Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Inaczej polski zakup postrzega amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld, który został o nim poinformowany jako pierwszy to podczas szczytu NATO w Stambule. Zamiast zwołać konferencję prasową w Pentagonie, jak miał to w zwyczaju ogłaszając sukcesy koalicji, zdecydował się o broni znalezionej przez Polaków poinformować w rozmowie z lokalnym radiem z San Diego. Mógł już jednak wiedzieć, że testy znaleziska przeprowadzone przez amerykańskie służby wykazały, iż w dwóch głowicach były resztki sarinu, a w pozostałych nie znaleziono żadnych substancji chemicznych. Więcej: w piątek agencje prasowe - amerykańska AP i niemiecka DPA - powołując się na dowódcę sił USA w Bagdadzie podały, że gdyby głowice z resztkami sarinu dostały się w ręce rebeliantów, nie stanowiłyby większego zagrożenia “z powodu skorodowania i niewielkiej ilości środka bojowego".
Semantycznej analizy doniesień AP i DPA podjął się wiceminister obrony Janusz Zemke. Stwierdził: “Jest tam sformułowanie, że głowice z resztkami sarinu nie stanowiłyby większego zagrożenia, czyli że jednak zagrożenie stanowiły, na szczęście mniejsze". Być może upór Polaków, że znaleźli broń masowego rażenia, wiąże się z tym, iż kierowane przez min. Szmajdzińskiego i gen. Dukaczewskiego WSI głodne są sukcesu - zwłaszcza po ostatnich aferach z dziwnymi transakcjami w handlu bronią, błędami w zabezpieczeniu polskich interesów podczas przetargu na uzbrojenie irackiej armii (sprawa Ostrowski Arms i Bumaru) czy “dziką lustracją" (i zablokowaniem nominacji generalskiej dla pułkownika Mieczysława Tarnowskiego).