Z historii skandalu

Książka Artura Domosławskiego "Kapuściński. Non-fiction" jest pierwszą polską biografią zakrojoną na tak szeroką skalę.

02.03.2010

Czyta się kilka minut

Autor przez dwa lata wędrował śladami swego bohatera przez trzy kontynenty, odwiedził Meksyk, Boliwię, Kolumbię, Argentynę, Angolę, Etiopię, Kenię, Ugandę, Tanzanię, Kanadę i Stany Zjednoczone, rozmawiał z dziesiątkami osób, a bibliografia zamykająca jego książkę liczy 30 stron. Po podpisaniu umowy z wydawnictwem Znak otrzymał też wysoką jak na polskie warunki zaliczkę i zwrot kosztów podróży.

Kłopoty zaczynają się, kiedy Domosławski kończy pracę. Jerzy Illg, redaktor naczelny Znaku, prosi o wprowadzenie szeregu zmian, na które autor się nie zgadza. Mają one dotyczyć m.in. rozdziałów o życiu osobistym Kapuścińskiego, jego relacjach z córką, a także wypowiedzi niektórych rozmówców. Ponieważ strony nie mogą dojść do porozumienia, Domosławski zwraca zaliczkę i podpisuje umowę ze Światem Książki. Kiedy książka trafia do drukarni, z pozwem o zablokowanie publikacji występuje Alicja Kapuścińska, wdowa po pisarzu. Powołuje się na prawo dobrej pamięci po zmarłym. Sąd pozew oddala.

Jednocześnie - jak doniosła prasa - prawnik Kapuścińskiej wysyła listy do zachodnich wydawców, którzy są zainteresowani drukiem książki. Informuje w nich, że "Kapuściński. Non-fiction" zawiera błędy merytoryczne, narusza prawa autorskie oraz prywatność Alicji Kapuścińskiej. Część zachodnich wydawców Kapuścińskiego wycofuje się z negocjacji.

25 lutego Jerzy Illg wysyła do sądu okręgowego i apelacyjnego w Warszawie oświadczenie:

"(...) wedle mojej wiedzy pan Artur Domosławski nie informował pani Alicji Kapuścińskiej, że pracuje nad biografią Jej zmarłego męża (...). Co więcej, pan Artur Domosławski wyraźnie zastrzegał, że informacja o tym, iż zamierza napisać i wydać biografię Ryszarda Kapuścińskiego, nie powinna być ujawniona Alicji Kapuścińskiej. Utrzymując Ją w przeświadczeniu, że pisze dzieło o światowej recepcji twórczości Ryszarda Kapuścińskiego, nadużył okazanego mu zaufania, korzystając jednocześnie z domowego archiwum oraz udzielonej mu pomocy i rekomendacji. Wskazane okoliczności były jednymi z powodów, dla których odmówiłem Panu Arturowi Domosławskiemu publikacji przedstawionego dzieła. Powyższe jestem gotów świadczyć przed sądem".

Z oświadczenia Jerzego Illga wynikają dwie możliwości. Pierwsza: wydawnictwo nie wiedziało, czym zajmuje się autor, i w to akurat trudno uwierzyć, Znak bowiem precyzyjnie określa swoje żądania wobec współpracowników i ściśle kontroluje postęp prac, szczególnie w tak kluczowych projektach. Druga: krakowski wydawca od początku wiedział, że autor pisze biografię, nie podejrzewając jedynie, że będzie ona miała tak wnikliwy charakter. I jeśli, w co również trudno uwierzyć, Artur Domosławski oszukiwał Alicję Kapuścińską (Domosławski zaprzecza), oznacza to, że Znak działał z nim w zmowie. Konflikt między autorem a wydawcą zaczął się więc niedługo przed wydaniem książki, a nie w momencie podpisywania umowy.

Zresztą książka o "recepcji" została już przez Znak wydana: dwa lata temu ukazała się rzetelna praca "Ryszard Kapuściński. Biografia pisarza", napisana przez Beatę Nowacką i Zygmunta Ziętka, literaturoznawców od lat zajmujących się autorem "Cesarza". Nowacka i Ziętek dużo miejsca poświęcają recepcji twórczości słynnego reportera, pokazują nawet wykaz pierwszych zagranicznych wydań książek Kapuścińskiego i listę przyznanych mu odznaczeń - kontrowersyjne elementy biografii ominęli jednak szerokim łukiem.

Wydaje się również nieprawdopodobne, by wydawnictwo udzieliło Domosławskiemu wysokiej zaliczki na książkę wyłącznie o "recepcji" i sfinansowało jego podróże po świecie. Nie podejmuje się takiego ryzyka dla publikacji, którą można sprzedać w 10 tys. egzemplarzy. Co więcej: jeden z pracowników Znaku w anonimowej rozmowie przyznał, że w umowie z Domosławskim pada słowo "biografia".

Jerzy Illg nie chciał rozmawiać z "Tygodnikiem", choć pytanie, czy za jego deklaracjami nie kryje się rachunek biznesowych zysków i strat, pozostaje zasadne. W swoim tekście na portalu wyborcza.pl Domosławski wspomina, że Znak zamierzał wydać książki Kapuścińskiego w formie pocket-booków, na co potrzebna jest zgoda wdowy po pisarzu.

W krótkim oświadczeniu przesłanym prasie naczelny Znaku stwierdził, że zawsze był przeciwko cenzurze prewencyjnej, ale rozumie działania podejmowane przez wdowę po słynnym reporterze.

Próbujemy wyjaśnić te niejasności, ponieważ spór o koleje książki Artura Domosławskiego zaciemnia tylko istotę sprawy - samą zawartość biografii mistrza reportażu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2010