Za kulisami polityki

ŚWIAT WEDŁUG MELLERA. Życie i polityka: ku przyszłości - miała to być jedna książka, rozmowa rzeka Michała Komara ze Stefanem Mellerem opowiadająca o tym, jak urodzony podczas wojny we Francji syn przedwojennych komunistów, historyk i tłumacz, po Marcu ’68 zajmujący się roznoszeniem mleka i pracą w spółdzielni kosmetycznej, został ministrem spraw zagranicznych Rzeczypospolitej.

13.05.2008

Czyta się kilka minut

Plany zmieniono, przede wszystkim z powodu postępującej choroby Mellera, i ogromny materiał podzielono. Część pierwszą udało się wydać na tydzień przed odejściem autora. Teraz otrzymujemy drugą.

Obie części - o pierwszej pisałem na łamach "Książek w Tygodniku" - dzieli cezura, która nie jest czysto mechaniczna. To jesień 1992, kiedy Stefan Meller rozpoczął pracę w MSZ-cie. Tom pierwszy był wielowątkowy - opowiadał o skomplikowanych losach rodziny autora, o jego dorastaniu, o Warszawie lat 60., o Marcu i jego konsekwencjach, o "Solidarności", o pracy naukowej i sprawach osobistych. Tom drugi wypełnia niemal wyłącznie relacja zza kulis świata polityki i dyplomacji III RP. To książki odmienne w tonacji, choć złączone osobowością autora, jego poczuciem humoru i wewnętrznym ciepłem, wyczuleniem na szczegół i anegdotę, a także na perspektywę historyczną zdarzeń, w których uczestniczył. I obie czyta się jednym tchem.

Przez blisko czternaście lat Meller pełnił rozmaite funkcje: od wicedyrektora departamentu Europy Zachodniej do ministra. W latach 1996-2000 był ambasadorem we Francji, od kwietnia 2002 do października 2005 ambasadorem w Rosji. Powołany do rządu Kazimierza Marcinkiewicza, złożył dymisję w kwietniu 2006, gdy PiS zdecydował się na koalicję z Samoobroną. Nie znajdziemy jednak w książce niedyskrecji na temat funkcjonowania PiS-owskiego rządu. "Jestem dorosłym chłopcem - tłumaczy dobitnie Meller. - Do tego rządu wchodziłem świadomie... byłoby to i nieeleganckie, i nieetyczne". Milczy też na temat swej następczyni Anny Fotygi, choć można się domyślić, że, oględnie mówiąc, nie cenił jej wysoko. I w ogóle unika schematu "pamiętników ambasadora", które - jak w anegdocie opowiedzianej przez byłego prezydenta Francji Giscarda d’Estaing - rozpoczynają się od wytknięcia niekompetencji poprzednika i następcy, a "reszta jest o tym, jak genialny okazał się autor"...

Opowiada za to z prawdziwą pasją o pracy w Paryżu, o spotkaniach i przyjaźniach z politykami i intelektualistami francuskimi (przejmująca jest relacja o wizycie w obozie oświęcimskim z Simone Veil!), i o tym, jak wiele mogą znaczyć w polityce osobiste sympatie i antypatie. O Jerzym Giedroyciu i jego wizycie w ambasadzie - pierwszej od końca wojny! O przekształcaniu struktur MSZ, budowaniu zrębów naszej polityki zagranicznej i peerelowskich jeszcze schematach myślenia i działania, pokutujących tu i ówdzie w służbach dyplomatycznych, a także o roli "towarzysza korytarza" w ministerstwie. O wizycie w Watykanie przed wyjazdem do Rosji, o trudnej placówce w Moskwie i naszym stosunku do wielkiego wschodniego sąsiada. Kreśli też, z nietajoną sympatią, żywe portrety Krzysztofa Skubiszewskiego (podkreślając jego zapominane dziś zasługi), Lecha Wałęsy, Władysława Bartoszewskiego, a także najbliższych współpracowników. Rzadko rozdziela ciosy - wtedy jednak czyni to z elegancją prawdziwie morderczą.

Pierwszą z książek autor zdążył jeszcze zobaczyć, drugą przygotowano do druku po jego śmierci. Stała się pożegnaniem: autora z czytelnikami, przyjaciół - rozmówcy i wydawcy - z autorem. Na końcu umieszczono dwa krótkie, ważne teksty, nagrane przez Stefana Mellera w szpitalu: o jego stosunku do religii i o chorobie, a także jeden z ostatnich wierszy - bo znakomity historyk był także autorem dwóch zbiorów poetyckich. "Politykę widział w kategoriach jak najdalszych od doraźnej taktyki, zawsze interesował go długofalowy cel... Nie był typowym dyplomatą, raczej kimś więcej: urzędnikiem państwowym, oddanym swojej ojczyźnie. Związał się z nią całym swoim istnieniem" - pisze Komar. Wielkie słowa - lektura "Świata według Mellera" pokazuje, że bardzo prawdziwe. (Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2008, ss. 312. W aneksie wspomnienia Michała Komara i Andrzeja Rosnera, słowniczek biograficzny oraz indeks.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2008