Zalew aniołków

Polskie książki dla dzieci zdominowane są przez nurt moralizowania, formatowania dziecka. Bóg tych książek to instancja, która każe nam zachowywać się w konkretny sposób... Z dr Małgorzatą Cackowską i prof. Mirosławem A. Patalonem rozmawiał Andrzej Franaszek

15.03.2011

Czyta się kilka minut

Bóg powołuje do życia świat na ilustracji Wolfa Erlbrucha do książki "Stworzenie" (Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2005) /
Bóg powołuje do życia świat na ilustracji Wolfa Erlbrucha do książki "Stworzenie" (Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2005) /

Andrzej Franaszek: Czy należy z dzieckiem czytać książki o Bogu? O cierpieniu czy śmierci? Od kiedy? Moja dziesięcioletnia córka zwykle dość stanowczo odmawia podobnych lektur...

Małgorzata Cackowska: Należy, choć pojawia się pytanie, w jaki sposób. Na pewno nie "na siłę". Są to zagadnienia, z którymi dziecko, nawet małe, nieuchronnie się styka, zaś komunikaty, jakie otrzymuje - od dorosłych, rówieśników czy z mediów - bywają chaotyczne. Książka pozwala je uporządkować, przemyśleć, prowokuje do dyskusji. W przeciwieństwie do np. filmu, wymaga interakcji między dzieckiem a rodzicem, przewracającym strony, czytającym na głos, odpowiadającym na pytania. Mówimy teraz o dziecku, które - w przeciwieństwie do pana córki - jeszcze nie czyta samo, i do którego adresowana jest książka obrazkowa, a więc gatunek sztuki, który oddziałuje tekstem, ale także, a nawet przede wszystkim obrazem oraz relacją tekstu i obrazu, co dodatkowo wzmacnia interakcje.

Nie ma tu wyraźnych granic wiekowych, rozmawiamy wtedy, gdy prowokuje nas sytuacja. Niedawno rozmawiałam o śmierci z moją trzyletnią córką. Czytałyśmy książkę poświęconą relacji wnuczki z dziadkiem, na końcu której uderzył nas obraz pustego fotela. Córka od razu zapytała: - A co się stało z dziadkiem? Ja na to: - Nie wiem, może umarł. Ona: - Może umarł, a może wyjechał? A co to właściwie znaczy, że umarł?

I zaczęłyśmy rozmowę o tym, że tego dziadka w życiu książkowej bohaterki już nie będzie, że już do niej nie przyjedzie, ale może wracać w inny sposób.

Inspiracją dla tego materiału był 12. numer kwartalnika "Ryms", który z przyjemnością polecamy wszystkim rodzicom, chcącym orientować się w świecie współczesnej książki dla dzieci, odnaleźć rzeczy wartościowe wśród tandety i masowej przeciętności. Czym dokładnie jest "Ryms"?

Marta Lipczyńska-Gil, redaktor naczelna:"Ryms" to wyjątkowy na polskim rynku wydawniczym kwartalnik o książkach dla dzieci i młodzieży. Ukazujące się od maja 2007 roku, pismo skierowane jest do nowoczesnych i ambitnych rodziców, nauczycieli, wychowawców, bibliotekarzy. Tych wszystkich, którzy dbają o rozwój dzieci, podsuwając im mądre i pięknie zilustrowane książki. W każdym z numerów omawiamy temat przewodni, donosimy, "co w trawie piszczy", prezentujemy rozmowy z pisarzami oraz prace młodych grafików. Numer 12. poświęciliśmy religii i filozofii, numer 13., wiosenny, opowie o emocjach buzujących w kilkulatkach i nastolatkach. Pod lupę pójdą książki grające na emocjach i o nich mówiące. Wsparciem dla wydania papierowego jest wortal www.ryms.pl.

Nasza ekipa nie spoczywa na laurach i dalej dzielnie pracuje dla dobra ludzkości...

Mirosław A. Patalon: Wydaje mi się, że pana pytaniu towarzyszy błędne skojarzenie Boga z doświadczeniami negatywnymi - utratą, bólem, śmiercią. A przecież Bóg to także życie, działanie, młodość, szczęście, radość. Dlaczego zakładać, że na rozmowę o Nim dziecko może nie być przygotowane, że nie wiadomo, czy sobie z nią poradzi? Bóg jest rzeczywiście Panem śmierci, ale również Panem życia. Być może wynika to z jakichś trendów w teologii katolickiej, że myślimy głównie o Chrystusie wiszącym na krzyżu. Dla mnie Bóg, i tak przedstawiam to swoim dzieciom, jest tym, który zmartwychwstał, którego na krzyżu już nie ma.

Mówi Pan z perspektywy osoby głęboko wierzącej, ale w potocznym zwyczaju perspektywa religijna pojawia się najczęściej w towarzystwie kategorii negatywnych. Łatwiej nam o refleksję, gdy np. stykamy się ze złem niż w pogodnej codzienności.

MAP: Popełnimy zasadniczy błąd pedagogiczny, jeśli nie uświadomimy dziecku, że radość i życie, i przygoda, i młodość też łączą się z Bogiem; choć naturalnie nie można pójść w drugie ekstremum i wyeliminować z rozmów z dzieckiem śmierci czy cierpienia. Otwiera się tutaj pole dla aktywnego wychowania.

Zasadnicza kwestia brzmi: na ile możemy dziecku przedstawiać Boga bardziej jako pytanie niż odpowiedź, bardziej jako tajemnicę niż coś określonego, zamkniętego w dogmacie. Jako powód do tego, by szukać, być otwartym, a nie zamknąć się na innych. To powinien być kluczowy cel mówiącej o Bogu książki dla dzieci.

Wczesna edukacja związana z wiarą ma kluczowe znaczenie dla naszego stosunku do rzeczywistości, nie tylko do Boga. Osiągniemy sukces, jeśli zachęcimy dziecko do poszukiwań w dorosłym życiu, jeśli będzie ono miało mnóstwo pytań i będzie chciało szukać na nie odpowiedzi. Biblia ukazuje Boga jako przede wszystkim Tajemnicę. Podobne założenie musi towarzyszyć epistemologii: wiedza o rzeczywistości nigdy nie będzie zamknięta. Powiem wręcz tak: jeżeli o Bogu, ale też o rzeczywistości jako takiej będę myślał, że jest wciąż do odkrycia, to będę żył. Jeśli te wymiary zamknę w ostateczną formułę, to znaczy, że już się nie będę rozwijał, a więc będę de facto martwy. Niestety, większość rozpowszechnianych w Polsce książek dla dzieci przekazuje jedynie zamkniętą wiedzę dogmatyczną. Niewiele z nich zachęca dziecko do tego, by na granice patrzeć jak na wyzwanie, a nie jak na mur, którego nie można sforsować.

A jakie książki pokazują Boga jako wyzwanie duchowe i intelektualne, tajemnicę...?

MC: Przychodzi mi teraz do głowy "Stworzenie" Barta Moeyaerta z ilustracjami Wolfa Erlbrucha. Tu od początku jest i Bóg, i człowiek, dla którego Bóg tworzy świat i z którym rozmawia. I to jest prawdziwa rozmowa. Takiej dialogicznej i zarazem niekonfesyjnej koncepcji Boga nie widziałam w żadnej innej książce dla dzieci. Więcej jest książek dotyczących relacji międzyludzkich, np. "Igor i lalki" Piji Lindenbaum mówi o chłopcu, który lubi grać w piłkę, ale także bawić się lalkami.

W takich dziełach zawarta jest nieraz solidna porcja krytyki politycznej i łatwo się domyślić, że na polski rynek nie docierają te, które w dominujący model społeczny uderzają najsilniej. Na przykład "Piggybook" Anthony’ego Browne’a, krytykująca patriarchalne relacje w rodzinie, gdzie matka jest dyskryminowana i opuszcza pana Pigotta z dwójką synów, oni zaś zaczynają się przekształcać w świnie. Tego rodzaju książki traktują dziecko poważnie, a nie jako stworzonko, któremu trzeba wdrukować system wartości, czy słodkiego elfa, którego zamykamy w skłamanym elfim królestwie. Inna książka Erlbrucha, "Wielkie pytanie", stawia zagadnienie: "po co istniejemy na świecie". Tam nie ma Boga, ale jest śmierć, która wgapia się w pszczołę i z kąśliwą słodyczą stwierdza: "jestem po to, by kochać życie". Albo ślepiec, który mówi: "jestem po to, żeby zaufać". Widziałam, jak dwie zakonnice oglądały tę książkę w księgarni, otworzyły na stronie o ślepcu i powiedziały: "Przecież to istota naszej wiary". Taka książka może prowokować do myślenia, tylko że trzeba do niej w ogóle dotrzeć, bo nie jest bestsellerem.

Jaka jest zatem nasza przeciętna?

MC: Polskie książki dla dzieci zdominowane są przez nurt moralizowania, formatowania dziecka. Bóg tych książek to instancja, która każe nam zachowywać się w konkretny sposób i wysyła pośredników - zwykle anioły, a właściwie "aniołki" - mających pilnować reguł. Często jest uosobiony w postaci Jezusa, którego łatwiej przedstawić, ukazać jako bliskiego dzieci. Główną zasadą jest trywializacja, spotykamy zatem Jezusa zmęczonego niczym "tata wracający z pracy", tańczącego, a raczej wyczyniającego wesołe podskoki, grającego z dziećmi w piłkę na puchatych obłoczkach. Czasami przekaz jest tak chaotyczny i infantylny, że trudno uwierzyć, iż ktoś mógł taką książkę napisać i zilustrować. W opozycji do raju, nasza ziemska rzeczywistość jest skażona, grzeszna, a dziecko wydane na pokusy: choćby jedzenie słodyczy. Czasem dzieci przedstawiane są nawet jako diabełki albo karykatury dorosłych. Kryją się za tym popłuczyny koncepcji teologicznych akcentujących, iż nasz świat "w złem leży", a jednocześnie lekceważenie wrażliwości dziecka, przekonanie, że nie jest ono zdolne zauważyć brzydoty i kiczu.

Dziecko jest straszone?

MC: Tak. Pewnie nieświadomie, ale uczy się go strachu, a przede wszystkim wdrukowuje poczucie winy. Weźmy przykład dziewczynki, która prosi Boga o wybaczenie, gdyż sprawiła przykrość mamie, rozlewając wodę na dywan...

Przykład monstrualny...

MC:...niemniej prawdziwy, zaczerpnięty z konkretnej książki. Mogłabym przytoczyć więcej przykładów, w których odbijają się echa dziewiętnastowiecznej wizji edukacji, czy raczej tresury. Szczególnym przypadkiem są coraz bardziej popularne savoir-vivre’y, tyleż prymitywne w projektowaniu zachowań dziecka, co niezamierzenie komiczne - np. nieczystość definiuje się tak: była piękna jak lalka Barbie, ale w środku miała nieczyste serce.

Zresztą, nie zawsze trzeba sięgać do książek: moi znajomi polecili niespełna trzyletniemu dziecku modlić się, by zostało przyjęte do przedszkola... Trwa klisza, w której dziecko modli się do "Bozi" i może być też przez "Bozię" surowo ukarane.

W Polsce z jednej strony silne jest przekonanie, że dziecko to tabula rasa, byt, który należy ukształtować, narzucić mu pewien kodeks, bo samo z siebie nie odkryje niczego dobrego. Z drugiej - trwa romantyczne wyobrażenie dziecka jako niewinnego stworzenia, które należy chronić przed światem. W efekcie obraz dziecka w książkach jest niespójny, dominuje - cokolwiek estetycznie odpychający - "aniołeczek-łobuziaczek".

A obraz rodziny?

MC: Dość idealny, zawsze jest to pełna rodzina, najczęściej dwa plus dwa: mama, tata, siostra, brat. Brat zwykle starszy, trochę mądrzejszy, choć leciutko chuligan, siostra gdzieś tam błądzi, ale chce opiekować się bratem. Bywa też trójka dzieci; generalnie chodzi o to, żeby było ich dużo. Króluje stereotyp tradycyjnych ról społecznych: tato zawsze jest w pracy i ciężko pracuje, a mama jest gospodynią i opiekuje się dziećmi.

Zaś rolą dziecka jest być grzecznym i dobrze się uczyć...

MC: Tak jest. Dzieci mają się dobrze uczyć, a jak się uczą źle, powinny pomodlić się do Anioła Stróża. Na złą naukę może mieć wpływ diabełek, który nieraz pojawia się za dzieckiem i podszeptuje mu coś do ucha... Wszystko to kodyfikuje dziecięcą wyobraźnię, a równocześnie jest przejawem socjalizacji, przygotowywania dziecka do określonej roli. W jaki sposób to jest polityczne? W taki, że ma stworzyć społeczeństwo, którym łatwo kierować.

Także poprzez zaprojektowanie miejsca kobiety.

Oczywiście. Rzadko na polskim rynku zdarzają się książki subwersywne wobec stereotypów związanych z płcią. Nawet Maryja ukazywana jest w klasycznej roli matki - otula dziecko kołdrą w nocy, można się do niej przytulić.

Bylejakość przekazu religijnego w książkach dla dzieci współbrzmi z religijną bylejakością rodziców, którzy deklarują się jako wierzący, ale nie poddają tego faktu refleksji. Jeśli rodzice sami nie wiedzą, co chcą powiedzieć dziecku na temat Boga, to nie mają też krytycznego stosunku do treści oferowanych przez książkę. Niespójne wyobrażenia, Jezus niczym wesoły wychowawca na kolonii, zalew aniołków - to wszystko pasuje do chaotycznej wiary dużej części naszego społeczeństwa. Oczywiście mowa o przeciętnej, masowej produkcji, zdominowanej przez artystów mających nikłą świadomość i przekazu słownego, i formy plastycznej.

No właśnie. Sytuacja się zmienia na naszych oczach, ale jeszcze kilka lat temu, gdy czytałem córce pierwsze książki, miewałem bolesne poczucie, iż jeśli ktoś już zupełnie nie umie pisać czy rysować, to zawsze jeszcze może popełnić coś dla dzieci...

MC: Po zmianie ustrojowej bez żadnego przygotowania można było mieć i tzw. "szczękę", by sprzedawać na targu pietruszkę lub kosmetyki, i - jeśli komuś było za zimno - wydawać książki, które z początku świetnie się sprzedawały. Jako wykładowca pracuję z pokoleniem, które przyszło na świat na początku lat 90. i czytało książki wizualnie zdominowane przez estetykę disneyowską oraz jej polskie siermiężne wcielenie, które nazywam "disney polo". Niepokoi mnie bardzo, że studenci, a więc przyszli nauczyciele, zazwyczaj nie mają świadomości, jak bardzo prymitywna jest taka estetyka. Gdy porównamy się na przykład ze społeczeństwem niemieckim, widać olbrzymią różnicę. Tamtejsi nauczyciele wiedzą bez porównania więcej o ofercie wydawnictw - niezwykle bogatej i zakładającej przekonanie, że w książkach dla dzieci można mówić o wszystkim. Przeciętny polski nauczyciel zna nasz rynek - uboższy i o wiele bardziej zachowawczy - nader słabo.

Istnieją jednak wydawnictwa, które - nieraz nieledwie heroicznie - poświęcają się publikowaniu książek niemających nic wspólnego z disneyowską estetyką, odważnych wizualnie i myślowo. Czy skoro o nich wiem, to znaczy, że jestem beneficjentem życia w dużym mieście?

MC: Być może jest pan też rodzicem zorientowanym, umiejącym samodzielnie szukać, bo księgarń oferujących takie książki jest niewiele nawet w dużych miastach. Na przykład w empikach giną one zupełnie albo wręcz się nie pojawiają, bo sieci mają tak wyśrubowane oczekiwania ekonomiczne, że wydawców książki niskonakładowej, ambitnej zazwyczaj nie stać na współpracę z nimi. Tak więc z łatwością kupimy kolejną "Księgę bajek" z banalnymi ilustracjami, natomiast książek Hokusa-Pokusa, Zakamarków, Wytwórni czy Czerwonego Konika musimy się naszukać. Większość rodziców zaś zwyczajnie nie wie o ich istnieniu...

Doktor Małgorzata Cackowska i profesor Mirosław A. Patalon są pracownikami Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego. O swych obserwacjach na temat polskiej książki religijnej dla dzieci piszą obszerniej w 12. numerze kwartalnika "Ryms", który prezentujemy obok.

"Owieczka"

tekst Genevi?ve Larencin, ilustracje Éric Gasté, Wydawnictwo Muchomor, 2003

Książka dla najmłodszych. Historia owieczki (zaginęła, lecz odnalazł ją pasterz, który w tym celu nie wahał się zostawić stada) mająca swój pierwowzór w Ewangelii. Zilustrowana przez jednego z bardziej znanych francuskich ilustratorów książek dla dzieci.

"Stworzenie"

Bart Moeyaert, ilustracje Wolf Erlbruch przeł. Jadwiga Jędryas i Łukasz Żebrowski, Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2005

Fikcyjny dialog ze Stwórcą to niekonwencjonalny, wydawałoby się przewrotny, ale ostatecznie zgodny z Biblią zabieg. Boski wizerunek ogromnej postaci (symbolizującej także bezkresne dobro i radość) i swego rodzaju czupurność ludzkiego bohatera są zachętą do rozmowy, do stawiania pytań. W dużej mierze może tak być za sprawą wybitnego niemieckiego grafika, Wolfa Erlbrucha.

"Wielkie pytanie"

tekst i ilustracje Wolf Erlbruch, przeł. Julian Kutyła, Wydawnictwo Hokus-Pokus, 2006

To świadomie niedokończony filozoficzny traktat, inspiracja do poszukiwania sensu istnienia wszelkiego stworzenia, nie tylko na Ziemi.

"Wszyscy na Ciebie czekamy"

tekst Marek Kita, ilustracje Dorota Łoskot-Cichocka, oprac. graf. Dorota Nowacka, Wydawnictwo Sykomora, 2010

Na czas przeżywania Adwentu książka dostarcza wiedzy, aury i pomysłów. Zamiast zjadania czekoladki z okienka, można poznawać postaci biblijne prowadzące do narodzin Chrystusa, dokładać każdą z nich do szopki (wycinanka dołączona jest do książki) i słuchać pięknych pieśni adwentowych z płyty CD.

"Bóg się rodzi"

tekst Maciej Krupa, Kuba Szpilka, opowiadanie wigilijne: Jarosław Mikołajewski, ilustracje Józef Wilkoń, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2006

Ta książka wypełni czas Świąt Bożego Narodzenia spojrzeniem na ich wielokulturową istotę. Dzięki ilustracjom doskonałego Józefa Wilkonia i muzyce kolęd z całego świata daje szansę, by nie banalizować tych Świąt.

"Święty Franciszek"

tekst Anna Tyczyńska-Skowrońska, ilustracje Dorota Łoskot-Cichocka

"Święta Faustyna"

tekst Krzysztof J. Kopciński, ilustracje Dorota Łoskot-Cichocka

"Święty Mikołaj"

tekst Jarosław Mikołajewski, ilustracje Dorota Łoskot-Cichocka, Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2003

Książki zawierają umiejętnie i bez dydaktyzmu napisane opowieści o życiu i najważniejszym dziele św. Mikołaja, św. Franciszka z Asyżu oraz niełatwy do przedstawienia współczesnym dzieciom przykład św. Faustyny. Nietypowe (w zalewie komercyjnej produkcji) jest przedstawienie prawdziwego żywota św. Mikołaja. Ważny - z punktu widzenia wagi tych hagiografii, ale też i idei ekumenizmu - jest wybór właśnie tych trojga świętych. Ilustracje mają klimat dawnego malarstwa, przejawiający się w użyciu gamy kolorów natury oraz przedstawień i wizerunków postaci. Artystka z wyczuciem i delikatnością oddaje również nastrój wydarzeń i emocje uświęconych bohaterów.

"Czy Bóg istnieje? Wielkie problemy religii. Dzieci pytają - naukowcy odpowiadają"

pod red. Alberta Biesingera i Helgi Kohler-Spiegel, ilustracje Mascha Greune, Wydawnictwo Św. Wojciech, 2010

Odpowiadanie na pytania dziecięce i tłumaczenie świata z perspektyw teologii różnych konfesji, ale też nauki - to zadanie dla rodziców, którzy nie zawsze umieją sobie poradzić. Książka ta pozwala uporządkować wiedzę i znaleźć się w gąszczu problemów. No bo: czy Bóg jest kobietą, mężczyzną, a może kimś zupełnie innym?

"Kalkulator Pana Boga"

tekst Dorota Żarska, ilustracje i oprac. graficzne, Tomasz M. Wiśniewski , Wydawnictwo Księży Pallotynów Apostolicum, Ząbki 2001

Książka przedstawia symbolikę biblijną. Przez odniesienia do filozofii i przykładów z różnych kultur oraz wyjaśnienia znaczeń liczb ma bardzo uniwersalny, ogólnochrześcijański charakter. Cechuje ją przede wszystkim intelektualny charakter tekstu i znaków, wyrafinowana grafika i design.

"Rozmowy z dziećmi. Kazania niecodzienne"

ks. Józef Tischner, oprac. Wojciech Bonowicz, Wydawnictwo Znak, 2010

Zapis pięciu kazań, które jak Sokrates metodą majeutyczną i z szacunkiem do dziecięcego odbiorcy poprowadził kiedyś ks. Tischner: o męce Pana Jezusa, o przebaczaniu, o zazdrośnikach i przyjaciołach. Znajdziemy tu także krótkie opowiadania, napisane przez filozofa, który potrafił przemawiać do wszystkich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2011