Wiemy, że wiemy

Mój drogi Piołunie, jakaż to fraza stała się gatunkiem zagrożonym wyginięciem?

13.12.2015

Czyta się kilka minut

Marek Zając /  / Fot. Grażyna Makara
Marek Zając / / Fot. Grażyna Makara

A może wręcz już wymarła? Zwłaszcza tu, w naszym pięknym kraju nad Wisłą? Jakie zdanie nigdy nie przejdzie przez gardło tubylcom – począwszy od rozwrzeszczanych politykierów, przez jajogłowych z uniwersyteckimi tytułami, czcigodnych hierarchów i medialnych gwiazdorów, na zwykłych zjadaczach chleba skończywszy? Czego nigdy, przenigdy tu nie usłyszysz?

NIE WIEM.

Głupcze, nie piszę Ci, że ja nie wiem. Piszę Ci, że owa fraza wymierająca z dwóch zaledwie składa się wyrazów. To partykuła przecząca i czasownik. NIE WIEM.

Czyś zauważył, że tu wszyscy wszystko wiedzą? Na wszystkim się znają? O wszystkim mają opinię wyrobioną i niewzruszoną? Wszystkich pozostałych chcą oświecać i pouczać? Piołunie, przyszło nam rezydować w najmądrzejszym kraju na caluśkim kręgu Ziemi! Zamieszkaliśmy pośród narodu tak łebskiego, że aż dziw bierze, iż jego synowie i córy nie zgarnęli jak leci wszystkich Nobli.

Weźmy pierwszy przykład z brzegu: poranki w mediach, które od lat śledzę z niezdrowymi wypiekami i szatańską skrupulatnością. Najpopularniejszą formułą, wałkowaną od świtu na różnorakich antenach i charakterystyczną właśnie dla krainy nad Wisłą – jest rozmowa dziennikarza... z innymi dziennikarzami. Dwoma lub trzema. W czasie od kilku do kilkudziesięciu minut rezolutna gromadka szast-prast załatwia wszelkie palące i nurtujące lud kwestie, a mianowicie: jak zakończyć wojnę w Syrii? Ile wynosić powinny kwota wolna od podatku i deficyt budżetowy? Kto kogo pokona w walce o przywództwo w partii Y, a co stanie się z ugrupowaniem Z? Ilu uchodźców może przyjąć Stary Kontynent? Jakie zamiary ma północnokoreański dyktator? Czy spektakl, którego poza reżyserem i aktorami właściwie nikt jeszcze nie widział – dobry jest czy kiepski? Co stanowią przepisy o powoływaniu sędziów Trybunału Konstytucyjnego? Czy godzić się mamy na ograniczenie emisji dwutlenku węgla? Czy sześciolatki powinny iść do szkoły? Dlaczego na świecie brakuje wody i jak temu zaradzić?

Biorąc pod uwagę rozrzut tematów, możliwości są dwie. Albo człek trafi akurat na to, na czym naprawdę się zna – i powie coś w miarę sensownego. Albo zmierzyć się musi z czymś, o czym pojęcie ma blade lub pojęcia nie ma w ogóle. I tu znów otwierają się dwie możliwości. Pierwsza to powiedzieć okrągły i bezpieczny banał, który jednak do sprawy nic nie wniesie. Druga: przybrać ton ekspercki, uderzyć mocno i konkretnie, lecz z reguły głupio.

Cóż, w szerokim świecie do rozmów zaprasza się fachowców z określonych dziedzin, ale nasza chata z kraja! U nas szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie! U nas pluralizm i wolność słowa osiągnęły poziom tak wybujały, że prawdy objawione głoszą wszyscy i każdy z osobna! A na dodatek wszyscy wierzą, że mają rację!
Powtarzam Ci, drogi Piołunie: czyś słyszał np. kaznodzieję, co swoim owieczkom przyznał się do niewiedzy? Nic by w tym zresztą zdrożnego nie było, bo przecie w Kościele tajemnica na tajemnicy i tajemnicą pogania. Ale nie – tego od sług Nieprzyjaciela nie usłyszysz! Wchodząc na ambonę, niektórzy jakby otrzymywali dar wszechwiedzy i jasnowidzenia – prawią jak uczeni o polityce, finansach, a nawet fizjologii! Zresztą czyś w ogóle spotkał Polaka, który bezradnie rozłożyłby ręce i rzekł, że czegoś nie wie, i chciałby się dowiedzieć? Prędzej uwierzę, żeś nadział się na jednorożca...

Ale to jest dobra, nawet bardzo dobra wiadomość. Człek wszystkowiedzący sam się pozbawia szansy na skorygowanie błędów; nigdy nie zawróci z błędnie obranego szlaku. Ach, jak dobrze się żyje diabłu w kraju, gdzie wszyscy wszystko wiedzą! Tu, w Polszcze, ów mędrek Sokratesem zwany, co ględził, iż wie, że nic nie wie – długo by miejsca nie zagrzał... Bo któż chciałby słuchać, jak mówi: „Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy”.


Twój kochający stryj Krętacz ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2015