Zastąpić Lisa

Z sensacyjnych enuncjacji prasowych dowiedzieć się można, że serial Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego „Artyści” zastąpi w wiosennej ramówce TVP program Tomasza Lisa.

07.02.2016

Czyta się kilka minut

Jan Klata /
Jan Klata /

Jak powszechnie wiadomo, serial opowiada o perypetiach dyrektora teatru, jego smutkach, radościach i żalach. Mnie zaproponowano rolę... portiera. Spore wyzwanie: zastąpić Tomasza Lisa występując w przyodziewku stanowiącym nieudany miks Abwehry i kominiarza! Podjąłem się, dla dobra kultury, sztuki, dziedzictwa narodowego i narodowych mediów. Spektakle teatralne przemijają, a telewizja jest jak diamenty: wieczna. To po mnie pozostanie, tak wyglądać będzie moja spuścizna: Portier. Stąd do wieczności. Dwie sceny.

Zgodnie z dyskrecjonalnie hollywoodzkim kontraktem, który podpisałem, nie mogę ujawniać żadnych szczegółów zza kulis, ale skromnie uchylę troszkę rąbka tajemnicy (selfies z Jerzym Trelą ponoć i tak już wyciekły). Monika Strzępka twierdzi, że gram tak dobrze, że nie musi mi dawać żadnych uwag. Odpowiedziałem kurtuazyjnie, że gram tak dobrze, bo Paweł Demirski tak dobrze napisał mi teksty, że nie ma co interpretować. Panie charakteryzatorki mnie polubiły od pierwszego wejrzenia, stwierdzając, że tutaj po prostu nie ma co charakteryzować. Operator twierdzi, że gram tak dobrze, bo dużo nadymił, więc mnie nie widać, czyli poniekąd gram mgliście, w ramach onirycznych efektów specjalnych. Kierowcy z produkcji twierdzą, że gram dobrze, bo szybko. Tylko koledzy-aktorzy nic nie twierdzą...

Dlaczego gram tak dobrze? Odpowiem: gram tak dobrze, gdyż wypracowałem metodę. Jest specyficzna, bardzo intymna. Nazywa się Obłok Niewiedzy. Gram tak dobrze w ramach owej metody praktyczno-mistycznej, żmudnie realizując jej podstawy. Staram się nie wiedzieć, gdzie jest kamera, gdzie uplasowali się partnerzy, dokąd zmierzam, dokąd to wszystko zmierza (któż śmie twierdzić, że wie?). A że akurat jestem portierem w teatrze, więc do mojej postaci wszystko pasuje idealnie. Życie jest jak pudełko czekoladek portiera. Świat jest portiernią, portierami ludzie...

Ostatni raz grałem tak dobrze u Krzysztofa Kieślowskiego w „Dekalogu” – czwartym, bodajże. Dawne czasy. Kieślowski powierzył mi jakże znaczącą rolę Kolędnika-Śmierci. Partnerował mi sam Daniel Olbrychski. Stukałem do jego drzwi, i na czele bandy wigilijnych wyrostków wykonywałem kolędę. Było sporo dubli, bo za słabo fałszowałem (sic!). Miałem taki śmiertelny makijaż, że sam Święty Piotr by mnie nie rozpoznał – grupa KISS wysiada. Wtedy wypadłem na montażu. Ciekawe, jak będzie teraz? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2016