Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na temat artystycznych wartości rekonstrukcji się nie wypowiadam, bo nie widziałem. Rozumiem bezradność potomków ofiar.
Natomiast zapis zamachu jajkiem w Łucku obejrzałem kilkakrotnie, i wniosek nasunął mi się jednoznacznie już za pierwszym razem, a następnie jeszcze bardziej jednoznaczniał. Wniosek jest jeden – małym nakładem sił i środków (jedno jajko) udało się zrobić coś wielce spektakularnego!
Nic, tylko eksploatować performatywny aspekt wizyt Prezydenta RP w różnych częściach globu, zwłaszcza w jego punktach zapalnych. O olśniewające rezultaty jestem spokojny, gdyż los głowy mojego państwa jest w rękach prawdziwych specjalistów od efektów specjalnych. Nie wiem, czy to ci sami oficerowie BOR-u, którzy kilka lat temu w stanie upojenia alkoholowego przeprowadzili fenomenalną akcję odcięcia Helu od lądu, obalając służbowym samochodem słup trakcyjny. Chyba nie – oni są już na sutej emeryturze. Nie wiem, czy to ci sami ludzie, którzy odpowiadają za perfekcyjne przygotowanie wizyty w Katyniu, ale poziom prezentują zbliżony, czyli katastrofalnie efektowny. Wraży chłopiec maznął Prezydenta RP jajkiem – można to bagatelizować, ale nie należy. Można przywoływać niegdysiejszy rzut butem w Obamę, tortową międzynarodówkę czy zegarki ściągane politykom podczas serdecznej wymiany uścisków z rozentuzjazmowanymi tłumami – ale spece z BOR-u zdecydowanie dalej powinni sobie robić jaja z bezpieczeństwa Najwyższych Organów RP, a następnie szybko zmieniać marynarki. I sequel, sequel, aż sensacją stanie się wizyta bez zamachu. Żeby nie popaść w rutynę, przy podróżach dużego kalibru można dopuścić jajka kacze, a na Andorę wystarczą przepiórcze. Show must go on. Żaby na aby aby, a rak byle jak.