Wspólna Europa w ideach i w konkretach

Ci, którzy narzekają na brak dyskusji o Europie, powinni sięgnąć po książkę przygotowaną przez Jerzego Kłoczowskiego: dowiedzą się z niej, że mamy bogatą tradycję myśli federalistycznej. Ci, którzy już dziś myślą o unijnych posadach, niech sprawdzą swoje siły na testach Komisji Europejskiej. Pierwsze egzaminy właśnie się zaczęły.

07.12.2003

Czyta się kilka minut

 /
/

Gdyby po II wojnie światowej ZSRR nie zagarnął połowy kontynentu, proces integracji europejskiej zacząłby się pewnie... w Europie Środkowej: “To przymus sowiecki i układ sił tak jaskrawo uwidoczniony w Jałcie w lutym 1945 r. uniemożliwił realizację tych zamiarów" - twierdzi prof. Jerzy Kłoczowski, redaktor tomu “O nowy kształt Europy. XX-wieczne koncepcje federalistyczne w Europie Środkowo-Wschodniej i ich implikacje dla dyskusji o przyszłości Europy".

Przed Brukselą był Wiedeń

A może gdyby nie I wojna i upadek Habsburgów, dziś kraje Europy Zachodniej wstępowałyby do wspólnoty zapoczątkowanej nad Dunajem? Bo choć wielonarodowe Austro-Węgry miały wielu przeciwników, to - jak dowodzi Jerzy Łukaszewski, były ambasador RP w Paryżu - wśród Polaków, Czechów czy Chorwatów postawa lojalności przeważała. W 1848 r. mówił František Palacký: “Na południowym wschodzie Europy, wzdłuż granicy Cesarstwa rosyjskiego, żyje wiele narodów, z których żaden nie jest dostatecznie silny. Gdyby państwo austriackie nie istniało, byłoby dla nas nakazem, aby próbować utworzyć je bez zwłoki w interesie Europy i ludzkości". Spojrzenie ludzi takich jak Palacký, Smolka, Renner, Popovici sięgało poza perspektywę narodową.

Co ciekawe, koncepcje reformy państwa Habsburgów rodziły się głównie w środowiskach socjaldemokratycznych i chrześcijańsko-społecznych; tych samych, które po 1945 r. stały za rodzącą się wspólnotą europejską. Socjaldemokraci już w programie z 1899 r. przyjęli, że w Austrii - przekształconej w demokratyczną federację - miast osobnych krajów powinny powstać narodowe jednostki autonomiczne, prawa mniejszości winny być chronione, parlament zdecyduje, w jakim zakresie potrzebny będzie wspólny język urzędowy, a władza centralna ma zostać ograniczona do obrony, spraw zagranicznych i gospodarki. Trochę inne koncepcje powstawały w otoczeniu następcy tronu Franciszka Ferdynanda, ale i one zakładały federację 15 państw narodowych ze wspólnym parlamentem, rządem, polityką zagraniczną, obroną i walutą.

Idee pokojowego współżycia narodów w jednym organizmie zostały jednak pogrzebane strzałami w Sarajewie, choć “w żywotnym interesie narodów środkowoeuropejskich oraz pokoju nie leżało rozbicie Monarchii, ale jej zachowanie i reforma" - przekonuje Łukaszewski. Alcide De Gasperi, jeden z twórców Wspólnoty Europejskiej, mówił, że w politycznej historii Austrii nie brak doświadczeń, które mogą być użyteczne.

Także czeski politolog Libor Svoboda podkreśla: w świetle współczesnych dyskusji nad zjednoczoną Europą nie powinno się zapominać, że pomysł ten nie narodził się w gabinetach współczesnych polityków. Przykładów jest wiele: od unii polsko-litewskiej, poprzez XV-wieczne koncepcje czeskiego króla Jerzego z Podiebradu, państwo Habsburgów, “międzymorze" Piłsudskiego, po projekty rządów emigracyjnych, zwłaszcza Polski i Czech, w czasie II wojny (to polski rząd w Londynie prawdopodobnie jako pierwszy posłużył się nazwą Unia Europejska) i powojenne dyskusje na łamach paryskiej “Kultury".

Równouprawnienia narodów nie zakładały natomiast niemieckie wizje Mitteleuropy, oparte o zasadę dominacji Niemiec. To dlatego - zauważa niemiecki historyk Jürgen Elvert - na ziemiach opanowanych niegdyś przez Niemców idea Europy Środkowej wywołuje inne (negatywne) skojarzenia niż na ziemiach dawnych Austro-Węgier.

Koncepcje federalistyczne rodzące się w głowach polityków naszej części kontynentu wynikały z przekonania o konieczności wspólnego przeciwstawienia się potęgom Berlina i Moskwy. Mimo zmiany sytuacji politycznej idea federalizmu pozostaje w Europie aktualna. Jaka to idea? Ważne, by nie trzymać się kurczowo “idealnego" modelu, przekonuje Ferdinand Kinsky. Naginanie realiów do ideału zawsze kończyło się fatalnie. Zgadza się z tym Jan Kułakowski, były główny negocjator Polski: nie jest pożądane tworzenie a priori ustalonego, sztywnego modelu UE.

Dla przyszłej Europy trzeba nowej umowy społecznej, uważa z kolei minister Danuta Hübner, bo obecne rozszerzenie tworzy nową jakość. Hübner wskazuje na potrzebę demokratyzacji, przejrzystości i dostępności instytucji unijnych przez nadanie im demokratycznej legitymacji. Rozszerzenie UE zmusi ją też do uważniejszego rozglądania się wokół. Unia “podejmując decyzje będzie miała większy wpływ na to, co dzieje się w Kijowie czy Zagrzebiu" i politycy muszą mieć tego świadomość.

A na czym miałby polegać federalizm? Według Łukaszewskiego chodzi o to, by Unia zajmowała się sprawami najważniejszymi, resztę pozostawiając niższym szczeblom decyzyjnym. Nie ma sensu, aby “Bruksela" zajmowała się np. prawem łowieckim i ujednolicała je od Laponii po Sycylię. Elastyczna i zróżnicowana Unia byłaby przeciwieństwem dzisiejszego centralistycznego modelu, za to mogłaby się mocniej zająć polityką zagraniczną, walutą czy obroną.

Czyli - wracamy do koncepcji zrodzonych nad Dunajem.

U(E)rzędnik

Czy wiesz, jaką cechę ma skuteczna funkcja szacunkowa? W którym roku Komisja wydała Białą Księgę w sprawie utworzenia Jednolitego Rynku? Co jada biały rekin, kto jest największym dawcą pomocy humanitarnej, gdzie mieści się siedziba Europolu i co o anonimowości w przestrzeni myśli Dyson? Jeśli chcesz zostać urzędnikiem europejskim, lepiej zacznij się uczyć!

“Praca w instytucjach UE - pisze we wstępie do zbioru testów Komisji Europejskiej Georg Ziegler - jest ciekawa ze względu na wielokulturowe środowisko zawodowe i atrakcyjne warunki finansowe". Niestety, na tym dobre wiadomości się kończą, bo cała książka poświęcona jest wymaganiom, jakie stawia się kandydatom na te lukratywne posadki. A wymagania są duże.

W Komisji Europejskiej pracuje 21 tys. urzędników. Po rozszerzeniu przybędzie 3500, z czego 1341 Polaków. Ponad tysiąc stanowisk czeka też na nas w Parlamencie, Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, Trybunale Obrachunkowym itd. Od 2003 r. nabór do nich nadzoruje Europejskie Biuro Doboru Kadr (ESPO) i to ono przeprowadza konkursy.

Teraz w UE są trzy rodzaje urzędników: A, B i C (jest jeszcze D: osoby zajmujące się obsługą techniczną, zatrudniane bez konkursu i nie mające statusu urzędnika), a w przyszłości mają być dwa: administratorzy i asystenci. Kategoria A rekrutuje się z absolwentów szkół wyższych; to odpowiedzialne menedżerskie stanowiska. Kategoria B - trzeba mieć co najmniej wykształcenie średnie; to praca w charakterze asystenta. Kategoria C - także wykształcenie średnie; praca sekretarki. Kategorie dzielą się jeszcze na szczeble i stopnie. Pensja na najniższym szczeblu najniższego stopnia najniższej kategorii wynosi “tylko" 2 322 euro. Absolutny szczyt kariery urzędniczej to, bagatela, 15 414 euro (miesięcznie).

Konkursy na unijnych urzędników ogłaszane są przez EPSO w Dzienniku Urzędowym Unii, na stronie internetowej tej instytucji ( ), a także w największych dziennikach poszczególnych krajów - u nas w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej". Zgłoszeń dokonuje się przez internet. Pierwsze trzy konkursy dla chętnych z krajów kandydackich ogłoszono w maju tego roku. Zgłosiło się prawie 40 tys. osób, z czego 12 500 Polaków. Wśród kandydatów przeważają panie (57 proc.). Ziegler obliczył, że statystyczne szanse polskich uczestników tych konkursów wahają się od 2,3 do 21 proc. Pierwszy odsiew powinno przejść w sumie 900 Polaków.

Testy odbywają się w jednym z trzech języków (angielski, francuski, niemiecki) i składają się z trzech etapów (dwa pierwsze - test i egzamin pisemny w kraju pochodzenia, egzamin ustny w Brukseli). Test preselekcyjny i egzamin pisemny odbywają się tego samego dnia. Po teście, sprawdzającym naszą wiedzę z wybranej dziedziny (np. prawa, ekonomii), wiedzę o Unii, znajomość obcego języka, ogólną inteligencję, rozumienie treści i zdolność analizy, odpada średnio od 85-92 proc. śmiałków. Egzamin pisemny polega zaś np. na sporządzeniu “notatki dla komisarza", czyli opisaniu na podstawie dostarczonych danych sytuacji i przedstawieniu propozycji jej rozwiązania. Ostatni etap to czysta przyjemność: rozmowa z kilkuosobowym gremium w jednym z dotychczasowych języków UE.

Aby przejść etap preselekcyjny, trzeba zdać każdą jego część na minimum 50 proc. Nic dziwnego, że udaje się to tylko co dziesiątej osobie. Za to potem jest już z górki: egzamin pisemny przechodzi połowa, ustny - połowa z połowy... Cała procedura, od ogłoszenia konkursu do opublikowania listy szczęśliwców, trwa rok.

Książka Zieglera zawiera szereg wskazówek: gdzie szukać informacji, jak przygotować się do testu, zawiera też adresy internetowe np. polskich placówek w Brukseli, no i oczywiście same testy w języku polskim oraz angielskim i niemieckim.

Możliwość pracy w Unii to dla nas wszystkich zetknięcie z innym myśleniem o pracy urzędnika. Komisja Europejska nie stosuje na przykład, w przeciwieństwie do polskiego rządu, instytucji p.o., czyli mianowania kogoś na stanowisko poza konkursem. Co ważniejsze, jak pisze Ziegler, decyzja o tym, “kto spośród Polaków będzie pracować w Brukseli, nie zależy od protekcji polskiego rządu, lecz od zdania konkursu przeprowadzonego anonimowo przez instytucje UE na własną odpowiedzialność - bez uczestnictwa i wpływu krajowych instancji rządowych".

Czyli: nie pomogą ani ładne oczy, ani koperta, ani kolega z SLD.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (49/2003)