby jeszcze utrudnić Afrykanom wędrówkę do Europy, UE porozumiała się ze sprzymierzonymi z nią państwami Sahelu – Burkina Faso, Mali, Nigrem i Czadem – i łoży na tamtejsze wojska rządowe, by pilnowały pustynnych szlaków przemytniczych i zatrzymywały wędrujących nimi imigrantów. Przekazała też dwa miliony euro dwóm tuzinom afrykańskich państw na ochronę i uszczelnienie granic, budowę ośrodków przesiedleńczych dla uchodźców i na poprawę ich doli na obczyźnie.

Watażkowie z sudańskiego Darfuru, którzy żądają od Europy zapłaty za służbę, twierdzą, że pilnują wschodniej granicy Libii, przez którą wędrują na Zachód uciekinierzy z obu Sudanów, Somalii, Etiopii i Erytrei. UE przyznała prawie 150 milionów euro Sudanowi na projekty i inwestycje, mające zahamować wędrówkę ludów przez sudańskie terytorium. Współpraca z Sudanem naraża jednak Brukselę na kłopotliwe krytyki obrońców praw człowieka, wytykających władzom UE, że rządowi z Chartumu przewodzi od 1989 r. wojskowy dyktator gen. Omar al-Bashir, oskarżany o wojenne zbrodnie i ścigany listami gończymi, rozesłanymi za nim przez Międzynarodowy Trybunał Karny z Hagi. Sudańczyk zasłużył sobie na Zachodzie na najgorszą opinię, wspierając w latach 90. bliskowschodnich i afrykańskich dżihadystów (gościnę w Chartumie znaleźli „Carlos-Szakal”, uważany za najgroźniejszego terrorystę tamtych czasów, i założyciel Terrorystycznej Międzynarodówki Osama ibn Ladin, wyklęty w rodzinnej Arabii Saudyjskiej i przegnany z kraju), a na początku obecnego stulecia topiąc we krwi zbrojne powstanie w Darfurze.

Według obrońców praw człowieka w wyniku pogromów i etnicznych czystek w Darfurze zginęło ponad ćwierć miliona ludzi, a kilka milionów straciło dach nad głową. Władze z Chartumu twierdzą jednak, że te dane są niebywale zawyżone, a cała sprawa Darfuru nagłośniona przez naiwnych gwiazdorów filmowych z Hollywood. Chartum tłumaczy, że musiał wystąpić przeciwko Darfurczykom, bo wzorem południa Sudanu (wspierane przez Zachód, po półwiecznej wojnie wywalczyło w 2005 r. zgodę na niepodległościowy plebiscyt, a w 2011 r. ogłosiło secesję), chcieli oderwać Darfur, co groziłoby faktycznym całkowitym rozbiorem sudańskiego państwa. Na wojnę z darfurskimi partyzantami, czarnoskórymi muzułmanami, Chartum posłał prorządowe, arabskie milicje „dżandżawidów-jeźdźców”, które stosując taktykę spalonej ziemi, utopiły w końcu we krwi rebelię.

Na Zachodzie uznano ich za wojennych zbrodniarzy. W Sudanie zaś zostali nagrodzeni, wcieleni do rządowego wojska, straży granicznej i Sił Szybkiego Reagowania. Te ostatnie stworzył w 2013 r. właśnie „Hametti”, awansowany na generała-brygady. Wziął do swoich oddziałów głównie dawnych podkomendnych, rodaków, z arabskiego plemienia Rizeigat. Inni z przywódców „dżandżawidów”, wywodzący się z plemienia Mahameedów Musa Hilal, aspirujący do roli przywódcy wszystkich darfurskich Arabów i teść czadyjskiego prezydenta Idrysa Deby’ego, jest dziś wpływowym politykiem w Chartumie.

„Hametti” i jego oddziały z Sił Szybkiego Reagowania, podlegające dowództwu wywiadu i służb bezpieczeństwa i przeznaczone do zwalczania zbrojnych rebelii, zostali posłani na darfurskie pogranicze z Libią oraz do Południowego Kordofanu, gdzie zwalczają partyzantkę, walczącą o oderwanie tego terytorium od Sudanu i przyłączenie do sąsiedniego Południowego Sudanu.

Unia Europejska zarzeka się, że przeznaczone dla Sudanu pieniądze kierowane są wprost do działających na jego terytorium międzynarodowych organizacji dobroczynnych i ani cent nie dostał się dawnym „dżandżawidom” z Sił Szybkiego Reagowania, pilnujących granice i libijskimi Dzikimi Polami. „Hametti”, który przechwala się, że jego ludzie wyłapali na pustyni co najmniej dwadzieścia tysięcy uchodźców, od dawna domaga się od UE dla swojego wojska nowych samochodów terenowych, karabinów i gotówki na żołd.

Działacze praw człowieka z Chartumu (ci nieliczni, sudańscy, i liczniejsi z zagranicy) załamują ręce, że odkąd nawiązał współpracę z Brukselą, rząd al-Baszira, podobnie jak watażkowie z Libii, zbyt dosłownie wziął do serca europejskie sugestie, by utrudnić afrykańskim imigrantom wędrówkę na Zachód. Sudańska policja, służby bezpieczeństwa, straż graniczna i Siły Szybkiego Reagowania komendanta „Hamettiego” biją, torturują i przetrzymują w niewoli tysiące uchodźców, sądząc, że tego właśnie oczekują od nich Europejczycy. Wykazują się więc jak umieją i spodziewają się za to pochwał i należnej zapłaty.

Polecamy: Strona świata: specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej