Wykrzyknik moralny

Czy nowa encyklika to istotny głos w dyskusji o kryzysie?

14.07.2009

Czyta się kilka minut

Kopiący węgiel, okolice Amboasary, Madagaskar / fot. Frans lanTing, Corbis /
Kopiący węgiel, okolice Amboasary, Madagaskar / fot. Frans lanTing, Corbis /

Od czasów "Rerum novarum" Leona XIII encykliki społeczne spotykały się z dużym oddźwiękiem. Katolicka nauka społeczna, w znacznej mierze kształtowana przez te papieskie orędzia, nadawała impuls także polityce gospodarczej i społecznej. Np. po II wojnie światowej solidarność czy subsydiarność stanowiły dla wielu zachodnich polityków zasadę podstawową. Ze szczególnym zainteresowaniem spotkały się trzy encykliki społeczne Jana Pawła II, które na gruncie pojęcia osoby ludzkiej objaśniały sytuację polityczną przed przełomem politycznym roku 1989 i po nim.

Trudno więc się dziwić, że w sytuacji kryzysu finansowego, gdy Watykan zapowiedział ogłoszenie pierwszej od 1991 r. encykliki społecznej, oczekiwania były duże. Orędzie zapowiadano od dwóch lat; prace przeciągały się m.in. dlatego, że Papież chciał odnieść się do zjawisk spowodowanych kryzysem.

W Niemczech, gdzie komentatorzy niejednokrotnie stawiają pytanie, czy politycy jeszcze słuchają głosu uniwersyteckich orędowników katolickiej nauki społecznej, pierwsze reakcje na ogół były przychylne, przy czym wszyscy, od związkowców po przedsiębiorców, uznali, że encyklika potwierdza ich stanowisko.

Powszechnie chwalono powagę, z jaką Papież wymienia poszczególne problemy. Podkreślano fakt, że mimo zasadniczej aprobaty dla gospodarki rynkowej encyklika wyraźnie napomina, by finanse i gospodarka nie były sferą wolną od etyki. Kanclerz Angela Merkel, podobnie jak wielu innych polityków, odebrała encyklikę jako "umocnienie" w wysiłkach propagowania społecznej gospodarki rynkowej na całym świecie.

Co mniej zaskakujące, niemieccy biskupi, podobnie jak np. hierarchowie w USA, z uznaniem powitali encyklikę, podkreślając, że opublikowanie jej przed szczytem G8 zapewni palącym problemom należną uwagę. Reinhard Marx, abp Monachium Freising, profesor chrześcijańskiej nauki społecznej, akcentował postulat wzmożonej regulacji rynku finansów, eksponując również inne problemy stosunków międzynarodowych. Stwierdził, że propozycją, by poddać je kontroli "ogólnoświatowego autorytetu politycznego", który należałoby powołać do życia, Benedykt XVI nawiązał do ważnego postulatu przedstawicieli katolickiej etyki społecznej - postulatu, który na początku lat 60. zgłosił już Jan XXIII (nr 67). Abp Marx nazwał papieskie orędzie "wykrzyknikiem moralnym", który w pełni zasługuje na to, by się nim intensywnie zajmować.

Rzeczywiście, dopiero w przyszłości okaże się, czy spontaniczna pochwała encykliki zaowocuje wnikliwą analizą, która nada nowe impulsy debacie gospodarczej i politycznej. Pierwsze reakcje reprezentantów katolickiej etyki społecznej cechowała powściągliwość. Friedelm Hengsbach, jezuita, b. kierownik Instytutu Etyki Gospodarczej i Społecznej im. Oswalda von Nell Breuninga we Frankfurcie n. Menem, stwierdził brak w tekście konkretnych propozycji rozwiązania problemów, jakie przyniósł kryzys na rynku finansów.

Sam Papież zapowiada (nr 9), że nie zamierza oferować "rozwiązań technicznych". Nawet bez tej deklaracji trzeba przyznać, że na gruncie katolickiej nauki społecznej można do celu podążać wieloma drogami. Jeśli jednak pamiętać o zwłoce w ogłoszeniu orędzia, to wydaje się, że encyklika w zbyt małym stopniu mówi, jak może wyglądać odpowiedź na obecną sytuację.

Dokument zestawia istotne elementy katolickiej nauki społecznej z opisem sytuacji na świecie w XXI w.

W tym kontekście interesujący jest fakt, że Benedykt XVI często nawiązuje do "Populorum progressio" z 1967 r. Papież chciałby, jak deklaruje, uwspółcześnić nauczanie Pawła VI, ale też relatywizuje, przynajmniej implicite, część jego ocen. Wskazuje, że wiele oczekiwań, jakie w latach 60. XX w. wiązano z ideą postępu, w ogóle się nie spełniło. "Skandal krzyczącej niesprawiedliwości" nie zniknął, lecz nadal trwa, czytamy w nowej encyklice. Rzeczywiście, można mówić o nowym ubóstwie i coraz większych nierównościach, które niewątpliwie jeszcze się powiększą w wyniku obecnego kryzysu. W tym kontekście papieskie napomnienie, by rozwój państw kierował się całościowym obrazem człowieka, zasadą dobra wspólnego i sprawiedliwości społecznej, nie dziwi i ma swą wagę. Poszczególne wątki, jak ochrona środowiska czy odpowiedzialność konsumentów, wskazują na nowe akcenty w katolickiej nauce społecznej. Natomiast o takich istotnych problemach, jak zmiany klimatyczne czy polityka zbrojeniowa, encyklika jedynie napomyka.

Znamienne dla "Caritas in veritate" jest założenie, że podstawę odpowiedzi na kwestie etyki społecznej powinna stanowić refleksja teologiczna nad miłością i prawdą. Nasuwa się jednak pytanie: czy konkretna realizacja tego założenia nie okaże się przeszkodą w recepcji tekstu? Czy krótkie nawiązanie do prawa naturalnego i niespecjalnie objaśnione pojęcie prawdy wystarczą w argumentacji mającej na oku "ludzi dobrej woli", którzy wszak są adresatem orędzia?

W części tekstu udało się wyraźnie zarysować specyfikę chrześcijańskiego podejścia, zapewniając jej zrozumiałość. Gdzie indziej czytelnik musi być obeznany z nim, by pojąć teologiczne i filozoficzne wywody, którymi Papież uzasadnia naukę Kościoła. Pytanie brzmi: dlaczego encyklika nie przedstawia kościelnego stanowiska bardziej przez pryzmat dyskusji ze współczesnymi nurtami filozofii politycznej, dlaczego nie nadaje mu liberalnego bądź komunitarystycznego akcentu? Bądź co bądź sam Benedykt XVI stwierdza za "Centesimus annus", że katolicka nauka społeczna ma "ważny wymiar interdyscyplinarny" (nr 31). Jakkolwiek pożądana byłaby "nowa synteza humanistyczna", którą postuluje encyklika (nr 21), w obliczu pluralistycznego świata, w którym zderzają się odmienne interesy i opinie, nie wydaje się, by w przewidywalnym czasie mogło dojść do takiej syntezy.

Stąd za słaby punkt "Caritas in veritate" należy uznać to, że przeciwstawiając prawdę i świat, w zbyt małym stopniu bierze pod uwagę ludzi, którzy nie podzielają wiary w Boga bądź inaczej stawiają w niej akcenty, ale mogą być partnerem w propagowaniu intencji katolickiej nauki społecznej.

tłum. Grzegorz Sowiński

Dr Stefan Orth jest teologiem i filozofem, redaktorem miesięcznika "Herder Korrespondenz".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2009