Wspólna kuchnia

Zakończony 8 czerwca 1979 r. Synod Krakowski był największym sukcesem duszpasterskim Karola Wojtyły.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Kiedy w 1985 r. biskupi spotkali się w Rzymie, żeby na 20-lecie zakończenia Soboru dyskutować o realizacji jego postanowień, niekończącą się dyskusję zakończył dopiero prezent, który otrzymali: 799-stronicowa książka "Il Sinodo di Cracovia". Wyłożony kawa na ławę dowód, że na powtarzane i dziś pytanie - odpowiedzieć się udało.

***

Sobór zamknięto w 1965 r. Abp Karol Wojtyła wrócił do swojej archidiecezji i... nic się nie stało, pracował tak samo jak dawniej. Brak zauważalnych zmian był jak kubeł zimnej wody wylany na gorące głowy; nawet dla współpracowników metropolity. Stefan Wilkanowicz, późniejszy przewodniczący synodalnej Komisji Apostolstwa Świeckich, tłumaczy: - Wojtyła zdawał sobie sprawę, że w zderzeniu z - konieczną w tym przypadku - mozolną pracą nawet największy entuzjazm wygaśnie, a duch szybko zmieni się w "zjawę". I obeszło się bez fajerwerków.

Biskup krakowski wybrał pracę u podstaw. Spotykał się, rozmawiał, podprowadzał myśl tak, żeby człowiek sam odkrył istotę soborowych zmian, a nie przyjmował ją z dyktatu Magisterium. - To było świetne posunięcie - wyjaśnia Wilkanowicz - bo w ten sposób zgromadził kapitał, który później uruchomił przy pracach Synodu.

Jednak pytanie brzmiało, jak taką politykę prowadzić na dużą skalę i jak przy tym nie szafować hasłami soborowych wskazań, ale je realizować? Pomysł zwołania synodu nie był oryginalny, bo synody duszpasterskie - inne niż te jurydyczne, które do tej pory dominowały, a polegały na opracowaniu dokumentów przez specjalistów i podaniu ich treści do wiadomości wiernym - zorganizowano już choćby w Niemczech i Holandii. W polskich warunkach jednak - okazał się rewolucyjny.

Rok 1971 upłynął metropolicie na ciągłych wyjazdach do parafii, spotkaniach z grupami modlitewnymi, resztkami Sodalicji Mariańskiej i zawłaszczonej przez partię Akcji Katolickiej. Mówiąc dzisiejszym językiem: to był czas odkopywania zasypanych przez PRL fundamentów społeczeństwa obywatelskiego, dlatego Wojtyła z ks. Tadeuszem Pieronkiem, późniejszym sekretarzem synodu, szukali ludzi międzywojnia, którzy mieli doświadczenie pracy zespołowej.

Przeszkody do pokonania były rozmaite. Teksty soborowe - podstawa pracy - do tego czasu ukazały się po polsku w minimalnym nakładzie, trzeba więc je było słowo po słowie przepisywać, a kopie posyłać dalej i dalej. Książka biskupa krakowskiego "U podstaw odnowy. Studium o realizacji Vaticanum II", choć skierowana głównie do duszpasterzy i teologów, okazywała się ciężka nawet dla nich. Nie wszyscy księża mieli ochotę wpuszczać świeckich na własne podwórko. Niektórzy mówili wprost, bez złych intencji: "Nie umiemy pracować z ludźmi".

***

W maju 1972 r. Synod ruszył, choć biskupi sąsiednich diecezji mówili Wojtyle, że to porywanie się z motyką na słońce. Podczas trwających siedem lat prac nawiązywano do postaci św. Stanisława, biskupa męczennika. Natomiast kształt dokumentów metropolita porządkował według tria munera Christi, trzech wymiarów obecności chrześcijan w świecie, wzorowanych na postawie Jezusa - modlitwa i ofiara, przekaz Ewangelii i czynienie dobra. "Synod swoją strukturą, swoją tematyką, swoją metodą pracy ma zapoczątkować akcję. Można by ją nazwać akcją autorealizacji Kościoła Krakowskiego" - mówił Wojtyła w 1974 r. Czuł, że Kościół po Soborze musi spłacić dług zaciągnięty wobec Ducha Świętego. I spłacał go właśnie w ten sposób: przez wspólne zaangażowanie w prace nad kształtem Kościoła lokalnego osób duchownych i świeckich, które nie tylko mają wyznawać wiarę, ale żyć nią na co dzień.

Ks. Pieronek zrozumiał strategię Wojtyły dopiero w trakcie prac synodalnych. Jako autor dokumentu o strukturach diecezjalnych wziął się za studiowanie "U podstaw odnowy", tekstów soborowych, ale też materiałów roboczych z Rzymu. - Wtedy zobaczyłem - przyznaje dzisiejszy biskup - całą kuchnię powstawania tych wszystkich rewolucyjnych pomysłów, dopiero ta lektura dawała prawdziwe rozeznanie.

Wojtyła przygotowywał potrawy już podczas Soboru - teraz sam stał się szefem kuchni. I wiedział bardzo dobrze, że do pracy trzeba zaprosić ludzi ze świeżymi pomysłami - prowadzić kuchnię wspólną, a nie podawać wszystko na tacy. Stąd ogromna wiara w zespoły synodalne. Liczył, że powstanie 50, marzeniami sięgał stu takich zespołów, w których grupy 5-20 osób dyskutują o konkretnym problemie, opierając się na Ewangelii i tekstach soborowych, a efekty prac na dany temat uzgadnia się potem w jednym dokumencie. Takich zespołów działało niemal 500, w niektórych parafiach po kilka.

Kościół krakowski żył.

***

Wilkanowicz zapamiętał pytanie Jana Pawła II, które ten mu zadał w 2001 r. Rozmowa dotyczyła Ukrainy, gdzie Papież właśnie jechał z pielgrzymką. Ale kiedy czas spotkania dobiegał końca, Wojtyła zapytał: "Czy w Polsce pamięta się o Synodzie Krakowskim?".

Korzystałem z rozmów rzek z bp. T. Pieronkiem "Kościół bez znieczulenia" (2005) i S. Wilkanowiczem "Chrześcijanin" (2009), 2-tomowego "Synodu Duszpasterskiego Archidiecezji Krakowskiej" (1985) i "Synodu Krakowskiego na nowo odczytanego" (2005).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009