Ekonomia nie z tej ziemi

Fundament społeczno-ekonoicznej myśli Benedykta XVI wyrasta poza widoczny i doczesny horyzont. Chodzi o zaszczepianie w naszej doczesności ekonomii właściwej Królestwu Bożemu.

14.07.2009

Czyta się kilka minut

Fabryka lalek „Cabbage Patch Dolls”, bardzo popularnych w Stanach Zjednoczonych w latach 80. Shenzhen, Chiny, 1984 r. / Wally McNamee, Corbis /
Fabryka lalek „Cabbage Patch Dolls”, bardzo popularnych w Stanach Zjednoczonych w latach 80. Shenzhen, Chiny, 1984 r. / Wally McNamee, Corbis /

Benedykt XVI świadomie wpisuje się w istniejącą już tradycję katolickiej nauki społecznej. Nikt jednak dotychczas nie podkreślał - tak jak on - roli miłości w stosunkach ekonomicznych. Fakt ten sprawia, że momentami encyklikę "Caritas in veritate" czyta się jak utopię.

Co się należy

Kluczowy dla zrozumienia wydaje się punkt 6. dokumentu. Benedykt przyznaje, iż najważniejszym i pierwszym fundamentem ładu społecznego jest sprawiedliwość: "Przede wszystkim sprawiedliwość. Ubi societas, ibi ius: każde społeczeństwo opracowuje własny system wymiaru sprawiedliwości". Natychmiast jednak podkreśla niewystarczalność sprawiedliwości jako fundamentu, konieczna jest miłość: "Miłość przewyższa sprawiedliwość, ponieważ kochać to znaczy darować, ofiarować coś mojego drugiemu". Czym jest sprawiedliwość? To cnota, "która skłania, by dać drugiemu to, co jest jego, co mu się należy z tej racji, że jest i działa" - odpowiada Benedykt.

Od tego trzeba zacząć, od dawania drugiemu tego, co mu się słusznie należy zgodnie ze sprawiedliwością. Ale na tym nie można poprzestać. "Sprawiedliwość - przypomina Benedykt - jest pierwszą drogą miłości, jak powiedział Paweł VI, jest jej «najmniejszą miarą»". Jeśli sprawiedliwość jest "najmniejszą miarą" miłości, to Papież zachęca do "miary większej": "Z drugiej strony miłość przewyższa sprawiedliwość i uzupełnia ją zgodnie z logiką daru i przebaczenia". Jeśli więc budować "Miasto człowieka", jeśli budować społeczeństwo, to nie tylko na sprawiedliwości, ale także na miłości: "dzięki relacjom bezinteresowności, miłosierdzia i komunii". Tak więc nie tylko: Ubi societas, ibi ius, ale także: Ubi societas, ibi caritas.

Dlaczego miłość? Czy rzeczywiście miłość jest najlepszym instrumentem budowy ładu społecznego i zasadą dla ekonomii? Zasadniczy problem encykliki polega na tym, że na pytania natury socjologicznej czy ekonomicznej Benedykt daje jedną zasadniczą odpowiedź udzieloną z zupełnie innej perspektywy, bo z perspektywy wiary. Z tej odpowiedzi wynikają wszelkie konsekwencje. Papież pisze: "Gdy miłość ożywia zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego, ma ono większą wartość niż tylko świeckie i polityczne zaangażowanie. Jak każde zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości, wpisuje się ono w świadectwo miłości Bożej, które działając w czasie, przygotowuje wieczność. Gdy działalność człowieka na ziemi czerpie natchnienie i podtrzymywane jest przez miłość, przyczynia się do budowania powszechnego miasta Bożego, do którego zmierzają dzieje rodziny ludzkiej".

Fundament społeczno-ekonomicznej myśli Benedykta wyrasta poza widoczny i doczesny horyzont. Papieżowi nie chodzi już jedynie o ewangeliczne implikacje dla ziemskiej ekonomii. Chodzi o zaszczepianie w naszej doczesności ekonomii właściwej Królestwu Bożemu. Cała doczesna działalność człowieka powinna zmierzać do tego, aby "nadać kształt jedności i pokoju miastu człowieka, czyniąc je w pewnej mierze antycypacją zapowiadającą miasto Boże bez barier".

Trzy logiki

Przyjęcie takiej perspektywy ma określone konsekwencje dla ekonomii. Dotychczasowe mechanizmy ekonomiczne stają się niewystarczające. Benedykt wyjaśnia to, uciekając się do wyznaczenia trzech logik, które porządkują świat społeczno-ekonomiczny. Pierwsza logika to "logika wymiany kontraktowej", którą rządzi się wolny rynek, a celem samym w sobie pozostaje zysk. Jak się wydaje, jest ona najbardziej podatna na grzech. To tutaj, w logice rynku, najszybciej pojawia się pokusa, jaką jest przekonanie o konieczności autonomii ekonomii, która nie powinna akceptować wpływów o charakterze moralnym.

Tę logikę trzeba najpierw uzupełnić "logiką państwa", której celem jest "osiąganie sprawiedliwości przez redystrybucję dóbr", a więc faktyczną ingerencję struktur państwowych w struktury wolnorynkowe. Logika polityczna jest w rozumieniu Benedykta konieczną korektą wobec logiki rynku, dlatego należy powrócić do współistnienia obu strategii, w ten sposób bowiem celem działalności ekonomicznej człowieka nie pozostanie tylko wytwarzanie bogactw, ale także sprawiedliwy ich podział. Według Benedykta: "Racje wynikające z mądrości i roztropności sugerują, by nie ogłaszać nazbyt wcześnie końca roli państwa. W odniesieniu do rozwiązania obecnego kryzysu, rola państwa wydaje się wzrastać, odzyskując wiele ze swych kompetencji". Mówiąc krótko, nie wolno pozostawiać rynku samemu sobie. Postulat ten wyrasta wprost z cnoty sprawiedliwości.

Benedykt - zgodnie z postulatem wprowadzenia do ekonomii kategorii miłości - idzie jednak jeszcze dalej. Ani logika rynku, ani logika polityczna nie jest w stanie zrealizować postulatów wynikających z imperatywu miłości. "Kiedy logika rynku oraz logika państwa zgodnie usiłują zachowywać monopol swoich własnych obszarów kompetencji, na dłuższą metę w stosunkach między obywatelami brakuje solidarności, uczestnictwa i poparcia, bezinteresownego działania, co jest czymś innym wobec dać, aby mieć, właściwym dla logiki wymiany, i do dać z obowiązku, właściwym dla logiki zachowań publicznych narzuconych przez prawo państwowe" - czytamy w encyklice.

Obie logiki trzeba uzupełnić tym, co Benedykt nazywa "logiką daru bez rekompensaty". Jednym z jej elementów jest zasada bezinteresowności, która powinna stanowić istotną przeciwwagę dla zasady maksymalnego zysku, a więc - interesu. "Logika daru" nie jest według Papieża jakąś "wartością dodaną", czymś, co można zostawić na później, gdy zostanie już zaspokojona sprawiedliwość. Przeciwnie, logikę tę już teraz należy stosować w ekonomii: "bez bezinteresowności nie można realizować również sprawiedliwości". Powinna się ona już teraz uaktywnić wewnątrz rynku, co według Papieża jest konieczne w obliczu kryzysu ekonomiczno-finansowego: "W stosunkach rynkowych zasada bezinteresowności oraz logika daru jako wyraz braterstwa mogą i powinny znaleźć miejsce w obrębie normalnej działalności ekonomicznej. Są to wymogi człowieka w obecnej chwili, ale także wymogi samej racji ekonomicznej".

Trzecia droga rynku

W jaki sposób logika daru bezinteresownego mogłaby znaleźć zastosowanie w działalności gospodarczej? Benedykt proponuje tutaj swoistą "trzecią drogę" ekonomiczną. "Obok przedsiębiorstwa prywatnego ukierunkowanego na zysk oraz różnego rodzaju przedsiębiorstw publicznych, powinny mieć możliwość zadomowić się i znaleźć wyraz organizacje produkcyjne, które stawiają sobie cele społeczne i wzajemną pomoc" - pisze Papież.

O ile typowe przedsiębiorstwo prywatne rządzi się logiką rynku (zysku), przedsiębiorstwo państwowe logiką polityczną (redystrybucja dóbr), o tyle przedsiębiorstwo trzeciego typu łączyłoby te dwie istniejące już logiki z logiką daru bezinteresownego. Chodzi tutaj o takie inicjatywy, które "nie negując zysku, mają zamiar wykraczać poza logikę równoważnej wymiany oraz zysku jako celu samego w sobie".

Benedykt poświęca bardzo wiele miejsca temu - jak sam nazywa - "poszerzonemu znaczeniu przedsiębiorczości". Według niego "formy działalności ekonomicznej charakteryzujące się elementami bezinteresowności i komunii" są konieczne, dlatego trzeba przełamać "wyłączne binomium rynek-państwo", które niszczy zmysł społeczeństwa obywatelskiego. W konsekwencji rozróżnienie między przedsiębiorstwami mającymi na celu zysk (profit) a organizacjami, które nie są nastawione na zysk (non profit), przestaje być aktualne. "Obszar pośredni" między tymi dwoma typami przedsiębiorczości "tworzą [...] tradycyjne przedsiębiorstwa, które jednak podpisują pakty pomocy dla krajów zacofanych; fundacje będące inicjatywą pojedynczych przedsiębiorstw; grupy przedsiębiorstw stawiające sobie cele pożytku społecznego; wielobarwny świat podmiotów tak zwanej ekonomii obywatelskiej i wspólnotowej". Przedsiębiorstwa takie oczywiście nie wykluczają zysku, ale traktują go przede wszystkim jako narzędzie do realizacji celu, jakim jest humanizacja rynku i społeczeństwa.

Jako przykłady takich działań Benedykt przytacza doświadczenie mikrofinansowania i mikrokredytowania (Banki Miłosierdzia), które bierze swój początek w refleksji i dziełach aktywistów obywatelskich. Przykładem humanizacji rynku w dziedzinie zakupów mogą być formy współpracy przy zakupach, takie jak spółdzielnie konsumentów, działające od XIX wieku także dzięki inicjatywie katolików. W obu przypadkach chodzi o to samo - o dobro człowieka, które musi stanąć przed bezosobowym dobrem rynku.

Między utopią a realizmem

Najnowsza encyklika Papieża jest czymś w rodzaju rachunku sumienia zaproponowanego współczesnej ekonomii. Jest wezwaniem do poszukiwania odpowiedzi na pytanie o humanistyczny wymiar stosunków gospodarczych, o właściwe miejsce dla człowieka. Trzeba przyznać, że papież nie daje odpowiedzi uniwersalnych, tzn. takich, które odwołują się do powszechnie przyjmowanych racji. Benedykt pozostaje nauczycielem wiary i wychodzi z teologicznego założenia, jakim jest relacja prawdy i miłości, ale relacja widziana w Bożej perspektywie. Ostateczna racja papieskiej krytyki współczesnej ekonomii, a także papieskiej propozycji ekonomii bardziej humanistycznej ma teologiczną naturę, odwołuje się do Boga, do transcendentnego fundamentu.

Pozostaje pytanie: co z tymi, którzy tej wizji nie podzielają? Do czego oni mają się odwołać w procesie humanizacji ekonomii? "Bez Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza, i nie potrafi nawet zrozumieć tego, kim jest" - czytamy w encyklice. Upomnienie się o wolność wyznawania religii w tej encyklice trzeba widzieć jako szansę na humanizację ekonomii. "Negowanie prawa do publicznego wyznawania własnej wiary i do działania, aby prawdy wiary kształtowały również życie publiczne, powoduje negatywne konsekwencje dla prawdziwego rozwoju. (...) Wtedy życie publiczne zostaje zubożone z motywacji, a polityka przyjmuje postać ucisku i agresji". Ekonomia "bez-bożna" staje się ekonomią "nie-ludzką".

Horyzont społeczno-ekonomiczny wykreślony przez Benedykta jest bardzo daleki. Wizja oparta na wprowadzeniu kategorii miłości do stosunków społeczno-gospodarczych wydaje się momentami tak nieprzystawalna do tego, co dzieje się wokół nas, iż zdaje się, że jej autor "grzeszy" idealizmem. Prawdopodobnie propozycja "nowej przedsiębiorczości" w swej realizacji nie stanie się powszechna i pozostanie niszowa.

Trudno mieć nadzieję, że logika bezinteresownego daru powszechnie zastąpi logikę rynku i logikę polityki. "Rynek bezinteresowności nie istnieje i nie można zarządzać prawem postaw bezinteresownych" - z realizmem stwierdza sam Benedykt. "Natomiast zarówno rynek, jak i polityka potrzebują osób otwartych na wzajemny dar" - dodaje natychmiast. Same struktury prawdopodobnie się nie zmienią, ale mogą się zmienić ludzie, którzy pracują w ich ramach. Tylko dzięki ludziom otwartym na logikę bezinteresownego daru i logikę miłosierdzia może się dokonać humanizacja ekonomii - zdaje się mówić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2009