Sudan: jak daleko sięgnie wojna

Uliczna wojna, jaką drugi tydzień toczą na ulicach Chartumu rywalizujący ze sobą o władzę generałowie, może przeobrazić się w konflikt, w który wciągniętych zostanie pół tuzina bliższych i dalszych sąsiadów Sudanu.
w cyklu STRONA ŚWIATA

27.04.2023

Czyta się kilka minut

Żołnierze sudańskich Sił Szybkiego Reagowania. Chartum, 23 kwietnia 2023 r. / fot. -/AFP/East News /
Żołnierze sudańskich Sił Szybkiego Reagowania. Chartum, 23 kwietnia 2023 r. / fot. -/AFP/East News /

Głównym polem bitewnym wciąż pozostaje Chartum. Do potyczek dochodzi też w pustynnym Darfurze i na północy Kordofanu, ale batalia o władzę rozgrywa się w stołecznym śródmieściu i na bulwarach nad opływającymi miasto i tutaj zlewającymi się w jedną rzekę Nilami Błękitnym i Białym. 

Z wiadomości napływających z Chartumu wynika, że w ulicznej wojnie górę bierze regularne wojsko, którego dowódca, gen. Abdel Fattah al-Burhan od 2019 r. pozostaje faktycznym szefem sudańskiego państwa. Przewaga wojsk Burhana bierze się z tego, że tylko ono posiada lotnictwo, przy pomocy którego atakuje w mieście bazy jego rywala, gen. Mohammeda Hamada „Hemettiego” Dagalo i jego Siły Szybkiego Reagowania, dawnych „dżandżawidów”, arabskie pospolite ruszenie, które złowrogą sławę zdobyło kilkanaście lat temu, topiąc we krwi zbrojne powstanie w Darfurze. Były wojskowy dyktator Omar al-Baszir (1989-2019) stworzył z dżandżawidów gwardię pretorianów, podporządkowaną prezydentowi, ale niepodlegającą dowódcy regularnego wojska.

Sojusznicy przeciw sobie

W 2019 roku Burhan wraz z „Hemettim” obalili Baszira, którego rządom zagroziła uliczna rewolucja. Przez następne lata Burhan i „Hemetti” rządzili razem (Burhan jako tymczasowy szef państwa, a „Hemetti” jako jego zastępca). Wiosną poróżnili się jednak, wywołując w Chartumie uliczną wojnę o władzę.


JAGIELSKI STORY

Wojna w Sudanie: władza, złoto i myśliwce nad Chartumem. SŁUCHAJ W PODKAŚCIE TP>>>


„Hemetti”, faworyzowany przez Baszira, który nie ufał swoim generałom, rozbudował swoje Siły Szybkiego Reagowania w stutysięczne wojsko, największą prywatną armię w całej Afryce. Jego dżandżawidzi walczyli w Jemenie, dokąd posłał ich (prawie 50 tysięcy) jako wsparcie dla wojsk Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich tłumiących tamtejszą rebelię szyitów Huthich. W Libii kilka tysięcy dżandżawidów biło się po stronie zbuntowanej wschodniej Cyrenajki przeciwko zachodniej Trypolitanii, uznawanej przez świat za prawowite władze. 

Wojska „Hemettiego” są zaprawione w bojach i dobrze uzbrojone. Brakuje im tylko lotnictwa, którego nie pozwolili mu utworzyć zazdrośni generałowie z sudańskiego wojska rządowego. Odkąd 15 kwietnia starli się w Chartumie o władzę, „Hemetti”, żeby pozbawić Burhana przewagi w powietrzu, posyła swoich żołnierzy do ataków przede wszystkim na lotniska, by przygwoździć samoloty przeciwnika.

Znawcy sudańskiej polityki uważają, że nawet pokonany i wyparty z Chartumu, bazy politycznej Burhana (sudańskie elity wywodzą się z Arabów znad Nilu), „Hemetti” wycofa się do swojej twierdzy w rodzinnym Darfurze na pustynnym zachodzie kraju i stamtąd – jeśli nie zginie – będzie prowadził wojnę.

Wojna w Darfurze, wojna w Czadzie

Sprawując władzę przez niemal całe niepodległe (od 1956 r.) istnienie Sudanu, rządowe wojsko przerodziło się w kastę panującą, a do tłumienia buntów w prowincjach wyręczało się lokalnymi, zbrojnymi milicjami. Kiedy na południu rebelię podnieśli Dinkowie, rząd z Chartumu podburzał przeciwko nim i zbroił wrogich sąsiadów, Nuerów (dziś, w niepodległym od 2011 r. Południowym Sudanie, Dinkowie i Nuerowie wciąż toczą sąsiedzką wojnę, w której zginęło już prawie pół miliona osób). Kiedy w Darfurze zbuntowali się czarnoskórzy Furowie, Zaghawowie i Messalici, Chartum użył przeciwko nim zbrojnych milicji darfurskich Arabów, dżandżawidów.

Jeśli „Hemetti” wycofa się do Darfuru, Burhan na wojnę z nim pośle jego darfurskich wrogów, dawnych partyzanckich komendantów, których przed laty wspólnie z „Hemettim” pokonali, a potem, w 2020 r., podpisali z nimi umowy pokojowe i obdzielili rządowymi posadami. Jeden z dawnych komendantów, Suliman „Minnie” Minnawi, jest dziś gubernatorem Darfuru Północnego, a Jibril Ibrahim do puczu z jesieni 2021 roku sprawował urząd ministra finansów. Burhan bez skrupułów skorzysta z ich pomocy, by pokonać dawnego towarzysza broni.

Przeciwko „Hemettiemu” Burhan sięgnie przede wszystkim po Musę Hilala, pierwszego emira dżandżawidów, któremu „Hemetti”, jego dawny podwładny, odebrał przywództwo arabskiego pospolitego ruszenia i złamał karierę. Musa Hilal jest jednym z przywódców arabskiego szczepu Rizeigat, do którego należy także „Hemetti”. Pokonany przez rywala, uciekł do Libii, ale wieści z Sudanu mówią, że wrócił jak tylko w Chartumie wybuchła wojna i pała żądzą zemsty.

Nowa wojna w Darfurze może oznaczać także nową wojnę w Czadzie. Darfur rozciąga się na ziemie po obu stronach ciągnącej się przez ponad półtora tysiąca kilometrów granicy. Po obu jej stronach żyją te same ludy Zaghawów, Furów, Messalitów i arabskich Rizeigatów. Panujący w Czadzie od lat wojskowi dyktatorzy Idriss Deby (1990-2021) i jego syn, Mahamat (od śmierci ojca w 2021 roku) wywodzą się z Zaghawów. Buntownicy, którzy ośmielają się rzucać im wyzwanie, mają zwykle kryjówki w sudańskiej części Darfuru. Buntownicy z sudańskiego Darfuru szukają zwykle schronienia i wsparcia w Czadzie.

Dla utrzymania etnicznej równowagi klan Debych pamiętał, by wynosić na stanowiska także Arabów Rizeigatów. Obecny szef sztabu czadyjskiego wojska gen. Bichara Issa Djadallah jest nie tylko Rizeigatem, ale kuzynem „Hemettiego”, którego rodzina pochodzi z Czadu, a do sudańskiego Darfuru przeniosła się dopiero w latach 80. Rządzący w Czadzie obawiają się, że wygrana „Hemettiego” w wojnie w Sudanie rozzuchwali jego czadyjskich rodaków, Rizeigatów i że zaczną się domagać większego udziału we władzach. Jeśli zaś „Hemetti” przegra w Chartumie i wycofa się do Darfuru, ściągnie wojnę na sudańsko-czadyjskie pogranicze i zagrozi stabilizacji w Czadzie, najważniejszym sprzymierzeńcu Zachodu nad jeziorem Czad i na afrykańskim Sahelu, przejmowanych kawałek po kawałku przez dżihadystów spod sztandarów Państwa Islamskiego i al-Kaidy. 

Rosyjski łącznik

O tym, by pozbyć się Amerykanów i Francuzów z sawann Sahelu, marzy Rosja, która coraz bardziej rozpiera się w tej części Afryki. Przerobiła na swój protektorat Republikę Środkowoafrykańską, dawną kolonię francuską, bogatą w złoto i diamenty. Najemnicy z Grupy Wagnera zastąpili Francuzów w Mali i sposobią się, by zrobić to samo w Burkina Faso (dawnej Górnej Wolcie). Rosyjskie koncerny już dawno przejęły najbogatsze na świecie kopalnie boksytów w Gwinei. W lutym amerykański wywiad ujawnił, że rosyjscy najemnicy Wagnera prowadzą werbunek czadyjskich rebeliantów, których zamierzają uzbroić i wyszkolić w sąsiedniej Republice Środkowoafrykańskiej, żeby obalić obecny rząd w Ndżamenie i zastąpić go nieprzyjaciółmi Zachodu.

W Libii, sąsiadce Sudanu i Darfuru, protegowanym Jewgienija Prigożyna, rosyjskiego „wicekróla” Afryki, założyciela i właściciela Wagnera, jest samozwańczy marszałek polny Chalifa Haftar, emir wojsk zbuntowanej Cyrenajki, libijskiego Wschodu, nieuznającego władzy zachodniej Trypolitanii.  Najemnicy Prigożyna wspierali Haftara podczas jego marszu na Trypolis w 2019 roku, a po nieudanym oblężeniu i klęsce wycofali się do Cyrenajki i na libijskie południe, gdzie za udzieloną pomoc otrzymali lotnicze bazy w Dżufrze i Chadimie. 

W wojnie z Trypolitanią w armii Haftara walczyło kilka tysięcy Darfurczyków, których w zamian za sowitą opłatę przysłał do Libii ich emir, „Hemetti”. Brytyjski tygodnik „Observer” twierdzi, że w połowie kwietnia, gdy w Chartumie wybuchła uliczna wojna generałów, rosyjskie samoloty wojskowe kursowały między rosyjską bazą wojenną w syryjskiej Latakii a libijskimi bazami w Chadimie i Dżufrze, a Haftar proponował ponoć „Hemettiemu” przenośne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych, przy pomocy których dżandżawidzi mogliby podjąć walkę z sudańskimi myśliwcami i bojowymi śmigłowcami.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ 


Rosjanie chętnie pomogliby „Hemettiemu”, z którym od lat prowadzą interesy, a także szkolą i zbroją jego prywatną armię. Najemnicy Wagnera i związane z tą korporacją firmy pojawiły się w Sudanie już w 2017 r. Firmy skupowały złoto i uran, wydobywane przez „Hemettiego” w zawłaszczonych przez niego kopalniach w Darfurze, a najemnicy pilnowali bezpieczeństwa szlaków przerzutowych i szkolili żołnierzy „Hemettiego”. W lutym zeszłego roku, w dniu najazdu Rosji na Ukrainę, „Hemetti” gościł w Moskwie, gdzie został przyjęty przez szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa.

Sudańska wojna o władzę komplikuje jednak Rosji dalszą ekspansję w Afryce. Poza uranem i złotem z darfurskich kopalni „Hemettiego” Kremlowi zależało na bazie wojennej na pół tysiąca żołnierzy w czerwonomorskim Port Sudanie. Obiecał im ją jeszcze Omar al-Baszir w 2017 roku, a gen. Burhan, który go zastąpił, obietnicę tę potwierdził. Port Sudan znajduje się dziś w rękach wojsk Burhana, który widząc, że Rosja pomaga „Hemettiemu”, mógłby się ze wszystkiego wycofać, a jeśliby jeszcze wygrał wojnę z „Hemettim”, Rosjanie straciliby w Sudanie przyczółek, od którego zaczęli XXI-wieczny podbój Afryki. Kreml, wagnerowcy, a także ich libijski protegowany Haftar wolą więc zachowywać przynajmniej pozory bezstronności i jeśli wspierają „Hemettiego”, to raczej cysternami z paliwem niż kontenerami z bronią.

Egipski strażnik 

Egipt, północnoafrykańskie i bliskowschodnie mocarstwo i regionalny żandarm, korzystał z zabijaków „Hemettiego” w Libii, gdzie wraz z Rosją i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi wspiera cyrenajskiego marszałka Haftara. Ale w sudańskiej wojnie o władzę Kair trzyma stronę generała Burhana.

Egipski prezydent Abdel Fattah as-Sisi jest nie tylko imiennikiem Sudańczyka, ale także jego kolegą z akademii wojennej. I podobnie jak Burhan doszedł do władzy, dokonując w 2013 roku zamachu stanu, kładąc kres krótkim rządom ulicznej rewolucji, która Arabską Wiosną 2011 wyniosła do władzy Braci Muzułmanów. 

Sisi sprawuje dyktatorskie rządy i oczekuje od Sudanu, dawnego egipskiego protektoratu (do spółki z Wielką Brytanią), świętego spokoju i wsparcia w sporach z afrykańskimi sąsiadami, zwłaszcza z Etiopią, o podział życiodajnych wód Nilu. Sisi pokłada nadzieje w Burhanie, w którym widzi zarówno sojusznika w polityce regionalnej, jak bratnią duszę, podzielającą poglądy na świat, metody rządzenia i niechęć do ulicznych rewolucji. Egipskie wojsko podjęło z sudańskim bliską współpracę, przeprowadzało wspólne manewry i szkolenia. Kiedy w Chartumie wybuchła wojna, żołnierze „Hemettiego”, którzy zdobyli bazę wojskową w Meroe na północy kraju, wzięli do niewoli trzydziestkę przebywających w niej egipskich lotników. „Hemetti”, zabiegający o dobre stosunki z Kairem, kazał ich szybko uwolnić.

Sisi, tradycjonalista, uważa jednak, że ktoś taki jak „Hemetti”, watażka bez żadnych szkół, nie jest godny, by sprawować wysokie urzędy w państwie, podczas gdy wykształceni w akademiach dowódcy rządowego wojska doskonale się do tej roli nadają. Do wstrzemięźliwości zmusza jednak Sisiego zapaść egipskiej gospodarki, rosnące długi, inflacja, drożyzna i bieda. Z ratunkiem mogą najprędzej pospieszyć bogaci sojusznicy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które w sporze Sudańczyków zdają się trzymać stronę „Hemettiego”.

Dobrodzieje znad Zatoki 

Szejkowie z Abu Zabi i Dubaju, prowadzący odważną politykę zagraniczną, uważający Róg Afryki za swoją strefę wpływów, a Sudan za przyszły spichlerz niewahający się przed wojennymi awanturami, korzystali z dżandżawidów w Jemenie, a także w Libii. Korzystali też z tego, że „Hemetti” wybrał Dubaj na główny kantor swoich złotych interesów, a tamtejsze banki za skarbiec, w którym bezpiecznie przechowuje swój majątek.

Prezydent Zjednoczonych Emiratów szejk Mohammed ibn Zajed al-Nahjan, jako jeden z trzech szefów państw (pozostali to przywódcy Czadu i Erytrei) przyjął „Hemettiego” na audiencji, a jego brat i zastępca, szejk Mansur (Nahjanowie są rodziną panującą w Abu Zabi; w Dubaju rządzi dynastia Maktumów), właściciel klubu piłkarskiego Manchester City, prowadzi z „Hemettim” interesy.

Saudyjczycy też mają wobec „Hemettiego” długi wdzięczności za to, że podesłał im swoich żołnierzy na wyprawę wojenną do Jemenu, a w sprawie tego, kto i jak powinien rządzić w Chartumie, zgadzają się z Egiptem. Popierają Burhana, wojskowego dyktatora, który według nich jest najlepszym zabezpieczeniem przed ulicznymi rewolucjami i dżihadystami, zamierzającymi poobalać arabskie monarchie i zastąpić je kalifatem. Saudyjczycy nie zapominają, że zanim osiadł pod Hindukuszem, przez pięć lat (1991-96) Osama ibn Ladin i jego błędni rycerze świętej wojny mieli swoje obozowisko właśnie w Sudanie.

Południowe rubieże

Na wieść, że Egipt popiera w sudańskiej wojnie Burhana, Etiopia, egipska rywalka w targach o nowy podział wód Nilu, powinna opowiedzieć się po stronie „Hemettiego”. Tym bardziej, że za sprzymierzeńca „Hemettiego” uchodzi Isajas Afewerki, dyktator z Erytrei, afrykańskiej Sparty, która pod jego wodzą wdaje się we wszystkie możliwe wojenne awantury i hołduje zasadzie, że im gorzej się mają jej sąsiedzi, tym lepiej dla niej. W 2020 roku Afewerki wysłał erytrejskie wojska do Etiopii, by tamtejszemu premierowi Abiyowi Ahmedowi pomogły stłumić bunt północnej prowincji Tigraj, graniczącej z Sudanem.

Żeby nie drażnić wojowniczego Erytrejczyka, etiopski premier powinien się wystrzegać sojuszów z tymi, których Afewerki uznaje za wrogów. Po dwóch latach wojny Abiy zawarł pokój z Tigrajczykami, ale wciąż zmaga się z rebeliami Amharów i Oromów, którym Erytrejczyk, byle zaszkodzić sąsiadowi, gotów będzie udzielić wszelkiej pomocy.

Wojna domowa w Sudanie i próżnia władzy w Chartumie mogą okazać się dla etiopskiego przywódcy pokusą, by uderzyć w patriotyczne tony i odebrać Sudańczykom sporne pogranicze – al-Fashagę. Kiedy Etiopia toczyła wojnę domową w Tigraju, sudańskie wojsko, korzystając z okazji zajęło al-Fashagę i przegnało z niej etiopskich osadników. Etiopczyk może zechcieć odpłacić pięknym za nadobne i zająć al-Fashagę, gdy teraz Sudańczycy zajęci będą bez reszty własną wojną domową.

Jeszcze kilkanaście lat temu Południowy Sudan stanowił część sudańskiego państwa, będącego wtedy największym krajem Afryki. W 2011 roku, po ponad półwiecznej wojnie (ok. 2 miliony zabitych) oderwał się od reszty kraju i ogłosił niepodległość. W granicach Sudanu pozostały jednak góry Nubijskie, położone na południu Kordofanu, gdzie miejscowe ludy chciałyby się także oderwać od Sudanu i przyłączyć do Południowego Sudanu. Do zwalczania buntowników w Kordofanie chartumski rząd, podobnie jak w Darfurze, posyłał raczej lokalne milicje zbrojne niż regularne wojsko. Jeśli wojna o władzę na ulicach Chartumu rozleje się na resztę kraju, wessie kordofańskich buntowników w taki sam sposób jak darfurskich i toczyć się będzie zgodnie z uświęconą w Sudanie maksymą, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej