Władysław Żeleński „Pieśni"

Lirykę wokalną w XIX wieku tworzyli mistrzowie wielcy i mali, autorzy kompozycji wyrafinowanych, którym historycy przypiszą wyjątkową rolę w dziejach muzyki, ale i utworów pomniejszych, przeznaczonych do popularnego wówczas muzykowania domowego. Szlaki w pieśniarskiej twórczości romantyzmu bez wątpienia przecierali Niemcy - najpierw Schubert i Schumann, następnie Brahms i Wolff.

12.09.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Podążając tym tropem Francuzi i Rosjanie starali się nadać pieśniom rys indywidualny; sięgając do własnej poezji i tradycji muzycznej, z powodzeniem kreowali oryginalny świat liryki wokalnej, w którym intymne relacje głosu i fortepianowego akompaniamentu osiągają najwyższy stopień metafizycznego zespolenia.

Również Polacy mogą pochwalić się pieśniarską spuścizną. Wspaniałe utwory Chopina, niezwykle onegdaj popularne "Śpiewniki domowe" Moniuszki dla kolejnych pokoleń twórców stanowiły wyraźny punkt odniesienia. Nie inaczej było z Władysławem Żeleńskim (1837-1921), kompozytorem dzisiaj bardziej podręcznikowym aniżeli obecnym w koncertowej rzeczywistości. A szkoda, bo jego naznaczone neoromantyzmem opus wyróżnia się w historii naszej muzyki. Opery Żeleńskiego, "Konrad Wallenrod" czy "Goplana", zaspokajały narodowe aspiracje, ale równie wielką wartość przedstawiają pieśni, których skomponował - m.in. do słów Asnyka, Konopnickiej, Krasińskiego, Kraszewskiego i Mickiewicza - ponad sto. Kilkanaście z nich na ładnie wydanym krążku przedstawia właśnie Polskie Radio.

Słuchając aksamitnego altu Jadwigi Rappé, której towarzyszy na fortepianie Mariusz Rutkowski, można bez końca zachwycać się elegancką, dostojną linią "Na Anioł Pański" i lirycznym poematem "Czy pamiętasz?". Artystka dostarcza wielu wzruszeń, z niebywałą delikatnością, doskonałym wyczuciem frazy oraz świadomością tego, co między słowami polskiej poezji zawarte, śpiewając z rezygnacją "Smutno, gdy w obłoki promień gwiazd zachodzi..." i nostalgią właściwą ukraińskiej dumce "Czyż ja na polu nie kalina?".

Ale Żeleński nie tylko uderzał w tony elegijne. Licznym lamentom przeciwstawiał ogniste krakowiaki ("Czy aniołek, czy diabełek?", "O Jaśku spod Sącza"), wesołe mazurki ("Siedzi ptaszek na drzewie") i beztroskie oberki ("Co mi tam!"), w których zarówno śpiewaczka, jak i pianista czują się wyśmienicie. Wydawnictwo godne polecenia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2006